Jestem sobie Jack, i lubie niszczyć ludzi, jestem sobie Jack i lubie niszczyć ludzi.. - śpiewałem sobie, w końcu miałem co świętować. Postnowiłem wpaść do Jeffa i złożyć, mu propozycje, która chyba jako jedyna mogła by coś zmienić po jego upadku, z góry. Wszedłem do jego domu, i następnie do salonu, siedział tam i jadł lody... co on baba? Kiedyś musiał się stoczyć cóż.
- Witam ja Ciebie stary mój kumplu! - krzyknąłem z uśmiechem.
- Hej, dlaczego ty mi to zrobiłeś? - zapytał.
- Ale co ja Ci zrobiłem? - byłem zdziwiony jego pytaniem.
- Zniszczyłeś mi życie. Tylko na to czekałeś. Patrzyłeś jak miękknę, czekałeś, aż znajde się na samym dole. Po czym wyczekiwałeś momentu, aby wskoczyć na moje miejsce. Prawda? - on ma racje, ale co mu teraz z tego.
- Może, ale mam propozycje która pomoże Ci się podnieść. - powiedziałem w końcu, kończąc tamten już nudny temat.
- Hę? - chyba był zdziwiony.
- No zostań moim towarzyszem, niższej ligi. No, wtedy może chociaż Cię będą rozpamiętywać. A jak dalej tu będziesz siedział, to nic nie zmienisz. Więc, co myślisz? - podałem mu prozpozycje, którą ja na jego miejscu przyjąłbym, z otwartymi rękoma.
- Co Cię na to naszło? - zapytał, postanowiłem odpowiedzieć szczerze.
- No to powiedzmy sobie twarz w twarz. Dlatego, iż chce abyś poczuł jak to jest być tym gorszym. Ale za to co Ci zrobiłem, chce abyś był jeszcze rozpoznawalny. - no i powiedziałem szczerze, jak chciałem.
- Ale ja nie wiedziałem, że Ciebie boli to, że jesteś odemnie gorszy. - ja gorszy?!?
- Chłopie! Ja nie jestem gorszy. Jako twój przyjaciel, nie chciałem zająć twojego miejsca. Ja jestem równie dobry jak ty. - powiedziałem lekko poddenerwowany.
- Ehe. Jasne. Błagam Cię. - gdyby był lepszy odemnie, nie byłby na dole, ale dalej zajmował swoje miejsce u szczytu...
- Miły chciałem być. Dać Ci jakąkolwiek szanse. Ja na Twoim miejscu przyjąłbym ją, z otwartymi rękoma, a nie jeszcze myślal, że dalej jest fajny...- wychodziłem już przez okno.
- Ale ja jestem mocny! Zobaczysz jeszcze, że jestem fajny! - nie odpowiedziałem nic, ale ta jego wypowiedź była żenująca...
Z PUNKU WIDZENIA JEFF'A
On miał chyba, racje. Dlaczego ja głupi tej propozycji nie przyjąłem? Wtedy, wspinał bym się powoli na szczyt i w momencie, w którym Jack by sie nie spodziewał zaatakowałbym go. Zniszczył bym. Ja mu jeszcze pokaże...
----
Co myślicie? ♥.
Miłego dnia bądź nocy misie ♥.
Ps. Jest ok? Nie za krótki ? xD
CZYTASZ
Eyeless Jack
FanficEyeless Jack. Uważany jest za "przydupasa" Jeffa. Może spotka kogoś wyjątkowego. I może ktoś mu tą osobe odbierze. Przekonajcie się sami. Zapraszam Suzue950 :)