-Tak, więc kiedy zaczynamy?-zapytałam.
-Póki ciemno-opowiedział Jeff-na początek wybierz nóż.
Jak powiedział tak zrobiłam. Podeszłam do jego kolekcji noży o różnych długościach, grubościach oraz rozmaitych kolorach rękojeści. Wybrałam sześciocalowy o czarno-czerwonym uchwycie. Wyglądał na naprawdę ostry.
-Hah, dobry wybór-pochwalił chłopak.-W porządku, więc ruszajmy.
Wziął swój czarny nóż i wskazał mi nim, abym podążała zanim. Ruszyliśmy poprzez ciemne ulice, prosto w paszcze mroku. Uliczkę bez świateł. Idealne miejsce. Ten to się jednak zna. Podeszliśmy do okna. Zajrzałam w stronę okiennic. Tam leżał chłopak mając niespełna trzynaście lat. W pokoju panował bałagan. Wszystko było porozrzucane po całym pomieszczeniu, a na ścianach widniały plakaty z różnych gier. Jeff wskoczył zwinnie przez parapet, po czym podał mi rękę. Udałam się w głąb pokoju. Jeff poszedł do chłopca, dając mi znak żebym obserwowała. Tak więc zrobiłam. Wiedziałam co ma się zaraz stać. Wiedziałam, że będzie miało to wpływ na moją całą przyszłość. Wiedziałam, że po dzisiejszych wydarzeniach nie będę taka sama, zmienię się, czy na lepsze, czy na gorsze, sama do końca tego nie wiem. Oceńcie sami. Ale pamiętajmy, że tylko wariaci są coś warci na tym świecie. Wracając do ciągu zdarzeń. Wziął nóż i cisnął nim w brzuch chłopca, ten wydał stłumiony okrzyk na co Jeff odpowiedział:"shhhiii.... idź spać". Lecz to nie był koniec. Zaczął wydłubywać mu oczy, odciął ucho, pociął całe ciało po czym posmakował jego krwi. Wyszliśmy w milczeniu, które on przerwał, gdy doszliśmy do dwupiętrowego miętowego domku.
-Teraz twoja kolej.
-Nie wiem czy dam radę.
-Dasz. Ja to wiem.
-Skąd ta pewność?
-Jeśli uda ci się to zrobić, a uda, to odświeżę ci pamięć-uśmiechnął się pod nosem. To był jeden z takich złośliwych uśmiechów.
-No to jedziemy. A jak się dostać na piętro?
-Wspinaczką.
Tak, więc zaczęliśmy się wspinać na balkon . Jakoś, z pomocą Jeff'a, udało mi się... Choć jak, to ja nie wiem. W pokoju spała dziewczyna, która wyglądała na starszą niż siedemnaście lat. Czyżby Jeff się pomylił? A w sumie co to za różnica. Podeszłam do niej. Kogoś mi przypominała. To miejsce wydawało się być znajome. Zrobiłam pierwszy krok i przyłożyłam jej nóż do gardła. Ale czy powinnam to robić? Jedna moja część myślała o tym, że jest to czyjaś siostra, córka, kuzynka. Ile osób będzie po niej płakać? Odbiorę im coś ważnego. Druga jednak była o to zazdrosna. Po mnie prawdopodobnie nikt by nie płakał. Wszystkim by spadł kamień z serca. Wszystkim czyli Lisie. Zrobiłam to pociągnęłam nóż w prawą stronę. Moja ofiara otworzyła tak znajome niebieskie oczy, na pewno ją skądś znam, tylko skąd i wydała dziwny dźwięk. Pogładziłam ją po włosach i rzekłam:"miłych snów, skarbie". Potem wycięłam jej kilka wzorków na ciele takich jak: kwiatki, motylki i słoneczka. Odwróciłam się i spojrzałam na Jeff'a. Był zadowolony.
-Wiedziałem, że się na tobie nie zawiodę-wydawał się być zachwycony. Objął mnie i pocałował namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek- od dziś będziemy zabijać innych razem. Zawładniemy tym cholernym światem i chorą społecznością parszywych ludzi.
Zgadzałam się z nim. Jak już mówiłam. TYLKO WARIACI SĄ CZEGOŚ WARCI.
Podszedł do ciała dziewczyny, odwrócił ją na plecy i wyrył:"J+J". Uśmiechnęłam się i wróciliśmy do domu trzymając się za swoje brudne od krwi ręce.
-Obiecałaś mi powiedzieć czemu akurat mnie wybrałeś i skąd wiedziałeś, że podołam zadaniu.
-No dobrze więc...
CZYTASZ
Zagubione Dusze /Jeff The Killer
FanficŻyliśmy wiodąc samotne życie, które nie raz było piekielnie ciężkie... Lecz nasze ścieżki się połączyły... Dwójka, nieco zagubionych, nastolatków morderców, którzy zboczyli nie na tą ścieżkę, gdyż nie znaleźli zrozumienia u ludzi. Znaleźli tam ból...