Cztery

909 81 29
                                    

Gdyby tamtej nocy moja mama wiedziała, że do naszego domu przyjechał Joker, przy okazji mnie podwożąc, a następnie zamordował w naszym garażu dziewczynę, której uprzednio własnoręcznie rozcięłam usta...

"You hungry?" - nadal dźwięczy mi w uszach własny głos.

Czy ja zaproponowałam psychopacie posiłek? Po, można by rzec, wspólnym morderstwie w moim garażu?

Joker chichocze.

- Właściwie... nie miałem nic w ustach od wczoraj. But first, let me take a shower, huh?

Kiwam głową, patrząc na olbrzymią plamę krwi na podłodze, która wciąż się powiększa. Gasimy słabe światło i wychodzimy z garażu. Wciąż wydaje mi się, że Joker lada chwila złapie mnie od tyłu, by poderżnąć gardło. Jednak nic takiego się nie dzieje.

Otwieram drzwi, rzucam torbę na szafkę, zdejmuję kurtkę oraz ściągam buty. Klaun rozgląda się, po czym kwituje:

- Nice, uh, house.

Mamroczę coś w rodzaju "dziękuję".

W tym momencie, na przywitanie, jak zwykle, przybiega mój pies (mam kilkuletniego spaniela) o imieniu Jam. Standardowo pochylam się, aby go pogłaskać. Ten jednak, na widok (lub zapach?) Jokera, odskakuje i zaczyna piszczeć. Cóż, wie, z kim ma do czynienia. Joker (nie zapomnę tej sceny), niezrażony, kuca, wyciąga ręce, mrucząc coś z uśmiechem i cmokając, ale pies (tysiąc razy rozsądniejszy ode mnie) ucieka do pokoju. Klaun marszczy brwi, a ja podchodzę do schodów oraz wykonuję zapraszający gest.

- Łazienka jest na górze.

- Oh, alrighty.

Joker wchodzi po schodach, a ja za nim. Kiedy obydwoje stoimy na piętrze, wskazuję na drzwi od łazienki.

- To tutaj. Idę przygotować coś do jedzenia.

Zostawiam klauna (odchodząc, modlę się, żebym przypadkiem nie została zrzucona ze schodów i nie skręciła karku). Jestem na ostatnim schodku, kiedy słyszę strumień lejącej się wody.

Wchodzę do kuchni i pierwszą rzeczą, jaką robię, to schowanie wszystkich noży leżących na blacie. Wiem, że Joker ma własne, ale mimo wszystko wolę go tym dodatkowo nie zachęcać. Przez myśl przebiega mi, żeby zadzwonić na policję. Zaraz potem kręcę głową. No way. Joker zapewne zdążyłby mnie zabić, zanim weszliby do domu. Wzdycham. Nadal się boję, ale chyba, o ile nie tracę zmysłów, trochę mniej?

- Jam! - wołam psa, wsypując mu karmę do miski, a kiedy nie przybiega, idę do pokoju.

Znajduję go siedzącego z boku kanapy. Ma szeroko otwarte oczy.

- Piesku, ja naprawdę nie chciałam. Nie miałam wyboru... - mamroczę w jego mięciutką sierść, głaszcząc go. Nie daje się przekonać. Nie dziwię mu się.

Podnoszę się i wracam do kuchni. Wyjmuję z lodówki lasagne (moja mama nie jest świetną kucharką, ale trzeba przyznać, że lasagne robi znakomite), po czym wkładam do mikrofalówki. Biorę ze zmywarki dwa świeżo umyte talerze i kładę na stole. Następnie siadam na krześle i bębnię palcami o blat. Na drugiej ręce opieram głowę. Czuję, że powoli dociera do mnie, co razem z Jokerem zrobiłam.

"Nie miałaś wyjścia, on by cię zabił albo zrobił coś twojej mamie, kiedy to wreszcie zrozumiesz?!"

"To tak, jakbyś zamordowała człowieka. Rozcięłaś jej usta. Nieważne, kim była, nieważne, czy ją lubiłaś, sprawiłaś, że bardzo cierpiała. A teraz jej ciało leży w twoim garażu. I co z tym zrobisz?"

Why Aren't You Laughing?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz