Rozdział 10

57 3 2
                                    

Audrey

Stałam przed drzwiami własnego domu bojąc się wejść.
Nie wiem dlaczego bałam się przekręcić tą cholerną klamkę. W końcu to mój dom, dom w którym się wychowałam.
Wzięłam głęboki oddech i cicho uchyliłam drzwi wchodząc do środka.

Nic nie zmieniło się od czasu mojej nieobecności. Jednak czułam się obco, nie tak jak wcześniej.

-Halo? Ktoś tutaj jest?-usłyszałam głos mamy dochodzący z góry. Po chwili zeszła na dół.

-Zamyka się drzwi, kiedy jest się samym w domu.-uśmiechnęłam się do niej, a ona rzuciła mi się na szyję.

-Audrey, w końcu wróciłaś. Zaczynałam się martwić po tym jak rozłączyłaś słuchawkę w trakcie rozmowy.-zaczęła.-Wiesz nawet przez chwilę pomyślałam, że ktoś Cię porwał.-zaśmiała się. Wzdrygnęłam się na te słowa.

-Tak mamo właściwie to wracałam z parku i zobaczyłam coś czego nie powinnam. Pewien chłopak postanowił wziąć mnie ze sobą w obawie o policję, ale zaufał mi i mnie jednak wypuścił. -odpowiedziłam bez tchu na co ona jeszcze bardziej się zaśmiała.

-Kocham Twoje poczucie humoru skarbie.-poklepała mnie po ramieniu. -A teraz opowiedz gdzie byłaś i przedewszystkim jak się bawiłaś?

-Pojechałam ze znajomymi nad pobliskie morze.-uśmiechnęłam się szczerze.-Bawiłam się świetnie. A teraz mogę iść na górę? Jestem zmęczona.

-Tak pewnie.-odpowiedziała, a ja wściekła udałam się na górę. Po drodze wpadłam na jakiegoś mężczyzne bez koszulki.

-Boże Święty!-krzyknęłam.

-Oh to miłe, ale możesz mi mówić Jason.-uśmiechnął się do mnie.

-Kim ty jesteś?-zapytałam, a koło nas pojawiła się matka roku.

-Oh zapomniałam ci powiedzieć, że Jason jest u nas.

-Jestem partnerem Elise.-przerwał mojej matce.

-Od kiedy?-zapytałam zszokowana.

Kiedy wyjechałam bez słowa moja mama zabawiała się tu z nim, nawet nie zastanawiając się czy u mnie wszystko w porządku. Jakby porwał mnie ktoś mniej życzliwy wątpie czy uszłabym z tego życiem.

-Od kilku miesięcy...-odparła zmieszana.

-No świetnie, a kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?

-Chciałam... A pozatym czym ty się tak denerwujesz? Nie jestem dzieckiem, żeby się przed Tobą tłumaczyć.

-Racja.-odpowiedziałam i zamknęłam się w pokoju.

Czułam cholerną pustkę. Tęskniłam za domem, ale jak się okazuje nie miałam za czym.

Nie wiem czy powinnam żałować, że wysiadłam z tego auta. Chcę mieć pewność, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę jednego z nich. Odkąd zamieszkał z nami Liam nie czułam się tak samotnie.

Wzięłam laptopa ze swojego biurka i włączyłam Facebook'a chcąc napisać do Connie.
Po kilku minutach dostałam odpowiedź.

-Audrey!!! Ty cholero jedna gdzieś ty była?!

-Możesz przyjść? Wszystko ci wyjaśnię xD

-TAK JESTEM W DRODZE.-odpisała, a ja zamknęłam laptopa czekając na przyjaciółkę.

***
-A przystojni chociaż byli?-zapytała Connie po opowiedzeniu jej całej historii. Typowe dla niej, opowiadasz jej o tym jak porwali cię w parku, a ją interesuje tylko to czy byli przystojni.

Zaśmiałam się.
-Bardzo. A ten Liam to totalnie Twój typ.

-O M G. Muszę go poznać.-powiedziała entuzjastycznie.

-No właśnie... pewnie już nigdy ich nie zobaczę.-westchnęłam.-Powinnam się cieszyć w końcu nienawidziłam Nialla.

-Cieszyć? Babo spędziłaś tyle czasu z przystojnymi chłopakami!-wykrzyczała.-Ja na Twoim miejscu dostałabym teraz depresji.-dodała z poważną miną.

-Umiesz pocieszać.-przekręciłam oczami.-To jaki film oglądamy?-zapytałam.

-Przyniosłam titanica.

-Chcesz jeszcze bardziej zepsuć mi humor?-zaśmiałam się.-Liczyłam bardziej na komedię romantyczną.-odparłam, ale wiedziałam, że z nią nie wygram i po raz setny będziemy oglądać ten sam film.

Tak spędziłyśmy cały wieczór, jednak ja wciąż myślami byłam gdzie indziej. W końcu nie każdemu spotyka się to co mi przez te tygodnie.

Niedługo koniec wakacji. Będę musiała żyć dalej i uznać te wydarzenia za wakacyjną przygodę, która swoją drogą skończyła się tak szybko jak i zaczęła...

*****

Wrong Selection |N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz