Audrey
Stałam przed drzwiami własnego domu bojąc się wejść.
Nie wiem dlaczego bałam się przekręcić tą cholerną klamkę. W końcu to mój dom, dom w którym się wychowałam.
Wzięłam głęboki oddech i cicho uchyliłam drzwi wchodząc do środka.Nic nie zmieniło się od czasu mojej nieobecności. Jednak czułam się obco, nie tak jak wcześniej.
-Halo? Ktoś tutaj jest?-usłyszałam głos mamy dochodzący z góry. Po chwili zeszła na dół.
-Zamyka się drzwi, kiedy jest się samym w domu.-uśmiechnęłam się do niej, a ona rzuciła mi się na szyję.
-Audrey, w końcu wróciłaś. Zaczynałam się martwić po tym jak rozłączyłaś słuchawkę w trakcie rozmowy.-zaczęła.-Wiesz nawet przez chwilę pomyślałam, że ktoś Cię porwał.-zaśmiała się. Wzdrygnęłam się na te słowa.
-Tak mamo właściwie to wracałam z parku i zobaczyłam coś czego nie powinnam. Pewien chłopak postanowił wziąć mnie ze sobą w obawie o policję, ale zaufał mi i mnie jednak wypuścił. -odpowiedziłam bez tchu na co ona jeszcze bardziej się zaśmiała.
-Kocham Twoje poczucie humoru skarbie.-poklepała mnie po ramieniu. -A teraz opowiedz gdzie byłaś i przedewszystkim jak się bawiłaś?
-Pojechałam ze znajomymi nad pobliskie morze.-uśmiechnęłam się szczerze.-Bawiłam się świetnie. A teraz mogę iść na górę? Jestem zmęczona.
-Tak pewnie.-odpowiedziała, a ja wściekła udałam się na górę. Po drodze wpadłam na jakiegoś mężczyzne bez koszulki.
-Boże Święty!-krzyknęłam.
-Oh to miłe, ale możesz mi mówić Jason.-uśmiechnął się do mnie.
-Kim ty jesteś?-zapytałam, a koło nas pojawiła się matka roku.
-Oh zapomniałam ci powiedzieć, że Jason jest u nas.
-Jestem partnerem Elise.-przerwał mojej matce.
-Od kiedy?-zapytałam zszokowana.
Kiedy wyjechałam bez słowa moja mama zabawiała się tu z nim, nawet nie zastanawiając się czy u mnie wszystko w porządku. Jakby porwał mnie ktoś mniej życzliwy wątpie czy uszłabym z tego życiem.
-Od kilku miesięcy...-odparła zmieszana.
-No świetnie, a kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?
-Chciałam... A pozatym czym ty się tak denerwujesz? Nie jestem dzieckiem, żeby się przed Tobą tłumaczyć.
-Racja.-odpowiedziałam i zamknęłam się w pokoju.
Czułam cholerną pustkę. Tęskniłam za domem, ale jak się okazuje nie miałam za czym.
Nie wiem czy powinnam żałować, że wysiadłam z tego auta. Chcę mieć pewność, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę jednego z nich. Odkąd zamieszkał z nami Liam nie czułam się tak samotnie.
Wzięłam laptopa ze swojego biurka i włączyłam Facebook'a chcąc napisać do Connie.
Po kilku minutach dostałam odpowiedź.-Audrey!!! Ty cholero jedna gdzieś ty była?!
-Możesz przyjść? Wszystko ci wyjaśnię xD
-TAK JESTEM W DRODZE.-odpisała, a ja zamknęłam laptopa czekając na przyjaciółkę.
***
-A przystojni chociaż byli?-zapytała Connie po opowiedzeniu jej całej historii. Typowe dla niej, opowiadasz jej o tym jak porwali cię w parku, a ją interesuje tylko to czy byli przystojni.Zaśmiałam się.
-Bardzo. A ten Liam to totalnie Twój typ.-O M G. Muszę go poznać.-powiedziała entuzjastycznie.
-No właśnie... pewnie już nigdy ich nie zobaczę.-westchnęłam.-Powinnam się cieszyć w końcu nienawidziłam Nialla.
-Cieszyć? Babo spędziłaś tyle czasu z przystojnymi chłopakami!-wykrzyczała.-Ja na Twoim miejscu dostałabym teraz depresji.-dodała z poważną miną.
-Umiesz pocieszać.-przekręciłam oczami.-To jaki film oglądamy?-zapytałam.
-Przyniosłam titanica.
-Chcesz jeszcze bardziej zepsuć mi humor?-zaśmiałam się.-Liczyłam bardziej na komedię romantyczną.-odparłam, ale wiedziałam, że z nią nie wygram i po raz setny będziemy oglądać ten sam film.
Tak spędziłyśmy cały wieczór, jednak ja wciąż myślami byłam gdzie indziej. W końcu nie każdemu spotyka się to co mi przez te tygodnie.
Niedługo koniec wakacji. Będę musiała żyć dalej i uznać te wydarzenia za wakacyjną przygodę, która swoją drogą skończyła się tak szybko jak i zaczęła...
*****
CZYTASZ
Wrong Selection |N.H
أدب الهواةJedna niewłaściwa decyzja, jedno przypadkowe spotkanie, a życie niepozornej Audrey obróci się o 180 stopni. Zobaczyła coś czego nie powinna widzieć, a Niall w obawie o swoje i jej bezpieczeństwo postanawia zabrać dziewczynę do siebie... Ile trudnośc...