*Lato 2015*
Zapowiadały się wakacje jak wakacje. Czyli spanie do południa, imprezy, alkohol, wracanie późno do domu, zwalczanie kaca i tak cały czas.
Kylie została sama na te wakacje w swoim miasteczku. Jej dwie najlepsze przyjaciółki wyjechały do swoich rodzinnych krajów na dwa bite miesiące. A ona nie wiedziała, co ze sobą zrobić już pierwszego dnia wakacji.
Zapowiadało się tak wspaniale, miała jechać do Londynu, do kuzynki. Miały tyle zaplanowane razem. Pójść na festiwal kolorów, odwiedzić największe zoo i oceanarium, obejrzeć na horror do kina 5D i wiele innych rzeczy. Ale nie, bo akurat musiało się tak stać, że starsza siostra Kylie, Skyler, zaprosiła do nich swojego chłopaka Jonathana. A tak się złożyło, że państwo Smith musieli wyjechać na spotkania biznesowe i nie mogliby wtedy „pilnować" Skyler. Więc kazali zostać ich młodszej córce w domu, jako przyzwoitka. Już tak było, rodzice nie ufali Sky bo jednak ona była tą pewną siebie, nieprzewidywalną, imprezowiczką. A Kylie spokojną mała myszką, rodziców.
Więc Kylie była skazana na dom w te wakacje. W którym też zbytnio nie chciała przebywać, bo jednak widok zachłannie się całujących i obmacujących 20 latków nie jest najfajniejszą rzeczą na świecie.
Okazało się jednak, że nie tylko Kylie w tym roku była „zamknięta" w domu. Luku również nie wyjechał nigdzie w te wakacje, z powodu złych ocen.
Ale jednak nie dawał za przegraną. Nocami wymykał się na imprezy, a to wszystko zawsze Kylie obserwowała ze swojego pokoju.
Widziała jak to blond włosy chłopak wychodzi z domu, co noc i wraca z towarzyszką. Lecz nigdy nie była to ta sama.
Jednego dnia Kylie postanowiła wyjść na nocny spacer. Włożyła słuchawki w uszy i wyszła. Nigdy nie patrzyła przed siebie, zawsze miała wzrok wbity w czubki swoich butów. Nie lubiła nawiązywać kontaktu wzrokowego z ludźmi. Ale jednak groziło to jej wpadnięcie w kogoś lub w coś. Tej nocy właśnie tak było. Wpadła. Potknęła się o krawężnik, ale nie upadła. Złapał ją właśnie Luke. Trzymał ją w swoich umięśnionych rękach i wpatrywał się w nią swoimi błękitnymi oczyma.
Kylie szybko wstała i odeszła, zostawiając Luka bez słowa.
Na następny dzień, ktoś zapukał do drzwi Kylie. Zeszła na dół otwierając drzwi, bo przecież Sky nie mogła, bo była zajęta swoim chłopakiem. Nie wierzyła swoim oczom. Kto zaszczycił ją swoją obecnością?
Był to Luke. Osoba, która wczoraj uratowała ją przed upadkiem.
-Hey – powiedział nieśmiało
- Hey – odpowiadała nie patrząc się na niego
- Emm... Pomyślałem sobie, że może nic nie masz do roboty i chcesz się spotkać? – patrzył się na nią drapiąc się po karku
- No wiesz... Miałam... Nakarmić żółwia...
- Aha, rozumie. Nie można głodować zwierząt – zaśmiał się – to jak byś miała ochotę się spotkać to mieszkam pod 5 – uśmiechnął się i odszedł
- Okay, pa – zamknęła drzwi
- Kylie, kto to był? – krzyczała z drugiego pokoju
- Nikt ważny – podeszła do siostry, która leżała na kanapie oglądając powtórki „Pretty Little Liars"
- Jak to nikt ważny? – wtrącił się Jonathan – Chłopak chciał się spotkać z twoją młodszą siostrzycą, a ona spławiła go żółwiem – zaśmiał się
- No to nieźle – zaśmiała się Sky
Kylie poszła do siebie do pokoju. Po chwili pojawiła się tam Skyler.
- Kylie, nie możesz siedzieć całe wakacje w domu
- Mogę
- Ughh... A co to był za chłopak?
- Z mojej szkoły, znam go tylko z widzenia
- Aha, idź się z nim spotkać lub na imprezę, uspołeczni się trochę
- Yhym
Wieczorem Kylie czekała, aż zobaczy Luka. Ale on nie wyszedł dzisiaj na imprezę. To ją bardzo zdziwiło i tak przez cały tydzień było. Nie widziała już Luka ani razu. Dopóki się nie odważyła iść się z nim spotkać.
Poszła do jego domu. Jego mama wpuściła ją i powiedziała, że siedzi w ogrodzie, więc zaprowadziła ją tam. Gdy była, co raz bliżej mogła usłyszeć piękne melodyczne granie gitary i śpiew chłopaka.
- Hey – powiedziała nie śmiało zbliżając się do chłopaka
- O hey – uśmiechnął się do niej szczerze
- Pięknie grasz
- Dzięki, chcesz zagrać? – spojrzał się na dziewczynę
- Ale ja nie umiem – spuściła głowę
- To cię nauczę – wyszczerzył się chłopak
Luke objął Kylie, wziął jej ręce, i zaczął nimi grać. Śpiewając jej cicho do ucha. W pewnym momencie zaczęła z nim śpiewać. Luke był pod wrażeniem jej głosu i tak spędzili pierwszy dzień swojej „prawdziwej znajomości".
Byli razem dzień w dzień. Grali, śpiewali, odkrywali świat razem, bawili się. Nikt i nic nie mogło ich rozdzielić.
- Luke? Będziemy zawsze razem? – zapytała się niepewnie Kylie, przytulając się do niego
- Oczywiście a czemu miałoby być inaczej?
- Niedługo szkoła się zacznie, znowu będziesz w centrum uwagi
- Kylie. – podniósł jej podbródek do góry, aby się na niego patrzyła – Ja cię nigdy nie opuszczę będziemy zawsze razem
- Przyjaciele – szepcze to słowo Kylie
Luke patrzy na nią się przez chwile, i ją całuje namiętnie.
- Będziesz moją księżniczką na zawsze
- Tak – wtula się w tors Luka
Był to ostatni dzień wakacji. Kylie próbowała skontaktować się cały dzień z Lukiem. Nie odbierał od niej telefonów ani nie odpisywał na SMS.
Nie odzywał się do niej cały dzień aż w końcu w nocy dostała SMS:
„Jesteś bardzo naiwna, nic do ciebie nie czułem. To wszystko była zabawa. Nie odzywaj się do mnie już nigdy więcej."
*
Dobiliście dzisiaj do wyznaczonego zdania, więc w nagrodę rozdział :))
Mam nadzieję, że się podoba ;) a wyzwanie na tej rozdział jest hmmm... dajmy takie samo 10 gwiazdek i 5 komentarzy, może teraz będziecie szybsi :))
A co sądzicie w ogóle o "Maybe not" i relacjach Kylie i Luka? (zapraszam do dyskusji wszystko przeczytam ;))
Więc do zobaczenia z następnym rozdziałem jak dobijecie zadania :*