Bal absolwetów

16.4K 704 216
                                    

Siedziałem pod ścianą i rozglądałem się po sali, która wyglądała dokładnie tak samo jak osiem lat wcześniej. Ludziom odpowiedzialnym za dekoracje udało się odtworzyć wszystkie szczegóły. Wszyscy zamówiliśmy się i przyszliśmy z tymi samymi partnerami.
Ja przyszedłem z dziewczyną, że którą przyjaźniłem się od liceum, nasza znajomość trwała przez te osiem lat, więc żadne z nas nie miało problemu z ponownym pójściem razem. Pamiętałem jak wtedy postanowiliśmy iść jako para, ponieważ ona poszła inaczej sama, a ja nie mogłem przyjść z chłopakiem.
Te myśli sprowadziły mnie na niebezpieczny tor wspomnień o Nim, o chłopaku, który wtedy, tak jak ja przyszedł z dziewczyną tylko dla pozorów, który mówił, że gdyby nie polityka szkoły, przyszedłby ze mną. Z którym byłem przez prawie dwa lata, zanim nie wyjechałem do Anglii, moja pierwsza i jedyna miłość. Osoba z którą przeżyłem swój pierwszy raz, zdarzyło się to zresztą w trakcie balu w pustej sali lekcyjnej.
Moje rozmyślania przerwało czyjeś chrząknięcie, przeniosłem wzrok ze swoich dłoni na człowieka, który próbował zwrócić na siebie moją uwagę i doznałem szoku. Nademną stał chłopak, raczej mężczyzna o którym myślałem chwilę wcześniej. Zlustrowałem go wzrokiem, na zmienił się zbytnio, nadal te same nieułożone czarne włosy opadające mu na czoło, te same zielone oczy i nonszalancka postawa.
- Cześć, Mike. Dawno się nie widzieliśmy, co tam u ciebie?
- Witaj, Austin. Wszystko u mnie w porządku, a u ciebie?
Wiedziałem, że brzmiałem strasznie sztucznie, ale nie wiedziałem jak mam z nim rozmawiać. Przecież kiedy ostatnio się widzieliśmy, kłóciliśmy się, a skończyło się na tym, że wróciłem do domu, spakowałem swoje rzeczy i pojechałem na lotnisko i nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się z nim pogodzić.
- Nie bądź taki sztywny. Gdzie twoja partnerka, przyszedłeś z Sam, prawda?
- Tak, ale mnie zostawiła i poszła poplotkować ze swoimi dawnymi koleżankami z klasy.
- Świetnie, a więc my chodźmy się napić.
Podeszliśmy do jednego ze stolików i usiedliśmy na przeciwko siebie, Austin po drodze zgarnął butelkę wódki oraz kieliszki, więc byliśmy gotowi do libacji.
No i się zaczęło, najpierw spokojnie, a potem już piliśmy na wyścigi i do głupich toastów mojego towarzysza. Nie minęło dużo czasu, a opróżniliśmy szklane naczynie. Jednakże jak obaj stwierdziliśmy, że tylko trochę szumiało nam w głowach. Postanowiliśmy przejść się po szkole i powspominać stare czasy.
W pewnym momencie stanęliśmy przed salą od geografii, na moje policzki wypłynął rumieniec na wspomnienie tego, co tam robiliśmy podczas poprzedniego balu. Chciałem jak najszybciej z tamtą pójść, ale on mnie powstrzymał.
- Ten bal ma być dokładną kopią tamtego z przed ośmiu lat, prawda, Mike?
- Tak.
- No więc co ty na to, żeby odtworzyć pewną ciekawą sytuację. Oczywiście dla dobra całego przedsięwzięcia.
Zbliżył się do mnie z chytrym uśmiechem. Myślałem o tym, żeby się cofnąć, ale jakaś część mnie chciała poprostu rzucić mu się w ramiona i pozwolić zrobić ze swoim ciałem, na co tylko miał ochotę. Ta część wygrała moją wewnętrzną walkę, nacisnąłem na klamkę, żeby przekonać się, że drzwi klasy były otwarte. Wszedłem tam powoli i zapaliłem jedno ze świateł. Usłyszałem trzask zamykany drzwi, a po chwili poczułem, że Austin objął mnie od tyłu i zaczął całować po karku. Oderwałem się od niego, chwyciłem go za rękę, prowadząc w stronę biurka nauczyciela. Postanowiłem jak najdokładniej odtworzyć tamtą sytuację, pragnąłem, aby stało się to w dokładnie w tym samym miejscu co ostatnio.
Oparł się tyłem o masywny mebel i przyciągnął mnie do siebie tak, że staliśmy twarzą w twarz. Zaczął mnie całować, najpierw delikatnie, a później z coraz większą namietnością. Poczułem, iż rozpinana moją czarną koszulę, więc zacząłem robić to samo z jego ubraniem, już po chwili obaj byliśmy nadzy. Nagle Austin zamienił nas miejscami i ustawił nas tak, że ja opierałem się przodem o biurko, a on stał za mną. Przystawił mi swoje dwa palce do ust.
- Pośliń.
Wydał krótkie polecenie, które ja od razu spełniłem. Już po chwili mogłem poczuć, jak wkładał we mnie palec, zaraz potem dołożył drugi, naprzemiennie imitował nimi ruchy członka, krzyżował je i przekręcał. Kiedy uznał, że byłem wystarczająco przygotowany, zabrał rękę i brutalnie wbił się we mnie. Jego ruch były chaotyczne, a cierpienie powodowane bardzo silnymi pchnięciami w moje słabo przygotowane wejście, mieszało się z przyjemnością, jaką dawało mi uczucie wypełnienia i to jak co chwilę uderzał w moją prostatę. Jednak w pewnym momencie ból zaczął przeważać.
- Austin, zwolnij, to boli!
Ale on mnie nie słuchał. Moje jęki szybko przerodziły się w krótkie okrzyki bólu, miałem wrażenie, że zamiast sprowadzić go na ziemię, coraz bardziej go to nakręca. Wydawałem coraz głośniejsze dźwięki, więc brunet zatkałem mi usta dłonią tak, że miałem problem z oddychaniem. Nie myślałem, że to możliwe, ale on przyspieszył jeszcze bardziej, co chwilę czułem, jak jego biodra boleśnie uderzały o moje pośladki. Nie odczówałem już nawet odrobiny przyjemności, miałem nadzieję, że to się jak najprędzej skończy. Nagle docisnął mnie do siebie jeszcze bardziej i poczułem, iż się we mnie spuścił. Po chwili wyszedł ze mnie, a ja bezsilnie osunąłem się o podłogę, usiadłem, opierając się o biurko. Czułem jak jego sperma wypływa z mojego wejścia, to było bardzo nie przyjemne uczucie, nigdy go nie lubiłem, spojrzałem pod siebie i zobaczyłem, że jest zmieszana z krwią.
Już chciałem zacząć się na niego wydzierać, kiedy nagle złapał mnie za włosy, dzięki czemu mógłobrócić moją twarz w swoją stronę. Gdy to zrobił, wepchną mi swojego nadal twardego członka do ust. Starałem się wyrwać, ale on nadal trzymał moją głowę i poruszał nią szybko w przód i w tył. Zacząłem się krztusić, kiedy uderzał penisem w tylną ściankę mojego gardła, jednak jego to nie obchodziło. Kiedy spojrzałem w górę, zobaczyłem malującą się na jego twarzy czystą przyjemność. Po chwili doszedł, zalewając mi usta oraz gardło spermą. Gdy skończył, odepchnął mnie tak, że upadłem na podłogę. Podniosłem się, co utrudniał mi ból w tyłku i otarłem usta z jego nasienia.
- Co to było?! Miało być tak jak ostatnio! A wydaję mi się, że ostatnio było bardziej delikatnie i romantycznie!
- Wtedy cię jeszcze kochałem.
Po tych słowach szybko się ubrał, ale jeszcze za nim wyszedł, z małej kieszonki w marynarce wyciągnął złotą obrączkę ślubną i założył ją na serdeczny palec. Po tym uśmiechnął się do mnie i wyszedł trzaskając drzwiami. Po tym jak opuścił pomieszczenie, usłyszałem jego śmiech niosący się po korytarzu. Zacząłem płakać, nigdy nie myślałem, że tak ważna dla mnie osoba mogłaby tak mnie wykorzystać.

Yaoi - one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz