Zdobyłam już wszystko, czego potrzebowałam.
Dzięki kryształowi mogłam odebrać każdą moc, która tylko należała do danej istoty nadprzyrodzonej. Księga zaś dawała mi informacje o tym, gdzie znajdę zdolności, które mi się najbardziej spodobają. W ten sposób będę mogła zniszczyć wszystkich: dzieci, dorosłych, Strażników a nawet samą Naturę...
Zaśmiałam się pod nosem na myśl o Wiktorii. Cóż za naiwne dziewczę, pomyślałam. Nie powinna była mi ufać, a oddanie Księgi było szczytem głupoty. Teraz mogłam zrobić wszystko. I zacznę od odebrania mocy dziewczynie.
- Dzięki magii nimfom wiatru, mogę spokojnie polecieć na Biegun. Mrokowi zawdzięczam możliwość ukrycia się w cieniu... - powiedziałam do siebie, dumnie szczerząc zęby. - Najwyższa pora zagarnąć dla siebie cały świat.
Bez problemu dostałam się do Siedziby Norda. W końcu żaden z yetich nie był w stanie mnie zauważyć - byłam zwykłym cieniem. Trudniejszym zadaniem okazało się odnalezienie Wiktorii. Długo błądziłam po korytarzach i pokojach, gdy w końcu dotarłam do swojego celu. Będąc już w pokoju przybrałam swoją normalną postać. Spytacie, skąd wiedziałam co gdzie jest, gdy me oczy cały czas zakryte są opaską? Odpowiedzią na to pytanie jest magia - dzięki niej widzę świat oczami wyobraźni oraz wyczuwam istoty magiczne. Dlatego też z miłym zaskoczeniem wyczułam w tym pokoju inne źródło mocy. W łóżku, obok Panny Lato, smacznie spał sobie nie kto inny jak Jack Frost. Byłam zachwycona - w jednej chwili mogłam wyeliminować aż dwóch Strażników i to z dziecinną łatwością.
Lekkim krokiem podeszłam do śpiących nastolatków. Zdjęłam z szyi swój naszyjnik. Złapałam za sznurek i wyciągnęłam rękę przed siebie tak, by kryształ zawisł nad ciałami Wiki i Jacka. Po chwili z miejsc, gdzie były ich serca, zaczęła wydobywać się dwie smugi światła, rozświetlające cały pokój - złota, niczym promienie słońca, którymi włada Panna Lato i biało-błękitna, niczym mróz, który pojawia się na szybach za sprawą Ducha Zimy. Oba światełka wiły się, podążając w kierunku kryształu, który przyciągał je do siebie, a następnie wchłaniał. W końcu zniknęły, a pomieszczenie na ponów zatonęło w ciemności.
Uśmiechnęłam się do siebie i założyłam wisiorek z powrotem na szyję. Następnie wyciągnęłam z torby jedną z kul śnieżnych Norda i... naszyjnik Wiktorii z przywieszką w kształcie słońca. Położyłam go na Jacku, a kulę, którą znalazłam w gabinecie Mikołaja, rzuciłam przed siebie.
- Mam nadzieję, że tęskniliście za życiem śmiertelników - powiedziałam.
Dłonią dałam rozkaz powietrzu, który uniósł delikatnie ciała Strażników i wprowadził ich do portalu. Ja podążyłam za nimi.
***
Słysząc dźwięk budzika, natychmiastowo zerwałam się z łóżka. Przeciągnęłam się jeszcze, wyłączyłam wkurzające urządzenie i wyjrzałam za okno. Deszczowy, listopadowy dzień niósł ze sobą depresyjne nastroje. Jęknęłam, zabierając do łazienki wszystkie potrzebne rzeczy.
Siedząc w autobusie, patrzyłam na coraz większą kałużę, która robiła się po środku przejścia, gdy każda kolejna przemoczona osoba wchodziła do środka, chcąc przemierzyć drogę chronionym przed deszczem. Jednakże moja podróż nie trwała długo i już po kilku przystankach wysiadłam pod budynkiem swojego liceum. Powłócząc za sobą nogami, weszłam do budynku, gdzie po krótkiej chwili dopadła mnie przyjaciółka.
- Wiktoria! - krzyknęła, a połowa ludzi w szatni obejrzała się w jej kierunku.
- Tak, Saro, to moje imię - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
CZYTASZ
Strażnicy Marzeń II [zawieszone]
FanfictionStrażnicy powracają. Minęło ledwie sześć lat odkąd ponownie pokonali Mroka, a na ich drodze pojawia się kolejne zagrożenie. Wiktoria przywykła do nowego życia pełnego przygód, poznając wiele innych istot nadprzyrodzonych. Sprawy zaczynają się kompl...