Rozdział 1

117 10 1
                                    

Stała tyłem do mnie i patrzyła przez okno na ocean. Stała idealnie prosto. Jak zwykle wszystko było w niej idealne. Poza, chód, sposób mówienia, ubranie, fryzura. Wszystko! Czułam się przy niej nie na miejscu. Zawsze w jej cieniu.

Odwróciła się w moją stronę. Jak zawsze, zapierała dech w piersiach. Nie widziałam jej kilka lat, a prawie nic się nie zmieniła. Żadnych oznak dojrzałego wieku, żadnego siwego włosa w mocno ściśniętym koku.

Zmierzyła mnie wzrokiem od starych, zniszczonych trampek, po ciemne, rozwiane przez wiatr loki. Matka nienawidzi koloru moich włosów. Woli mnie w truskawkowym blondzie, moim naturalnym kolorze, za którym osobiście nie przepadam.

- Witaj, Alisson– powiedziała lodowatym głosem. Jej krwistoczerwone usta wykrzywiły się w grymasie. –Jesteśmy z ojcem bardzo szczęśliwi, że w końcu poszłaś po rozum do głowy i wróciłaś do domu, gdzie twoje miejsce.

„ Tak, na pewno skakali ze szczęścia jak się dowiedzieli..." - pomyślałam i uśmiechnęłam się sarkastycznie do matki.

- Mamy nadzieję, że będziemy w dobrych stosunkach, a przynajmniej lepszych niż dotychczas – kontynuowała swój wykład – Osobiście dopilnuję, abyś miała wszystko, czego zapragniesz. Chyba pamiętasz drogę do swojego pokoju? – przewróciłam oczami na te słowa.

- Ile razy mam ci powtarzać, abyś nie przewracała oczami? – podniosła głos, a ja uśmiechnęłam się fałszywie. – Możesz już udać się na górę. Lokaj już zaniósł tam twoje bagaże.

Lokaj... to do nich takie podobne. Do wszystkiego potrzebują ludzi. Mówiąc oni, nie mam na myśli tylko moich rodziców, ale wszystkich bogaczy.

Z trudem powstrzymałam się przed parsknięciem i wyszłam z pokoju. Na korytarzu odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że będzie gorzej. Byłam tylko ciekawa, gdzie podziewa się mój ojciec? Jest aż tak zajęty, żeby nie móc się spotkać ze swoją jedyną córką po kilku latach jej nieobecności? Może się myliłam? Może jest taki sam jak matka?

Moje rozmyślania urywają się w chwili, kiedy przekraczam próg pokoju. On siedzi na łóżku i patrzy na swoje dłonie, splecione na kolanach. Jest lekko przygarbiony, a kiedy podnosi głowę, widzę sińce pod oczami. Jest wyraźnie zmęczony.

Wiedziałam, jak chcę się zachować, kiedy go zobaczę. W drodze tutaj miałam wiele czasu na przemyślenie tego. Miałam być chłodna i dorosła, ale kiedy go zobaczyłam, zapomniałam o tym wszystkim.

- Córciu – szepnął i wstał, otwierając ramiona. Podbiegłam do niego i objęłam go mocno. Teraz już wiem. Tęskniłam za nim. Bardzo.

Tkwiliśmy w tym uścisku jeszcze chwilę, a po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza i wsiąkła w jego koszulę. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy, popatrzył na mnie z uśmiechem, na co ja odpowiedziałam tym samym.

- Wyglądasz dojrzalej – powiedział po dokładnym zeskanowaniu wzrokiem mojej twarzy. – Wypiękniałaś. Powiedziałbym, że jesteś teraz bardzo podobna do matki, ale wiem, że prawdopodobnie nie będzie to najodpowiedniejszy komplement, czyż nie?

- Jak dobrze mnie znasz – zaśmiałam się.

- Liss, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. – Serce mi szybciej zabiło, kiedy użył tego pseudonimu. Mówił tak do mnie odkąd byłam mała. - Mama też, chociaż nie potrafi tego właściwie okazać. Nie miej jej tego za złe. Wiesz jaka jest. – Wiedziałam. Aż za dobrze.

- Niestety wiem, jaka jest – wymamrotałam pod nosem.

Ojciec spojrzał na mnie z troską w oczach.

- Kochanie, wiem, że przed twoim wyjazdem nie miałyście najlepszych stosunków...

- Mało powiedziane – syknęłam, przerywając mu.

- ... ale proszę cię, abyś przynajmniej się postarała – dokończył z westchnieniem.

Popatrzyłam na niego z rezerwą. Czy mogłam to zrobić? Postarać się mieć z nią lepszy kontakt? Jest moją matką, ale ona wcale nie traktuje mnie jak córkę, to dlaczego mam ją traktować jak matkę?

Chciałam powiedzieć na głos wszystkie moje myśli, zarzuty co do matki, ale powstrzymało mnie błagalne spojrzenie taty.

- Co miałabym zrobić? – dopiero przyjechałam, a już miałam dosyć tego miejsca.

- Zachowywać się tak, jak ona tego chce – tata widział, że mam zamiar zaprotestować, więc szybko dodał – nie cały czas, ale na jakiś imprezach, balach i innych większych wydarzeniach...

- Balach?! Nie mam zamiaru chodzić na żadne bale! Robicie ze mnie pieska na pokaz! – wiedziałam, że tak będzie. Znowu mam być perfekcyjna. Brunch'e i inne pierdoły nie są dla mnie. Długo to znosiłam. Wiele lat konkursów piękności. Nie wchodziła w grę przegrana. Zawsze byłam tą pierwszą. Miss niemowlaków. Tak! Nawet do tego byłą zdolna moja matka. Kosmetyczki i stylistki to były w zasadzie moje jedyne koleżanki. Nie miałam innych, bo żadna nie była wystarczająco bogata.

Pamiętam tylko Susanne. Dziewczynkę, z którą matka usiłowała mnie zaprzyjaźnić. Jej matka to znajoma mamy z organizacji charytatywnej. Matka dbała o pozory idealnej rodzinki. Susanne była tak samo arogancka, jak jej matka. Nie cierpiałam tej dziewuchy. Zawsze się przechwalała. Mówiła, że jest lepsza. Ona też mnie nienawidziła. Przeze mnie zajmowała drugie miejsca w konkursach. Zawsze byłam przed nią.

- Skarbie. Myślałem, że mama ci powiedziała – powiedział cicho ojciec. Spojrzałam na niego z pytaniem w oczach, chociaż nie byłam pewna, czy chciałam znać odpowiedź. – Matka organizuje bal z powitalny okazji twojego powrotu.

Tego było naprawdę za wiele. Bal powitalny! Wróciłam dopiero kilka godzin temu, a matka już chce się pochwalić, że wrócił syn marnotrawny! Chciała pokazać, że wygrała. Znając ją, powie wszystkim, że wyjechałam na studia prawnicze, lub inne bzdury.

- Wiedziałam, że tak będzie i wiesz co, tato? Może sobie organizować bale, ale ja na nich się nie pojawię. Również na tym! – może i zachowywałam się dziecinnie, ale teraz o to nie dbałam. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju, zanim tata zdążył coś dodać. Zbiegłam do holu z zamiarem wyjścia z tego przeklętego, mdląco idealnego domu, w którym nie pasował tylko jeden element. Ja.

***

Hej, kochani <3 

Przepraszam za tak duże opóźnienia, dostałam już laptopa z powrotem, więc następny rozdział powinien pojawić się w terminie ok 14.11.2015 :)


Just like the rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz