Rozdział 8

60 7 1
                                    

Zamknęłam oczy i położyłam dłoń na rurze. Chłodny metal jakby wpijał maleńkie igiełki w moją skórę. Pod palcami czułam każde wgięcie, każdą wypukłość. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się kilka kroków. Z głośnika poleciał wolny, uwodzicielski utwór, a mi przed oczami mignęły obrazy poszczególnych figur. Rozchyliłam powieki i już wiedziałam dokładnie, jakie ruchy wykonam.

Wzięłam rozbieg i z impetem wskoczyłam na rurę, wieszając się na niej rękami i nogami. To wprawiło ją w ruch i zaczęła okręcać się wokół własnej osi. Stopniowo rozchylałam uda, aż zrobiłam prawie pełny szpagat. Puściłam jedną rękę i zatrzymałam w powietrzu jedną z nóg, a drugą zahaczyłam o rurę, przez co kręciła się jeszcze szybciej. Z powrotem zacisnęłam obie dłonie na metalu i odwróciłam się tyłem. Spięłam mięśnie brzucha i podniosłam nogi nad głowę tak, że teraz wisiałam na rurze do góry nogami.

Puściłam ręce i przez spocone ciało osunęłam się lekko w dół. Kilka osób wydało zaskoczone westchnięcie, a ja otworzyłam oczy i zmierzyłam wzrokiem osoby pod sceną. Rura wciąż była w ruchu, a ja wisiałam do góry nogami, ale zobaczyłam pod podestem sporą grupkę osób. Ludzie mówili coś do siebie i wymieniali zdziwione spojrzenia.

Zwróciłam wzrok w kierunku, gdzie zostawiłam Noah. Wciąż tam siedział. Nie zdołałam dostrzec wyrazu jego twarzy, ale przeczuwałam, że starłam z niej arogancki uśmieszek.

- Dupek – mruknęłam pod nosem i odsunęłam nogi od rury, a ręce zacisnęłam mocniej. Ta figura była najtrudniejsza na warsztatach i tylko kilka osób potrafiło ją wykonać. Plecy miałam ciasno przyległe do metalu, a nogi równolegle do podłogi. Wytrwałam w tej pozycji pomimo piekącego bólu mięsni rąk. Kiedy piosenka zaczęła robić się wolniejsza i cichsza, a rura prawie całkiem się zatrzymała, przerzuciłam nogi nad głową i stanęłam w pionie robiąc coś a la salto. W głowie lekko mi się zakręciło. Jakby na to nie patrzeć, wypiłam kilka drinków,

W momencie, kiedy moje stopy dotknęły ziemi, naokoło mnie rozległy się brawa. Niektórzy coś do mnie krzyczeli, ale nie zwróciłam na nich uwagi. Spojrzałam w stronę szatni, żeby zobaczyć otwarte buzie dziewczyn, które wcześniej tu tańczyły. Podbiegły do mnie, kiedy zeszłam z podestu.

- O jejusiu! To było całkowicie i niezaprzeczalnie wspa-nia-łe! Musisz mnie tego nauczyć! – pisnęła niższa z nich. Kiwnęłam w podziękowaniu głową, nie za bardzo przejmując się jej słowami.

- Mówię ci, w całej mojej karierze – przewróciłam oczami, kiedy wyższa powiedziała „moja kariera" – nie zrobiłam nic tak superaśnego jak ty! Tańczysz w jakimś klubie czy coś? Bo nadawałabyś się. Do tego ta figura...

Odwróciłam się od nich, co może nie było zbyt grzeczne, ale byłam bardziej zajęta szukaniem wzrokiem Noah, którego nie było już na poprzednim miejscu. Rozglądnęłam się po sali, ale nigdzie go nie zobaczyłam. Zmarszczyłam w konsternacji brwi. Wyszedł?

Wróciłam do baru, gdzie barman uśmiechnął się do mnie i pogratulował świetnego występu uśmiechając się do mnie uwodzicielsko unosząc kącik ust.

Podskoczyłam z zaskoczenia, kiedy ktoś położył mi ręce na biodrach. Szybko odwróciłam się do niego przodem. Noah miał na ustach swój uwodzicielski uśmiech, kiedy błądził dłońmi po moim ciele. Każdy jego dotyk powodował, że drżałam, a na ciele pojawiała mi się gęsia skórka. Przed nim tylko jedna osoba sprawiała, że mój organizm wariował.

Dominic.

Odepchnęłam od siebie ręce Noah i odsunęłam się na bezpieczną odległość, chociaż wątpiłam, żeby w przypadku Noah istniało coś takiego. Popatrzył na mnie z niezrozumieniem w oczach. Nie dając mu szansy powiedzenia choćby słowa, odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia.

Byłam w połowie drogi przepychania się przez spocone ciała, kiedy poczułam ręce zaciskające się na moim ramieniu. Noah szarpnięciem przyciągną mnie do siebie. Straciłam równowagę i uderzyłam o jego pierś. Poczułam jego obłędny zapach i na sekundę pozwoliłam sobie delektować się nutą jego zapachu i wody kolońskiej. Jego silne ręce objęły mnie ciasno w pasie. Patrzyliśmy sobie długą chwilę w oczy.

Nie możesz – upomniałam siebie – faceci tylko cię zniszczą. Nie możesz żadnemu ufać. Nie chcesz powtórki z Domnicka.

- Nie dotykaj mnie – wyrwałam się z jego uścisku.

Spojrzał na mnie zniecierpliwiony.

- O co chodzi, bella? Coś nie tak?

- Tak! Coś jest nie tak. To, że z tobą rozmawiam. Dałeś mi już ostatnio do zrozumienia, że jesteś za dobry dla kogoś mojego pokroju, cokolwiek to znaczy – przed oczami miałam mgłę od łez. Przycisnęłam wierzchy dłoń do twarzy i starałam się uspokoić. Na próżno. Oddech mi przyśpieszył, a w głowie szumiało. Musiałam się stąd natychmiast wydostać.

W swoim życiu nie cierpiałam kilku rzeczy. Jedną z nich było ciągłe przypinanie mi etykietek. Bogata. Snobka. Arogancka. Rozpieszczona. Księżniczka. Bezwartościowa blondyna.

Odwróciłam się i zaczęłam szybciej przeciskać się przez tłum. Słyszałam, jak Noah woła za mną używając beznadziejnego przezwiska jakie mi nadał. Nie odwróciłam się. Nadal parłam do przodu. Dopiero na zewnątrz obejrzałam się przez ramię i odetchnęłam z ulgą, że za mną nie poszedł.

Zdjęłam buty i ruszyłam brzegiem, zastanawiając się co, do cholery, się tam stało. 

***

Hej, misie :* 

Na razie wieje nudą i zdaję sobie z tego sprawę, niestety jakoś trzeba zacząć :(

Niedługo akcja się rozkręci ;)

Głosujcie i komentujcie!


Just like the rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz