Rozdział 5

70 9 0
                                    

Normalnie bym się odsunęła. Nie jestem jak te lalunie z tyłu. Ale w jego oczach było coś, co nie pozwoliło mi trzeźwo myśleć. Było coś hipnotyzującego. Nasze wargi dzieliły centymetry, które nie wiem kiedy przemieniły się w milimetry. Kiedy byłam już pewna, że zaraz mnie pocałuje, on przysunął swoje usta do mojego ucha.

- Bella - wierzchem dłoni przesunął po moim policzku - pytam cię ostatni raz, chcesz pomocy, czy nie? - szepnął niemal czule.

Momentalnie się ocknęłam i z oburzeniem zrobiłam dwa kroki w tył.

- Za kogo ty się uważasz? Jakim prawem, w ogóle mnie dotykasz? - wyrzucałam z siebie słowa, a facet nadal patrzył się na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Coraz bardziej podnosił mi ciśnienie.

- Bella, nie rzucaj się tak - nie wytrzymałam.

Zanim zdążyłam trzeźwo pomyśleć, moja ręka zderzyła się z jego policzkiem. Popatrzyłam na niego zszokowana i natychmiast odsunęłam się jeszcze dalej. Kiedy spojrzenie mężczyzny spotkało się z moim, w jego oczach zobaczyłam furię. Złapał mnie za dłoń i ścisnął ją, przez co syknęłam z bólu.

- Zostaw. To mnie boli! - spróbowałam wyszarpnąć rękę, ale nie udało mi się. Zacisnął palce na moim nadgarstku jeszcze mocniej.

- Zapamiętaj sobie. Mnie się nie uderza. A zwłaszcza ktoś taki, jak ty.

Splunął z pogardą i ruszył z powrotem do samochodu. Dziewczyny z tyłu wyglądały na zszokowane jego wybuchem. Ja z resztą pewnie wyglądałam podobnie.

Maszyna stojąca obok mnie ruszyła z piskiem opon, wzbijając za sobą tuman kurzu. Zakaszlałam i patrzyłam na samochód znikający za zakrętem.

***

Wróciłam do domu około trzeciej nad ranem. Błąkałam się po ulicy jeszcze dobre dwie godziny, aż w końcu jakiś starszy pan przejeżdżał rozklekotanym samochodzikiem i podrzucił mnie. Dziwne, że w Kalifornii jest również taka droga, którą auta przejeżdżają średnio co dwie godziny. Zwykle widuję korki i zatłoczone ulice.

Kiedy weszłam do domu, mama czekała już na mnie nadal w makijażu i idealnie wyprasowanych ciuchach. Na litość boską! Był środek nocy! Oczywiście czekał mnie wykład, jaka to ja byłam nieodpowiedzialna i jaka dziecinna. Oni mówili przecież, że nie dorosłam do samodzielnego życia. Mam 23 lata! Prawie dostałam szlaban, co było nie do pomyślenia. Nie chcąc dłużej kłócić się z matką, ucięłam szybko temat krótkimi przeprosinami i uciekłam do swojej sypialni, gdzie bez przebierania się rzuciłam się na łóżko i przytuliłam twarz do poduszki, która pachniała świeżym praniem. Nie pachniała mną. Nic tutaj nie miało ze mną nic wspólnego. Co prawda mieszkałam w tym pokoju kilka lat temu, ale teraz, wszystko wydaje mi się być takie bezosobowe...

Podniosłam głowę i z trudem otworzyłam zmęczone oczy. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Tak naprawdę ta sypialnia nie przypomina już w ogóle mojego nastoletniego pokoju, pełnego plakatów i moich rzeczy. Ściany miały teraz beżowy kolor, meble były nowe, białe. Łóżko również było inne. Większe i w innym miejscu. Jedynym, co zostało po młodszych latach, był ogromny miś, który leżał teraz na fotelu pod ścianą.

Stefana, bo tak go nazwałam, dostałam od taty na urodziny. Nie pamiętałam już które, ale pewnie coś około dziewiątych. Ten pluszak przeżył wiele moich łez złości i widział wiele moich radosnych chwil.

Nawet nie zauważyłam kiedy, ale zaczęłam płakać. Może to wszystko mnie przerosło? Może tęsknię za latami spędzonymi z tatą? Albo za Dominickiem, chociaż obiecałam sobie, że nie będę za nim tęsknić.

Szczerze? Nie miałam pojęcia, dlaczego płakałam, ale wiem jedno. Śniłam wtedy o pewnych pięknych, niebieskich oczach.

***

Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami i odgłos obcasów na drewnianej podłodze.

Błagam, tylko nie to...

Z westchnięciem otworzyłam oczy i zobaczyłam wściekłą twarz matki stojącej nade mną. Usta miała zaciśnięte w wąską linię, więc było oczywiste, że ten poranek również skończy się kłótnią. Jeden normalny dzień bez awantur o byle co. Proszę o zbyt wiele?

- Allison. Ile razy mam ci tłuc do głowy, jak powinnaś się zachowywać? - ton jej głosu był nieco niższy niż zwykle. - Kiedy byłaś młodsza, bezustannie przynosiłaś nam wstyd. Jak widzę, nie wyrosłaś z tego. Musisz wiedzieć, że wraz z ojcem, pomyślimy jeszcze nad ukaraniem cię. I obiecuję ci, że konsekwencje będą dla ciebie opłakane w skutkach - warknęła i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.

A tej o co znowu chodzi?

W szafie znalazłam jakieś dresy i T-shirt. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w wysokiego koczka. Kiedy zeszłam na dół, Dorothea złapała mój wzrok i zobaczyłam w nim lęk. Czyli matka pewnie znowu coś wymyśliła.

Nie musiałam długo czekać, bo zanim zdążyłam dopić kawę, znów się pojawiła, tym razem z dziwnym dla niej wyrazem twarzy. Była zadowolona? Podniosłam brew w zdziwieniu, a ona złapała mnie za ramię i wywlokła na zewnątrz.

Moim oczom ukazało się ten sam sportowy samochód, który rano widziałam. Tym razem obwiązany był wstążką, z ogromną kokardą na dachu.

Spojrzałam na nią z uniesioną brwią.

- Allisson. Uznaliśmy z tatą, że skoro mieszkasz z nami, powinnaś mieć czym jeździć - zaczęła przepełnionym pychą głosem. - Dlatego wybrałam się dziś rano do salonu i wybrałam ten oto model. Mam nadzieję, że ci się spodoba i nie zniszcz go za szybko - tani to on nie był. Pewnie córka sąsiadki kupiła sobie nowe cacko, to matka uznała, że ona nie może być gorsza.

- Nie przyjmę tego.

Matce stężały rysy.

- Owszem, przyjmiesz i nie każ mi tego powtarzać. Wczoraj w nocy jeden z przyjaciół twojego ojca zadzwonił do niego i zapytał, czy nie widział pod naszym domem niedawno pewnego starego grata, którego właśnie minął zepsutego na poboczu za miastem! Nawet nie masz pojęcia, jaka czułam się upokorzona! - dotknęła wierzchem dłoni, czoła w teatralnym geście.

- Nie obchodzi mnie, co myślą inni. Nie mam zamiaru wsiadać do tego samochodu.

- Właśnie, że chcesz do niego wsiąść. Znam cię Allisson. Chcesz tylko udowodnić wszystkim naokoło, kto tu rządzi - zastanowiłam się chwilę.

Czyżby miała rację?

Czyżbym naprawdę była do niej podobna?

***

Hej, jak myślicie, czy Ali podda się i przyzna, że jednak jest podobna do matki? Dajcie mi znać w komentarzach i pamiętajcie o gwiazdce! <3

Do następnego, Ola



Just like the rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz