Znowu było tak samo. Oni mną rządzili. Mówili mi co mam robić. Jak ja tego nienawidziłam. Byłam ich marionetką w teatrzyku „Perfekcyjna zabawa w perfekcyjny dom". Miałam tego dosyć, dlatego wyjechałam. Chciałam móc żyć swoim życiem. Bez tego wszystkiego. Bez tej wymuszonej perfekcji.
Siedziałam już jakiś czas w zatoce. Słońce zachodziło, a ja zaczynałam być głodna. Wiedziałam, że gdy tylko przekroczę próg domu, zaczną się wyrzuty i rozpęta się kolejna awantura. To wszystko sprawiało, że chciałam zostać w zatoce na zawsze. To było miejsce, do którego przychodziłam po każdej kłótni z rodzicami. Moje schronienie, którego czasami tak bardzo potrzebowałam.
Nie mogłam dłużej tutaj siedzieć i uciekać od problemów. Musiałam wziąć się w garść i stawić czoła rodzicom. Tata prosił mnie o dobre kontakty z matką. Według mnie jest to prawie nie możliwe, jeżeli ona się nie zmieni, na co bym nie liczyła. Natomiast jestem pójść na pewne kompromisy.
Wstałam i otrzepałam się z piasku. Ruszyłam wolnym krokiem do domu. Był on niedaleko od mało znanej, ale pięknej plaży. Nie ma na niej zbyt wiele ludzi. Mało kto o niej wie. Kiedy byłam małą, tata uczył mnie tutaj pływać. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
Ruszyłam brzegiem oceanu. Trzymałam moje trampki w jednej ręce, a drugą odgarniałam kosmyki włosów z twarzy. Dzisiaj było całkiem wietrznie. Słońce grzało cały dzień. Po kilku latach w Anglii, odzwyczaiłam się od tych upałów. Popatrzyłam w stronę zachodzącego słońca. Woda miała piękny pomarańczowy odcień.
Obok mnie jakieś dziecko zaczęło płakać, gdy mama próbowała je wyciągnąć z wody, tłumacząc, że woda jest już zbyt zimna i już długo pływa. Opatuliła je ręcznikiem i mocno przytuliła. Dziecko zaczęło się uspokajać, a ja poczułam ukłucie zazdrości. Nie pamiętam, czy matka kiedykolwiek mnie przytuliła. Jeśli tak, to na pewno było to na pokaz.
Weszłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni. Była jeszcze jedna osoba, z którą się nie przywitałam.
- Dorotha! - pisnęłam jak mała dziewczynka. Rzuciłam się w ciepłe ramiona kobiety, która była dla mnie jak babcia.
- Dziecko - szepnęła czule, całując mnie w głowę.
Widząc, że jestem w rozsypce, pociągnęła mnie na krzesło przy wyspie kuchennej, a sama usiadła naprzeciwko, podając mi kubek zielonej herbaty. Postarzała się od czasu, kiedy ostatnio ją widziałam. Miała teraz jeszcze więcej siwych włosów i zmarszczki naznaczyły jej ciepłą twarz. Miałam wyrzuty sumienia, że przez te trzy lata nie miałam z nią kontaktu. Naprawdę za nią tęskniłam.
- No, to mów dziecko, co ci leży na wątrobie - zaśmiałam się na jej specyficzne poczucie humoru.
- Trochę się tego zrobiło. Masz czas?
***
- Co za suk... emm... to znaczy skurczybyk - Dorothea była bardzo poruszona, kiedy opowiedziałam jej o Dominicku. Moim jedynym i byłym chłopaku. - Jak mógł?! Z twoją przyjaciółką?!
- Najlepszą - dodałam. Pewnie cały makijaż miałam rozmazany od łez, ale nie dbałam o to. Dopiero wtedy, kiedy wyrzuciłam cały swój żal do Dominica, poczułam, jak bardzo mnie zabolała ta zdrada. Ufałam mu. Tak jak i Kim. Mojej jedynej i również byłej najlepszej przyjaciółce.
- Z najlepszą przyjaciółką! To przekracza ludzkie pojęcie! Jesteś jedną z najwspanialszych i najpiękniejszych kobiet jakie kiedykolwiek spotkałam! On nie wie co stracił, moje serce - za to ją uwielbiałam.
- Może masz rację - zamyśliłam się. - To nadal boli. Zdradzili mnie. Nie wielu osobom ufam, ale im ufałam. Kochałam ich. Byli najbliższymi mi osobami.
CZYTASZ
Just like the rain
RomanceOd zawsze byłam pod wpływem zaborczej matki, która zaplanowała mi całe życie. Raz udało mi się od tego wszystkiego uciec. Jedyne, co zyskałam, to złamane serce i głęboko chowaną urazę. Starałam poukładać sobie życie na nowo, znaleźć spokojnego, uło...