Mężczyzna patrzył na mnie, kompletnie nie zwracając uwagi na wdzięczącą się do niego szatynkę. Siedziała mu na kolanach i całowała jego szyję bez opamiętania. On za to był niewzruszony i patrzył mi prosto w oczy, a na jego wargach plątał się krzywy uśmieszek. W bezruchu obserwowałam, jak facet odpycha od siebie kobietę, na co ona wydała jęk i wydęła wargi. Powoli ruszył w moją stronę, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
Miał na sobie ciemno granatową koszulę, której pierwsze dwa guziki były odpięte, a rękawy podwinięte do łokci. Wpuszczona była luźno w czarne spodnie od garnituru, w których wyglądał wprost nieziemsko. Pomimo głośnej muzyki słyszałam niemal cichy odgłos jego eleganckich butów, kiedy zbliżał się do baru. Mój wzrok spoczął na jego włosach, kiedy wplótł w nie dłoń, mierzwiąc je. Na jego pięknych ustach pojawił się arogancki uśmieszek, co znaczyło, że gapię się na niego za długo...
Natychmiast odwróciłam się do niego tyłem i napotkałam ironiczny uśmieszek barmana. Posłałam mu nieprzyjazne spojrzenie, a on zaśmiał się cicho pod nosem i odszedł do następnego klienta. Dopiłam mojego drinka i odstawiłam szklankę w momencie, w którym na moim biodrze spoczęła duża ręka. Natychmiast się od niego odsunęłam, ale on tylko zacieśnił uścisk i odwrócił w swoją stronę.
- Ładnie to tak pożerać nieznajomych wzrokiem? – jego twarz była stanowczo za blisko mojej.
- Przypominam, że to ty gapiłeś się na mnie pierwszy – warknęłam.
- Bella. Trochę kultury, to naprawdę nie boli.
Popatrzyłam na niego z otwartą buzią. On tak na serio?
- Czy ty przypadkiem nie byłeś na mnie wściekły?
- A o co miałbym być, bella? – nawinął sobie na palec kosmyk moich włosów. Odsunęłam się od jego ręki jeszcze bardziej, ale powstrzymał mnie blat.
- Ty jesteś jakiś nienormalny? – wykrzyknęłam zdezorientowana. Przecież wczoraj był śmiertelnie na mnie obrażony. – Nie pamiętasz może, jak wczoraj zostawiłeś mnie samą w nocy na poboczu, a przed tym na mnie nawrzeszczałeś?!
- Zdenerwowałaś mnie, bella – jego głos nie wyrażał żadnych uczuć.
- I dlatego trzeba było zostawiać mnie samą w nocy na jakimś poboczu, niewiadomo gdzie?
- Przecież nie chciałaś mojej pomocy, do cholery – pierwszy raz tego wieczoru jego głos wyrażał jakieś emocje. Był ewidentnie zdenerwowany.
- To, że jej nie chciałam, nie znaczy, że nie potrzebowałam! – zdawałam sobie sprawę, jak niedorzecznie to zabrzmiało. Mężczyzna mruknął coś cicho.
- Co mówisz? Nie słyszę przez ten jazgot.
Mężczyzna popatrzył tylko na mnie i wzniósł oczy ku niebu.
- Kobiety- mruknął i usiadł na krześle obok mnie.
Czułam na sobie jego wzrok, ale starałam się udawać, że go tu nie ma. Zamówiłam u barmana jeszcze kilka drinków i poczułam zawroty głowy. Wylałam trochę alkoholu na blat, co barman od razu wytarł.
Poczułam, że szklanka z Burbonem opuszcza moją dłoń. Lekko zamglonym wzrokiem odwróciłam się w stronę, w którą sobie „poszła".
Mężczyzna wciąż siedzący obok mnie dopił resztę i spojrzał na mnie z naganą w oczach. Prychnęłam i zwróciłam się do barmana.
- Poproszę jeszcze jedną szklankę.
- Tej pani już wystarczy – barman spojrzał na faceta obok mnie i pokręcił głową w jego kierunku.
CZYTASZ
Just like the rain
RomantiekOd zawsze byłam pod wpływem zaborczej matki, która zaplanowała mi całe życie. Raz udało mi się od tego wszystkiego uciec. Jedyne, co zyskałam, to złamane serce i głęboko chowaną urazę. Starałam poukładać sobie życie na nowo, znaleźć spokojnego, uło...