Miniaturka#1

419 27 3
                                    

Mała, rudowłosa dziewczynka klęczała przy rannej kobiecie. Prawy policzek dziecka był poparzony przez ogień, a niebieskie oko po tej częściej twarzy zrobiło się różowe. Na dodatek rudowłosa nie widziała teraz na nie za dobrze. Twarzyczka była umorusana w sadzy... Ale nie przyjmowała się tym. Starała się zrozumieć słowa umierającej matki.

- Idź do Camelotu... Znajdź tam nadwornego medyka, Gaiusa... Opowiedz mu, co się stało. Wszystko zrozumie... - z każdym słowem oddech słabł. Po policzkach dziewczynki leciały łzy. Kiedy zauważyła, że kobieta porusza jeszcze ustami, przybliżyła ucho do warg, by zrozumieć słowa. - Kocham Cię, córeczko. Postaraj się przeżyć.

Klatka piersiowa nie unosiła się już. Ręka zmarłej opadła bezwładnie, gdy rudowłosa wybiegła na zewnątrz szukać sióstr.

Terrwyn starała przekrzyczeć tłum. Zobaczyć cokolwiek i kogokolwiek w czarnym dymie. Ale nie mogła. Jedyne, co wiedziała o swoich siostrach to to, że starsza znajduje się w sąsiedniej wsi, wraz z młodszą. Miała nadzieję, że tam zostały, kiedy zauważyły dym.

Nagle cień padł na wioskę, pojawiło się więcej ognia. Terrwyn wiedziała, że musi uciekać. Inaczej zginie.

Zaczęła biec w stronę lasu - a przynajmniej tak się jej zdawało. Nagle usłyszała pisk. Dobrze widziała, do kogo należy.

Do małego smoka - bądź Wyverny - którą przyniósł do wioski jeden z dzieciaków. I to ona właśnie popatrzyła rudowłosą.

Jednak pisk był przerażający. Tak samo, jak przerażające były wrzaski innych ludzi. Jednak tego gada mogła uratować, a innych nie... Bo jak?

Dziewczynka po prostu nie mogła przebiec obok. Zmieniła kierunek. Pobiegła do zawalonego muru i zaczęła szukać w gruzach małego gada. Kiedy wreszcie go znalazła i wzięła na ręce, zaraz musiała schować się za murem, aby uniknąć kolejnych śmiercionośnych płomieni.

Jednak nie chciała czekać na inną, pewną śmierć. Położyła smoka - albo wyvernę - na ramieniu i zaczęła się wspinać na dach domu. Mały gad nie uciekł - wręcz przeciwnie. Trzymał się kurczowo, wysuwając ostre pazurki w skórę Terrwyn.

Dziewczynka sprawnie zaczęła balansować na krawędzi. Smok, który napadł na jej wioskę, był zbyt zajęty podpalaniem.

Dziewczynka w końcu zeskoczyła z dachu. Znajdowała się teraz poza terenami wioski. Jednak nie chciała uciec. Spojrzała w górę, na smoka, który odebrał jej normalne życie. Czy dobrze zrobiła, uciekając? A może powinna zostać, pomóc innym? Ale co mała dziewczynka miała zrobić, miała dopiero osiem lat!

Nagle usłyszała bojowe okrzyki.

- Uther... - mruknęła, patrząc na małego smoka. Teraz mogła stwierdzić, że to był smok, a nie wyverna. Delikatne łuski, różowe ślepka, biała skóra. I małe różki na łebku. Smoczek wtulił pyszczek w jej włosy. - Trzeba cię stąd zabrać. Zabije i ciebie.

Smok odsunął łebek od włosów rudowłosej. Wydał z siebie pocieszający dźwięk, który przypominał jej miauczenie młodego kotka.

Rudowłosa dziewczynka umazana w sadzy i porwanym ubranku zaczęła biec w stronę lasu. Jesienny wiatr smagał jej twarz. Wiedziała, że niedługo zima. I że będzie miała kłopot.

Zdawało jej się, że ktoś ją woła. Nie odwracała się jednak, zostawiając za sobą swoją przeszłość.

I Gaiusa.

Wszystkiego najlepszego, Sylwia! Czy ze mną aż tak źle, że sama składam sobie życzenia? xD
Tyle lat na karku... Czternaście. Młoda żem, nie ma co. I nadal nie umiem tabliczki mnożenia, przedrostków i ogólnie wszystkiego, co jest związane z matematyką xD
Kolejna miniaturka pojawi się tak w Boże Narodzenie, ewentualnie wcześniej, gdyby mi się nudziło. Będą cztery części, może trzy...

NieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz