- 1 -

1.5K 87 29
                                    

Madelyn Somepage gwałtownie otworzyła drzwi przedziału.

- Jestem! - wyszczerzyła zęby w uśmiechu i opadła na wolne miejsce obok Jamesa.

Uraczyła go szerokim uśmiechem, tak samo jak wszystko i wszystkich, co dzisiaj spotkała na drodze. Nic jej nie mogło popsuć humoru, szczególnie pierwszego września. Wracała do Hogwartu!

Orion Black odwrócił wzrok od swojej książki i spojrzał na koleżankę.

- Jak widzę humor ci dopisuje - skomentował cicho i wrócił do czytania książki od numerologii.

Dziewczyna spojrzała na niego i pokiwała głową.

- Jak widzę nadal jesteś inny niż reszta Blacków - zachichotał James, o ile chłopcy w ogóle mogą chichotać.

- Hej kochani! - do przedziału wparowała rudowłosa dziewczyna, ze zniewalającym uśmieszkiem na ustach - Hej, Maddy! Ścięłaś włosy? Orion, do jasnej Avady, odłóż tą książkę! Siemasz Potter?

- Zawsze musisz tyle gadać?- spytał Valentine Malfoy, sadowiąc się obok przyjaciół.

- Do ciebie nie mówiłam, idioto - warknęła.

Silver Charpentier nienawidziła go z całego swojego francuskiego serca.

- Milutko - skomentował Albus, choć już dawno przyzwyczaił się do irracjonalnego zachowania przyjaciół.

- Daj spokój, Potter - fuknęła Silver.

- Ej, ja też jestem Potter, do tego pierwszy i najlepszy! - oburzył się James.

Al spojrzał na brata z politowaniem.

- I to jest zawsze smutne - skomentowała Maddy. - Że mówisz "Potter" i nie wiadomo, do którego to.

- Pamiętając o Lily - dodał Orion, przewracając kolejną kartkę.

Co prawda Lily była trochę od nich młodsza, przez co zwykle nie trzymała się z ich grupką, ale utrzymywali dobre kontakty.

- Więcej was matka nie miała? - spytał jeszcze.

- To nie ja pochodzę z pierdyliardowoosobej rodziny czarodziejów czystej krwi! - skrzywił się James.

Orion wywrócił oczami.

Drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna.

- Hej Elizabeth. - przywitała się Maddy.

Szatynka spojrzała na nią.

- Cześć. Nie widział z ktoś z was Groźnika? - zapytała.

Jej głos był strasznie słodki, tak słodki,że aż niektórych mdliło. Pokręcili głowami.

- No cóż - westchnęła i wyszła.

- Ona jest dziwna - powiedział Valentine.

- Jest... Ee... Bardzo miła... - Maddy wbiła wzrok swoich niesamowitych tęczówek w krótko obcięte paznokcie.

Kiedyś, jeszcze w pierwszej klasie, kiedy się nie znali, Orion stwierdził, że to musi być ta bardzo rzadka choroba, która sprawia, że masz oczy w dwóch różnych kolorach - w tym przypadku ciepły brąz i koci zieleń. Teraz wiedzieli, że ten nietypowy wygląd nie jest szczególnie zadziwiający u metamorfomaga.

- I dziwna. - dodał Albus wgryzając się w czekoladowego batonika.

- Przyjacielska, tajemnicza, ładna... - wyliczała kolejno Silver.

- Gorsza od Trealwney - zaśmiał się James, za co dostał w potylicę od Maddy. - Ale da się przeżyć.

Gryfonki spojrzały po sobie, po czym pokręciły głowami.

Ridens moriarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz