Maddy ostrożnie przekręciła się na łóżku. Ostrożnie otworzyła jedno oko, potem drugie i nagle dostała poduszką po głowie.
- Za co? - pisnęła wstając i patrząc w oczy Elizabeth.
- Wstawaj. Już późno.
- Już nie spałam jak mnie zdzieliłaś - oznajmiła poważnie.
Brunetka tylko wzruszyła ramionami.
- Było trzeba udowodnić - szepnęła.
Maddy tylko westchnęła głośno, po czym weszła do łazienki trzaskając drzwiami. Szybko wzięła poranny prysznic i wyszła z pomieszczenia już ubrana w szatę Gryffindoru. Chwyciła jeszcze torbę z książkami i razem z panienką Leto wyszła na śniadanie. Idąc do Wielkiej Sali komentowały wszystko i śmiały się cicho, aż przed drzwiami zauważyły znajomą postać.
- A to idiota - warknęła cicho blondynka patrząc na całującego się z Beatrice Zabini Jamesa Pottera.
Nabrała głęboko powietrza, a potem powoli je wypuściła. Dumnie uniosła głowę do góry i przeszła obok nich nie zwracając na siebie uwagi. Usiadła przy stole Gryffindoru obok Oriona i wzięła się za jedzenie. Po chwili naprzeciwko niej usiadł Potter ze Ślizgonką. Oboje uśmiechali się lekko i co raz wybuchali chichotem, który był niczym nie spowodowany. Gryfonka spojrzała na nich spod byka i znowu się pocałowali. Dziewczyna westchnęła.
- Możecie nie wymieniać się śliną w miejscu publicznym? - syknęła. - To jest obrzydliwe.
Nagle Wielką Salę przeszył wrzask. Wszystkie oczy skierowały się na wchodząca Silver, które ze zgrozą podbiegła do przyjaciół.
- CO TU SIĘ, DO JASNEJ CHOLERY, DZIEJE! James, dlaczego ty się obściskujesz z tą wywłoką?
- Jak widzimy na załączonym obrazku James pogorszył swój gust. I to bardzo - mruknęła Maddy.
- Jesteście zazdrosne! - obruszyła się Beatrice. - Silver, o co ci chodzi? I tobie też, Maddy? Jako moje przyjaciółki, powinniście się cieszyć.
- Tym, że James umawia się z wywłoką? - prychnęła Maddy.
- Nie obrażajcie jej - warknął.
Silver chwyciła jego podbródek i spojrzała prosto w oczy. Westchnęła.
- Nie podała ci amortencji. Ty naprawdę... - ostatnie słowa nie mogły przejść jej przez gardło, więc tylko skrzywiła się.
- Przecież się pogodziłyście, nie? - James wzruszył ramionami i spojrzał prosto na Maddy.
Włosy dziewczyny momentalnie pociemniały. Elizabeth zdusiła krzyk. Madelyn jako metamorfomag bardzo rzadko traciła kontrolę nad swoim wyglądem.
- Jamesie Syriuszu Potterze, jesteś zwykłym dupkiem - wysyczała dobitnie i bez zastanowienia uderzyła Gryfona w policzek z otwartej ręki.
Rozległ się głośny plask.
- Usiądź, Mad. On nie jest tego wart - powiedziała łagodnie Silver, ale zza pleców przyjaciółki ciskała piorunami w Pottera.
James dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi i złapał się za pulsujący policzek.
- Bolało! - jęknął i spojrzał na nią spod byka.
- Zgaduje, że miało boleć - szepnęła Elizabeth patrząc na swoje stopy.
- Moje biedactwo! - zapiszczała Zabini, po czym pocałowała chłopaka w obolałe miejsce. - Już nie boli?
- Silver, puść mnie! - krzyknęła Maddy wyrywając się z uścisku przyjaciółki. - El! Pożycz mi Groźnika!
Gryfonka zarumieniła się.
