- 5 -

599 55 25
                                    

Maddy ostrożnie przekręciła się na łóżku. Ostrożnie otworzyła jedno oko, potem drugie i nagle dostała poduszką po głowie.

- Za co? - pisnęła wstając i patrząc w oczy Elizabeth.

- Wstawaj. Już późno.

- Już nie spałam jak mnie zdzieliłaś - oznajmiła poważnie.

Brunetka tylko wzruszyła ramionami.

- Było trzeba udowodnić - szepnęła.

Maddy tylko westchnęła głośno, po czym weszła do łazienki trzaskając drzwiami. Szybko wzięła poranny prysznic i wyszła z pomieszczenia już ubrana w szatę Gryffindoru. Chwyciła jeszcze torbę z książkami i razem z panienką Leto wyszła na śniadanie. Idąc do Wielkiej Sali komentowały wszystko i śmiały się cicho, aż przed drzwiami zauważyły znajomą postać.

- A to idiota - warknęła cicho blondynka patrząc na całującego się z Beatrice Zabini Jamesa Pottera.

Nabrała głęboko powietrza, a potem powoli je wypuściła. Dumnie uniosła głowę do góry i przeszła obok nich nie zwracając na siebie uwagi. Usiadła przy stole Gryffindoru obok Oriona i wzięła się za jedzenie. Po chwili naprzeciwko niej usiadł Potter ze Ślizgonką. Oboje uśmiechali się lekko i co raz wybuchali chichotem, który był niczym nie spowodowany. Gryfonka spojrzała na nich spod byka i znowu się pocałowali. Dziewczyna westchnęła.

- Możecie nie wymieniać się śliną w miejscu publicznym? - syknęła. - To jest obrzydliwe.

Nagle Wielką Salę przeszył wrzask. Wszystkie oczy skierowały się na wchodząca Silver, które ze zgrozą podbiegła do przyjaciół.

- CO TU SIĘ, DO JASNEJ CHOLERY, DZIEJE! James, dlaczego ty się obściskujesz z tą wywłoką?

- Jak widzimy na załączonym obrazku James pogorszył swój gust. I to bardzo - mruknęła Maddy.

- Jesteście zazdrosne! - obruszyła się Beatrice. - Silver, o co ci chodzi? I tobie też, Maddy? Jako moje przyjaciółki, powinniście się cieszyć.

- Tym, że James umawia się z wywłoką? - prychnęła Maddy.

- Nie obrażajcie jej - warknął.

Silver chwyciła jego podbródek i spojrzała prosto w oczy. Westchnęła.

- Nie podała ci amortencji. Ty naprawdę... - ostatnie słowa nie mogły przejść jej przez gardło, więc tylko skrzywiła się.

- Przecież się pogodziłyście, nie? - James wzruszył ramionami i spojrzał prosto na Maddy.

Włosy dziewczyny momentalnie pociemniały. Elizabeth zdusiła krzyk. Madelyn jako metamorfomag bardzo rzadko traciła kontrolę nad swoim wyglądem.

- Jamesie Syriuszu Potterze, jesteś zwykłym dupkiem - wysyczała dobitnie i bez zastanowienia uderzyła Gryfona w policzek z otwartej ręki.

Rozległ się głośny plask.

- Usiądź, Mad. On nie jest tego wart - powiedziała łagodnie Silver, ale zza pleców przyjaciółki ciskała piorunami w Pottera.

James dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi i złapał się za pulsujący policzek.

- Bolało! - jęknął i spojrzał na nią spod byka.

- Zgaduje, że miało boleć - szepnęła Elizabeth patrząc na swoje stopy.

- Moje biedactwo! - zapiszczała Zabini, po czym pocałowała chłopaka w obolałe miejsce. - Już nie boli?

- Silver, puść mnie! - krzyknęła Maddy wyrywając się z uścisku przyjaciółki. - El! Pożycz mi Groźnika!

Gryfonka zarumieniła się.

Ridens moriarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz