- Chcę zwiedzać Alaaan, chcę zwiedzać Alaaaaan...Chcę...
- Ucisz się już. – jęknąłem pocierając oczy otwartymi dłońmi. – Wiktor, po prostu się zamknij.
-Nie doceniasz mojego talentu muzycznego! – oburzył się okularnik.
- Twojego co?
- Aleś ty zabawny. – mlasnął z niezadowoleniem Wiktor. – Sam fakt, że tu jestem powinien zmuszać twoje sumienie do akceptowania tego, co robię.
Chłopak oparł się plecami o biały płot i spojrzał na mnie nucąc swoje „Chcę zwiedzać Alan".
Staliśmy przed wejściem na posesję pana Stasia. Właśnie dzisiaj postanowiłem poznać Wiktora z moimi nowymi przyjaciółmi jeszcze raz. Co jak co, ale ich pierwsze spotkanie nie było zbyt satysfakcjonujące. Chciałem, żeby dzisiaj było lepiej.
Zbyt dużo już przed Wiktorem ukrywałem – moją znajomość z Sebastianem i resztą końskiej ekipy, częste wypady, rozmowy. Właściwie wszystko co miało miejsce od pamiętnego dnia, w którym niechcący poznałem „cukierkową blondynkę". Wiktor był dla mnie cholernie ważny, dlatego bolało mnie to, że nic nie wiedział o moim życiu i o tym, jak spędzam wakacje. Nie chodziłem do stajni często, raczej sporadycznie spotykałem się z Sebastianem. Jednak dużo ze sobą pisaliśmy, więc bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Powoli przestawałem zwracać uwagę na jego bezpośredniość i brak poszanowania sfery intymnej.
Z Amandą dogadywałem się bardzo dobrze. Może to trochę bezpośrednie z mojej strony, ale uważam, że jest najfajniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem. Jest moją bardzo dobrą przyjaciółką.
Jeśli zaś chodzi o Martynę, to wciąż nie byłem w stanie rozgryźć tej dziewczyny. Nie rozmawiała ze mną, traktowała mnie jak powietrze. Czyli nic się nie zmieniło.
- No i po co przyszliśmy tak wcześnie? A mogłem za ten czas pyknąć sobie rundkę w Wiedźmina. – mruknął Wiktor z wyraźnym niezadowoleniem.
No i tutaj widzimy kolejny powód, dlaczego zabrałem dzisiaj Wiktora do stajni. Chciałem, żeby robił COŚ w te wakacje, i być może, (żeby nie zapeszać) też polubił tutejszą atmosferę.
- Właściwie to możemy wejść do środka, jak chcesz. – stwierdziłem patrząc na godzinę w telefonie.
Otworzyłem białą furtkę, która trochę zaskrzypiała i wszedłem na plac. Wiktor za mną. Umówiłem się z Sebastianem na konkretną godzinę, ale nikt się przecież nie obrazi, jeżeli przyjdziemy trochę wcześniej.
- To gdzie ta twoja blond księżniczka? – spytał sarkastycznie rozglądając się na boki.
Spojrzałem na Wiktora z pewnym politowaniem i już chciałem odgryźć się jakąś ambitną ripostą, ale spostrzegłem kogoś na ujeżdżalni.
- Jeździ. – mruknąłem i podszedłem bliżej barierki.
Sebastian faktycznie właśnie trenował. Był tak zajęty ciągłym pociąganiem na uzdę, głośnym krzyczeniem „Hop!" i miarowym poruszaniem się na koniu, że nas nie zauważył. Nie zdziwiło mnie to. Już nie raz widziałem blondyna podczas jazdy. Za każdym razem był tak samo skupiony na tym co robi. Ignorował wszystko w zasięgu wzroku, co nie było jego piękną Kadencją.
Wiktor stanął obok mnie i nic nie mówiąc, podążał wzrokiem za jeżdżącym chłopakiem.
- Właściwie to całkiem nieźle mu idzie. – powiedział po chwili głosem typowego eksperta od wszystkiego.
![](https://img.wattpad.com/cover/41397746-288-k270594.jpg)
CZYTASZ
Galop
Ficção AdolescenteAlan to zwykły licealista. W wakacje wybiera się na zawody jeździeckie, w których bierze udział jego młodsza siostra. Chłopak jest sceptycznie nastawiony do koni. Jednak jedna sytuacja całkowicie wywróci jego świat do góry nogami. Czy Alan przekona...