Przybiłem ze sobą mentalną piątkę. Wszystko układało się dokładnie tak, jak to zaplanowałem. Właśnie wchodziłem z Wiktorem do Media-Marketu. Wiktor, jak to Wiktor, oczywiście marudził, że mu za ciepło, za zimno (tak, podał oba argumenty), za nudno, niedobrze i inne, ale to ignorowałem. Cieszyłem się, że wreszcie jakimś cudem zmusiłem go do opuszczenia jego Groty Samotności. Nadal był trochę obrażony, że tamtego dnia nie dawałem mu znaku życia, ale chyba powoli o tym zapominał. Nie powiedziałem mu, że byłem w stajni z Sebastianem. Nie musiał przecież wiedzieć wszystkiego.
- Idziemy na gry. – powiedział, gdy tylko przeszliśmy przez barierki.
Przyspieszył kroku a ja poszedłem za nim.
Wizja oglądania gier, których nie miał chyba przypadła mu do gustu. I po co tyle marudził przez drogę?
Wiktor buszował pomiędzy regałami co chwilę wydając okrzyki szczęścia i podniecenia. Brał po kolei wszystkie interesujące go płyty i przybiegał z nimi do mnie. Co najgorsze, nie odkładał ich na miejsce, więc pracownicy nie patrzyli na nas zbyt przychylnie, ale kto tam się będzie tym przejmował.
Po tym jak Wiktor przewrócił się o wystający dywan i wywalił wszystkie płyty, które akurat trzymał w rękach, postanowiliśmy oddalić się z tego miejsca. Wiks wziął jedynie Diablo 3, które było w promocji i kosztowało 59,99. Cicho pogwizdując skierowaliśmy się w stronę akcesoriów do komputera.
- Patrz, Alan. Ten blender jest rudy. Zupełnie jak Ty. – Wiktor wskazał na jeden ze sprzętów kuchennych, które mijaliśmy po drodze.
- Czy w Twoim słowniku naprawdę nie ma koloru „pomarańczowy"? – spytałem biorąc wymieniony przedmiot do rąk.
- Jasne, że jest. Zawsze mówię, że moje ulubione kolory to niebieski, fioletowy i pomarańczowy. Pomarańczowy, nie rudy. – stwierdził.
Westchnąłem i odłożyłem blender na miejsce. Pociągnąłem Wiktora w odpowiednią alejkę.
- OMG, patrz na to! –od razu krzyknął, gdy tylko zobaczył świecącą klawiaturę.
Musiałem przyznać, że na mnie też robiła wrażenie. Tak samo jak zmieniająca kolory myszka. Dlaczego nie miałem kasy na te wszystkie rzeczy...?
- Dlaczego nie mam kasy na te wszystkie rzeczy? – jęknął Wiktor wpatrując się w każdą poszczególną rzecz na tym dziale.
Chciałem mu przypomnieć, że przecież ma i świecącą klawiaturę i myszkę i tablet graficzny i nową kratę graficzną, ale Wiktor w tym czasie zdążył pobiec w stronę foteli masujących i już na jednym z nich siedział.
- Ttoo naapraaawdddee jeeessst ffaaajjnaaa wyyyycieczkaaa Alllllannn. – powiedział gdy tylko przełączył wibracje na maximum.
- Cieszę się. – powiedziałem i uśmiechnąłem się, patrząc z politowaniem na przyjaciela.
Wiktor odwzajemnił mój uśmiech i zszedł z fotela. Nie wyłączył go, ale mniejsza o to. Pooglądaliśmy jeszcze lodówki i telewizory, pograliśmy na X-boxie i ustawiliśmy swoje zdjęcie na tapetach wszystkich tabletów. Gdy wychodziliśmy, Wiktorowi przypomniało się, że nie zapłacił za Diablo. Znaczy się, przypomniała mu to piszcząca bramka przy wyjściu i biegnący w naszą stronę ochroniarz.
- Świetnie się bawiłem. – stwierdził, gdy wyszliśmy ze sklepu.
Maszerował z Diablo pod pachą. Uśmiechał się szeroko, przez co widać było jego ząbki, które wyglądały jak ząbki rekina. Zawsze wydawało mi się to urocze.

CZYTASZ
Galop
Ficção AdolescenteAlan to zwykły licealista. W wakacje wybiera się na zawody jeździeckie, w których bierze udział jego młodsza siostra. Chłopak jest sceptycznie nastawiony do koni. Jednak jedna sytuacja całkowicie wywróci jego świat do góry nogami. Czy Alan przekona...