25. Cheesiness

979 68 6
                                    

Skończyło się na tym, że założyłam maskę. Nie były to wcale przyjemne okoliczności. Uciekałam, on mnie złapał i upadliśmy. Próbowałam znów uciec, ale mi nie pozwolił. Przygniezdził mnie do ziemi i zaczął łaskotać dopóki się nie poddałam płaczliwie błagając o litość. Później musiałam włożyć maskę.

- Tak jak na balu. - Powiedział, kiedy ją założyłam. Nadal siedzieliśmy na ziemi. Ujął moją twarz powoli i delikatnie z subtelnym, ale ciepłym uśmiechem.

Kiedy to powiedział poczułam jak mi serce wywraca fikołka w piersi i pomimo, że byliśmy na powietrzu, siedzieliśmy na ziemi, a nie na kocu, chociaż nie było muzyki, byliśmy sami, a ja miałam na sobie swój strój służbowy, a on zwykły podkoszulek i spodenki, to było tak jak na balu. Jakby znów była ta noc. Sposób w jaki na mnie patrzył i to jak ja się przez to czułam. Ale była różnica tym razem, bo teraz wiedziałam kim on jest i on wiedział kim jestem ja... A ja od niego nie uciekałam.

Pochyliłam się żeby oprzeć swoje czoło o jego.

Ciągle nie mogłam uwierzyć, że on mnie tak oszukiwał przez ten czas, że wiedział od początku. Jakie to było naiwne z mojej strony, prawda? Wierzyłam, że panuję nad wszystkim. Byłam taka pewna, że wygram ten zakład, bo myślałam, że ja wiem o rzeczach, o których nie wiedział on, podczas, gdy on miał mnie w garści przez ten cały czas.

Ale wiecie co? Jest mi lżej. Było mi naprawde lżej i byłam szczęśliwa, że on wie, że nie nic już przed nim nie ukrywam. Byłam szczęśliwa, że nie poszukiwał kogoś innego, że za każdym razem, gdy mówił o Tajemniczej Dziewczynie, mówił o mnie, chciał mnie, widział mnie. Cały ten ból, który wcześniej czułam, cała ta złość zniknęła, tak jakby jej w ogóle nie było.

Nie wiedziałam dokąd to zmierzało, naprawdę i czy w ogóle mamy jakąś przyszłość i nawet nie chciałam o tym jeszcze myśleć. Było na to zbyt wcześnie. Nadal wierzyłam, że ten chłopak nie był moim księciem z bajki, nie przyjechał tutaj na białym koniu żeby uwolnić mnie od tego gówna, w którym utknęłam. On nie przyszedł tutaj żeby mnie uratować, bo radzę sobie z tym sama, już sobie wszystko ułożyłam. Czekam aż będę wolna, tylko muszę być cierpliwa. Ale on jest tutaj... nie ma zbroi, nie siedzi na białym koniu, bo Persefona jest śniada, ale nie o to tu chodzi, chodzi o to, że on jest tutaj ze mną i nie do końca wiem co to znaczy.

Wiem, że moje życie jest do dupy, ale nie jestem aż tak nieszczęśliwa. Mam Liv i Charliego... i Harry'ego, okej, uważam go za przyjaciela. Ale mam też teraz Nialla, ale on nie jest przyjacielem, jest kimś innym. Może pojawił się żeby zbalansować trochę moje życie, żeby dodać kilka dobrych rzeczy na których mogę się skupić. Może on tu jest po to, że gdy poczuję, że juz dłużej nie mogę tego robić, gdy będę chciała się poddać i to rzucić powiem: "Nie, posiadam dobre rzeczy dzięki, którym lepiej to wszystko znoszę. Mam Liv, Charliego, mam Harry'ego i mam Nialla. Jestem nimi obdarowana."

Nie wiem, nie jestem pewna, ale to teraz nie miało znaczenia. On tutaj jest i to wszystko co mnie w tym momencie obchodzi.

Przysunęłam się jeszcze bliżej i gdy przymknęłam powieki czekając na ten moment i nie trwało to długo, bo po chwili poczułam jego usta na moich w słodkim i miękkim pocałunku. Dłońmi powędrowałam do jego karku wplatając palce we włosy chłopaka, po czym przechyliłam głowę na prawo, tym samym momencie co on, pogłębiając pocałunek.

Gdy po chwili odsunęłam się żeby wziąć oddech zdjęłam maskę i odłożyłam ją na bok, po czym wzięłam w dłonie jego twarz i pocałowałam go ponownie, tym razem namiętniej. Koniec ukrywania, tego kim jestem, koniec sekretów, tylko nas dwoje.

Przerwałam pocałunek, ale nie odsunęłam się, zamiast tego schowałam twarz w zagięciu jego szyi i przytuliłam go, czym go trochę zaskoczyłam, ale po chwili przytulił mnie także, mocno przyciągając mnie do swojego ciała jednocześnie wciągając mnie na swoje kolana.

Call Me Ella - tłumaczenie {n.h.}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz