Każdy dzień zaczynam tak samo i tak samo kończę każdy wieczór. Jednak ten, kto widzi mnie za dnia, nie wie, jak wyglądam nocą. Niby nic wielkiego, ale między spokojną i naturalną dziewiętnastolatką a wyuzdaną i podrasowaną prowokatorką istnieje jednak spora różnica. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, jak potoczy się nasze życie, tak samo jak ja nie jestem w stanie przewidzieć swojego. Mimo tego, że zostaję sama, jakoś sobie radzę. W sumie nie mam wyjścia, kiedy już wplątałam się w to całe nocne życie. Właśnie kończę makijaż, kiedy do pokoju wchodzi Bruce.
– Za pięć minut masz występ. Wątpię, że o tym zapomniałaś, więc moje pytanie brzmi: dlaczego jeszcze nie jesteś przebrana?!–podnosi głos.
– Kończę makijaż i wchodzę, wyluzuj– próbuje go uspokoić.
– Ruszaj tyłek i na scenę. Nie wiem, czy ci mówiłem, ale masz do nadrobienia robotę za Stellę jeszcze dziś.
– Ale ja...
– Miłej nocy, kotku–mamrocze pod nosem.
Kiedy opuszczam pokój i wchodzę na scenę, wyłączam się na wszystko. Można powiedzieć, że nawet to lubię, bo wtedy uciekam myślami od wszystkich swoich zmartwień. Patrzę na twarze tych niewyżytych mężczyzn szukających rozrywki. Jednak cieszę sie, że nie mogą mnie dotknąć. Jedyna zasada, która mi się tutaj podoba i dzięki, której zgodziłam się tu pracować.
Tańczę przez dobrą godzinę i zbieram już dość sporo kasy od nieznajomych. Może wreszcie wybiorę się na jakieś zakupy–myślę.Mija kolejne piętnaście minut,a ja jestem już prawie topless. Czerwona, koronkowa bielizna po minucie leży porozrzucana dookoła mnie. Ich oczy błyszczą się coraz bardziej. W końcu kończę występ i wracam do pokoju. Nie dziękuję za uwagę, bo to byłoby wręcz komiczne. Przecież nie odrywali ode mnie wzroku. Nakładam fioletowy, satynowy szlafrok i biorę się za zmywanie makijażu tylko po to, aby zrobić nowy. Zupełnie inny od tego, który mam teraz, ponieważ monotonność jest w Temple surowo zakazana. Tym bardziej, że mam wziąć jeszcze zmianę Stelli. Przez chwilę zastanawiam się, czy dam radę i zdaje sobie sprawę, że po dzisiejszym dniu jestem już wykończona. Tuszuję rzęsy, kiedy do głowy wpada mi pewien pomysł. Pięć minut później wybieram numer do mojej ukochanej przyjaciółki Chloe.
Jak zwykle po pierwszym sygnale słyszę przebój Shakin' Stevens, który był do zniesienia kilkadziesiąt lat temu. Na całe szczęście odbiera po czwartym sygnale.
– Chloe, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
– No już, słucham, co mam dla ciebie zrobić? – słyszę w jej głosie nutę ironii.
– Zatańczysz dziś za mnie w klubie, w sumie to za Stellę. Sama nie dam rady. Wiem, że nie masz z tym nic wspólnego i może nawet nie wiesz, o co w tym wszystkim chodzi, ale naprawdę cię potrzebuje.
– Steshia, kurwa...
– Dobra, nie było pytania–wycofuję się.
– Ty pojebana szmato, oczywiście, że przyjdę! Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam to zrobić. To było moje skryte marzenie– piszczy do słuchawki.
Obie wybuchamy śmiechem.
– Jeju, dziękuję ci, wiesz, że cię kocham?
– Hmmm, właściwie... No przecież wiem. A ty wiesz, że kocham cię tak bardzo, że oznajmię ci już teraz, że tańczysz razem ze mną?
– A już myślałam, że dasz się wkręcić w solo, cholera.
– Inaczej nawet nie przychodzę– dodaje stanowczo.
– W takim razie się pośpiesz, mamy jakieś pół godziny, a trzeba cię jeszcze nieco podrasować.
Rozłącza się, zanim dokańczam zdanie. Chyba naprawdę udaje mi się spełnić jej marzenie. Wiem, że Bruce i reszta już wyszli, dzisiaj wyjątkowo jestem tu praktycznie sama. Stwierdziłam, że nie przepuszczę okazji na zarobienie kupy kasy, a wiem że Chloe mi w tym pomoże. Może nikt się nie dowie, a my będziemy bawić się całkiem dobrze? Powinna sobie poradzić, w końcu często oglądała moje próby w naszym wspólnym salonie.

CZYTASZ
Wyzwolona
Misterio / SuspensoNieważne jak bardzo w życiu się staramy, czasem los ma dla nas inne plany. Mamy do wyboru dwie opcje: tkwić w tym co jest tu i teraz, albo postawić krok na przód, by coś zmienić. Steshia Clark uciekła z domu nie bez powodu. W deszczową noc ląduje w...