Good morning stranger

71 4 0
                                        

Jak zwykle budzi mnie mocno dające sie we znaki pragnienie. Jak dobrze, że przy łóżku zawsze mam butelkę z wodą. Dopiero kiedy przecieram oczy dłonią, przypomina mi się zeszła noc. Właściwie to przypominam sobie, że nie pamiętam, jak ona się skończyła.

Intrygujący koleś! Pamiętam, że odwoził mnie i zalaną Chloe do mieszkania. Przez kilka minut analizuję przebieg wydarzeń, dopóki nie odczuwam zapachu spalenizny. Od razu zrywam się na równe nogi, odrzucając kołdrę na bok z takim impetem, że połowa ląduje poza łóżkiem. Biegnę przez korytarz potykając się o tonę butów na podłodze, po czym wparowuje do kuchni w samej bieliźnie. Zauważam siedzącą przy stole Chloe i tego nieznajomego, z którym rozmawiałam zaledwie kilka godzin temu.

– Dzień dobry... Steshia. – lustruje mnie spojrzeniem.– Kiedy ja mu się w ogóle przedstawiłam, pewnie Chloe już dawno mnie w tym wyręczyła, kiedy tylko otworzyła oczy.

– Dzień dobry... nieznajomy? – Przecież nadal nie wiem, jak się nazywa, a z tego, co przypuszczam, spędził tu całą noc.

– No tak... Steshia, to jest Daniel. – Chloe wygląda na naprawdę podekscytowaną, uśmiecha się tak szeroko, jak wtedy, kiedy wypijała pierwsze dwa kieliszki albo widziała naprawdę dobre ciacho. Jak dobrze, że jedno nie jest uzależnione od drugiego. W tym wypadku niewątpliwie to ta druga opcja. Nie wiem tylko, czemu tak cholernie w ciągu sekundy zaczyna mi to przeszkadzać. Przeszkadza mi to, jak na niego patrzy. „Boże, Steshia, opanuj się", znowu karcę się w myślach. To chyba nieodłączna część mnie. Najlepszym rozwiązaniem będzie skupić uwagę na czymś innym.

– Co tu tak śmierdzi spalenizną, jeśli mogę spytać? Bo to głównie wyciągnęło mnie z łóżka–pytam z lekkim grymasem na twarzy.

– Zrobiłam naleśniki i, no... troszkę się przypaliły, ale Danielowi i tak smakowało! – Jej podniecenie sięga dosłownie zenitu. Aż mam ochotę zwymiotować. – A ty mogłabyś się ubrać, mamy gościa w domu. – Rzuca mi ostre spojrzenie.

Przenoszę wzrok na Daniela, który wyraźnie ma całkiem niezły ubaw z nas obu. Znowu uśmiecha się tak zawadiacko jak wczoraj. Myślę sobie, że przydałoby mu się podziękować.

– Tak w ogóle to dzięki za pomoc. Sama raczej nie dałabym rady– patrzę kąśliwe na Chloe.

Obracam się na pięcie i idę do łazienki po szlafrok. Mam dużo czasu, więc stwierdzam, że nie będę się spieszyć. Zmywam wczorajszy makijaż , słuchając, jak Chloe rozmawia i śmieje się z Danielem. W ciągu kilku minut głosy cichną, a drzwi od mieszkania zamykają się. W ciągu następnych kilku sekund słyszę już piszczącą z radości Chloe.

– Stess, on jest boski! – Jej piskliwy głosik drażni moje uszy, mimo że mówi do mnie zza drzwi.

Wychodzę, omijam ją, nalewam sobie kawy do kubka i siadam na kanapie przed telewizorem.

– No nawet, pomocny bardzo – rzucam obojętnym tonem.

– Czy ty siebie słyszysz, Stess?! Właśnie w naszym mieszkaniu była najlepsza zdobycz tego miesiąca! No ale nie musisz się cieszyć moim szczęściem – dodaje tym zabawnym tonem, udając przy tym, że przyjmuje oświadczyny od nieznajomego. Cała Chloe.

– Szczególnie kiedy znosiłam cię pijaną ze sceny. – Śmieję się pod nosem.

– No już daj spokój, zawsze mogło być gorzej, zawsze obie mogłyśmy być pijane. – Śmiejemy się razem, a ja nie mówię głośno, że kieliszek więcej i mogłabym bym w takim samym stanie co ona.

Reszta dnia mija tak szybko, że nie wyrabiam się ze zrobieniem niczego, co czeka do odhaczenia na mojej liście.  Wchodząc po klatce schodowej, jednocześnie szukam kluczy w torebce, bo wiem, że Chloe o tej porze w domu nie ma prawie zawsze. Ósma wieczorem. Ja ostatnio wolne wieczory wolę spędzać w domu. Otwieram drzwi i wchodzę do mieszkania. Kiedy tylko zdejmuję buty i rzucam się na kanapę, słyszę dzwonek do drzwi. Zaskoczona wstaję i otwieram, a w drzwiach widzę Daniela.

– Wybacz, że przeszkadzam ci o tej porze, ale zostawiłem u was swoje okulary. Mógłbym je...?– pyta pokazując ręką przez próg.

– Wejdź proszę, nawet nie wiem, gdzie są. – Gestem ręki zachęcam go do wejścia do środka. Idzie, rozglądając się  po mieszkaniu, jakby był tu pierwszy, a nie drugi raz. – Jeszcze raz dzięki za pomoc z Chloe. Nie chciałam być przy niej niemiła, ona pewnie i tak nie pamięta – prostuję.

– Nie ma sprawy, czysta przyjemność być u ciebie i oglądać cię w samej bieliźnie. – Znowu uśmiecha się w ten onieśmielający sposób.

–  Tamtego poranka nie sądziłam, że jesteś... Następnym razem to się na pewno nie powtórzy.–dodaję obojętnym tonem, próbując uniknąć zbędnego tłumaczenia się.

– Hmm... ciekawe, kiedy będzie następny raz, bo ja jeszcze nic o tobie nie wiem, a jestem już w twoim mieszkaniu drugi raz. – Zgarnia ręką okulary z komody przy telewizorze. – To ja już mogę iść.

Wymieniamy między sobą krótkie„do zobaczenia" i zamykam za nim drzwi. Chwilę później dostaję wiadomość:

Ciekawe, kiedy nadarzy się kolejna okazja, może tym razem sama mnie zaprosisz?PS. To będzie trzeci raz. D".

W tym momencie do głowy przychodzi mi tylko jedno pytanie, skąd Daniel ma mój numer? Jedno jest pewne. Muszę porozmawiać o tym z Chloe.

WyzwolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz