„Ross"
Wieczorem wybrałem się z Laurą do kina. Oczywiście zabrała mnie na film z Anselem Elgortem, którym się jara. A propo Ansela. Dzwonił kilka razy i pytał co u mnie. Miło mieć takiego kumpla. Gdy film się skończył wyszliśmy z kina.
- Idziemy do jakiejś restauracji na kolację? - spytałem.
- Jeśli stawiasz...
- To chyba oczywiste, że ja płacę. To co idziemy?
- Tak. - złapała się mnie pod rękę i ruszyliśmy do jej ulubionej restauracji.
Gdy już tam dotarliśmy, zachowałem się jak dżentelmen i elegancko odsunąłem jej krzesło by mogła usiąść. Wybraliśmy dania z menu, po czym zawołałem kelnera.
- Poproszę dwa razy homara i po lampce wina dla mnie i dla tej ślicznej pani. - oznajmiłem i uśmiechnąłem się do Lau.
- Dobrze. Zaraz zostanie przyniesione pańskie zamówienie.
Kelner poszedł, a ja zacząłem rozmawiać z Laurą.
- Jak się podobał film? - spytałem.
- Mi się podobał i to bardzo. A Tobie?
- Też. Masz jakieś plany na jutro?
- Nie. Rano do pracy, a później będę się lenić na kanapie i oglądać telewizję. - odpowiedziała ze śmiechem.
- Nie byłbym taki pewien czy będziesz się lenić. Zabieram Cię na imprezę z moim zespołem i kumplem.
- Miło mi, że chcesz mnie zabrać.
Wtedy kelner przyniósł zamówienie.
- Smacznego. - powiedział i odszedł od naszego stolika.
- Powiedz mi Ross... - zaczęła Lau. - Masz w tym jakiś interes, że jesteś taki miły, wszędzie ze mną chodzisz, zabierasz mnie na imprezy z kumplami i rodzeństwem...
- Oczywiście, że nie. Robię to tylko i wyłącznie z miłości do Ciebie.
- Ooo... Jesteś taki słodziutki.
- Ty też jesteś słodziutka. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię cenię. Cieszę się, że się przyjaźnimy, ale chciałbym być kimś więcej dla Ciebie... - mówiłem niepewnie, cały czas memlając w ręku przywieszkę z logo R5.
- To poważna decyzja Ross. Dasz mi trochę czasu?
- Oczywiście.„Laura"
Ross całkiem mnie zaskoczył. Jest fajny i w ogóle, ale ja jeszcze nie jestem gotowa na stały związek.
Po kolacji Ross odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się przed drzwiami. Gdy Ross był już przy bramce zawołałam go. Cofnął się.
- O co chodzi Lau?
- Dzięki za dziś wieczór.
- Nie ma za co. To była czysta przyjemność wyjść z Tobą do kina i na kolację. Do jutra. - cmoknął mnie w policzek.
- Żadne do jutra. - przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować namiętnie. Nawet się nie zorientowałam kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Tam pchnęłam Rossa na łóżko i zaczęłam go rozbierać. Ja zdjęłam z niego koszulkę, a on ze mnie. I tak dalej, dopóki wszystkie rzeczy nie wylądowały na podłodze. Całowaliśmy się z coraz większą namiętnością, coraz większym pożądaniem. Było mi naprawdę dobrze, a jeszcze lepiej jak Ross „wszedł" we mnie. Czułam jego bliskość przez co czułam się kochana, ważna... Tak powinno już zawsze być.
CZYTASZ
You love who you love...
Fanfiction"You love who you love..." to historia nietypowej miłości przeplatana innymi wątkami. Publikowana jest również na Bloggerze - http://youlovewhoyoulove.blogspot.com. Na potrzeby opowiadania charaktery bohaterów zostały zmienione.