Rozdział 48 (4) - Ona oczarowała mnie...

18 1 0
                                    

„Ross"
Wróciłem rano do domu.
- Hej skarbie. - ucałowałem Ansela w policzek.
- Hej Rosski. - odparł. Jak ja nie lubię jak się mnie tak nazywa. - Chcesz kanapkę? - zapytał.
- Tak. Jestem strasznie głodny. - usiadłem do stołu.
- Wolisz kanapkę ze serem czy dżemem? - odwrócił głowę w moją stronę.
- Dżem. - odpowiedziałem zdecydowanie.
- Już się robi. - rzucił Ans i zabrał się za robienie kanapki.
- Jak było na wczorajszym koncercie Disco Polo? - spytałem mimo tego, że zupełnie mnie to interesuje.
- Świetnie. Mam nowe autografy... - opowiadał podekscytowany. - A Ty gdzie byłeś? - zapytał na koniec.
- Najpierw u Delly i Ella, a potem... - zastanawiałem się chwilę. - Potem na piwie z Calumem. - zmyśliłem.
- Aha. - mruknął.
- Mogę w końcu dostać moją kanapkę?
- Tak. - podsunął mi talerz z jedzeniem. - Smacznego. - rzucił i ruszył do wyjścia.
- Dzięki. - odpowiedziałem, ale on już mnie nie słyszał.
Jadłem w ciszy i analizowałem wczorajszy dzień. Przy okazji doszedłem do wniosku, że oddalamy się od siebie z Anselem.

„Caroline"
Kolejną lekcją był wf. Ćwiczyliśmy właśnie przewroty w parach. Jedna z moich koleżanek nie miała pary, więc musiała robić przewroty w wf-istą. Później nauczyciel pokazał nam jak się robi przetoczenie przez bark.
- To jest ważne ćwiczenie, gdyż jak się potkniecie na ulicy to zamiast lecieć na twarz zrobicie taki przewrót i pójdziecie dalej. - opowiadał. Między nami zaczęły się ciche szepty.
- Znacie kogoś kto by robił przewrót na ulicy? - zapytała Patty.
- Ja znam. - odpowiedział nauczyciel.
- Chyba siebie. - słyszalny był jakiś głos z tyłu.
- A właśnie tak. Szedłem kiedyś chodnikiem i jadłem sobie loda, gdy nagle się potknąłem. Zrobiłem wtedy tak... - zrobił przetoczenie przez bark. - I szedłem sobie dalej jedząc loda. - skończył. Chyba to zmyślił...

„Ansel"

Wiem, że Ross dziś mnie okłamał, ale nie chciałem się z nim kłócić. Gdy blondyn poszedł odwiedzić Rikera, włączyłem Disco i zabrałem się za szykowanie obiadu. Skończyłem akurat w tym samym momencie, w którym do domu wróciła Caroline.
- Już jestem. - zawołała od wejścia. - Co na obiad? - zapytała.
- Kotlet w panierce z majonezu i frytki. Do tego sok z czarnej porzeczki. - odpowiedziałem. - Jemy czy czekamy na Rossa?
- Jemy. - odpowiedziała zdecydowanie. Nałożyłem jedzenie na talerze i nalałem sok do szklanek. Postawiłem wszystko na stole i usiadłem naprzeciwko Car.
- Twój ojciec chyba mnie zdradza. Nie wrócił ostatnio na noc... - mówiłem spokojnie, starając się nie płakać.
- Przykro mi... - przytuliła mnie.
- Martwi mnie jeszcze jedno. Czy Ty jesteś lesbijką? - zapytałem.
- Sama nie wiem... Z Mattym jest mi dobrze, ale coś ciągnie mnie do Lex.
- Masz to za tatą. On też nie wiedział. Raz mówił, że mnie kocha, a raz mówił, że kocha twoją mamę Lau. Później twierdził, że nikogo nie kocha... A od kiedy pojawiła się Maia... Wszystko już wiesz.
- Wróciłem! - krzyknął Ross od wejścia.
- Spóźniłeś się. My już zjedliśmy. - rzuciła z uśmiechem Car.
- Trudno. Zjem sam. - powiedział i sam nałożył sobie obiad. Usiadł do stołu i zaczął jeść. - Posiedzicie ze mną towarzysko? - zapytał.
- Ja muszę odrobić lekcje. - Car opuściła kuchnię.
- A ja z Tobą zostanę. - odparłem. - Musimy poważnie porozmawiać.
- O czym?
- Ross, czy... - zacząłem, ale nie mogłem tego dokończyć. Słowo kochanka nie chce przejść mi przez gardło.
- Czy co? - zapytał. - Nie trzymaj mnie w niepewności. - nalegał.
- Czy Ty masz kochankę? - wydusiłem z siebie po krótkiej przerwie.
- Nie... - zaczął się wykręcać.
- Nie kłam. Wiem, że byłeś wczoraj u kochanki. - próbowałem sprowokować go do powiedzenia prawdy.
- Nie byłem.
- Wiem, że wyszedłeś z domu Rydel z jakąś brunetką...
- To tylko koleżanka.
- W Internecie są zdjęcia jak się obściskujecie na ulicy... Zaprzeczysz temu? Powiesz, że to photoshop? - łzy cisnęły mi się do oczu.
- Chciałbym, ale i tak byś mi nie uwierzył. - mówił jakby nic się nie stało. Patrzałem mu prosto w oczy. - Myślę sobie eee, przecież to nie grzech, na palcu złoto lśni i wciąż zależy mi. A wszyscy mówią że, nikt nie dowie się. Ooo ona oczarowała mnie, jak gówniarz dałem wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się. Ooo ona oczarowała mnie, jak gówniarz dałem wkręcić się, bo ja tak szybko zakochuję się... - w końcu wyśpiewał prawdę jak kanarek.
- Wiedziałem to już rano, ale nie chciałem się kłócić przed twoją wizytą u Rika. Jeszcze byś się na nim za to wyżywał. - powiedziałem.
- Przepraszam. - szepnął i wstał od stołu. Zmył po sobie talerz, szklankę i sztućce, a następnie wyszedł z kuchni. Zostałem tam sam i zacząłem rozmyślać co będzie dalej ze mną i Rossem.

You love who you love...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz