Rozdział 6

469 63 7
                                    

Włączcie sobie może coś smutnego, żeby było trochę atmosfery.

Monika: Chłopcy Angelika jest Żywiołowym Ninja, ale ona sama nic o tym nie wie.

Kai: Dlaczego?

Monika: Bałam się, że będzie wiedziała, że musi walczyć z ojcem. Załamała by się. Nawet go nie zna.

Cole: Jak to?

Monika: Ostatni raz widziała go mając 2 latka. Ojciec uciekł do Krainy Cienia. Miała tylko później matkę i brata, ale w wieku 10 lat zabrała ją tutaj i wychowywała się tu. Każdej nocy płakała, każdego dnia była smutna, każdego dnia nie chciała się bawić, mało jadła, mało mówiła. Zawsze siedziała w pokoju, wychodziła tylko na treningi i śniadanie. Bardzo wszystko przeżywa. Więc proszę nie róbcie niczego głupiego co ją zrani. Za dużo cierpienia będzie dla niej.

Cole'owi zaczęła płynąć łza z oka. Każdy posmutniał na tą wiadomość. Cole przytulił Monikę i poszedł do pokoju. Każdy już wiedział, że do Angeliki czuję dużo więcej bo rzadko kiedy płaczę. Kai'owi zrobiło się głupio z tego co zrobił.

Kai

Jestem taki głupi. Muszę jej powiedzieć prawdę. Widzę, że Cole czuję do niej więcej, a ja tylko im przeszkadzam w szczęściu do miłości. Poszłem do jej pokoju lecz jej tam nie było. Poszedłem do parku jej szukać. Musimy chronić wybrańca, a przepraszam wybrańczynię.

Angelika

Siedziałam na ławce w parku, smutna. Nie miałam ochoty na nic, usłyszałam śmiech dziecka spojrzałam w stronę dziecka. Było wesołe bawiło się z rodzicami, z tatą.

"Dziecko: Tato zobać zobać co mam.

Ojciec: Śliczne, a co to jest?

Dziecko: To jeśt kwiatuśek. Tatusiu kocham cię.

Ojciec: Ja ciebie też. Nigdy cię nie zostanię."

Patrząc na to zaczęła płynąć mi łza z oka. Ja nigdy nie słyszałam tego od taty, bo go przymnie nie było. Chcę go jeszcze raz zobaczyć. Usłyszałam, że ktoś mówi moje imię.

Kai: Angelika tu jesteś.

Ja: Tak, a coś się stało.

Kai: Chciałem przeprosić cię. To ja kazałem Nyi pocałować Cola. Ja przepraszam, robiłem to bo cię kocham, ale wiem jedno, że ktoś inny zasługuję na ciebie. Nie martw się o mnie.

Ja: Wszystko okej. Możemy zostać dobrymi przyjaciółmi.

Kai: Tak *przytula mnie*

Kiedy mnie zaczął przytulać cały zaczął świecić i uniósł się w górę. Osiągną pełnie swoich możliwości. Ale to co powiedział było prawdą, odważył się i pokonał lęk. Życzę mu wspaniałej dziewczyny.

Kai: *opada na dół* Co się stało?

Ja: Osiągnąłeś pełnię swoich możliwości.

Kai: Serio?

Ja: Tak.

Kai: To doskonale już nasza czwórka może cię uchronić.

Ja: Niby dlaczego?

Kai: Eeee no bo eeeee jest dużo potworów i eeee.... o jak późno chodźmy do domu.

Ja: Dobrze.

Bardzo mnie dziwi jego zachowanie, ale nie chcę czytać mu w myślach. Gdy byliśmy już w domu chciałam pójść do Cola.

Cole

To takie smutne, jej życie było całe smutne, a ja nie mogłem jej pomóc. Nie byłem przy niej, cały czas była sama, czuła się samotnie. Zacząłem płakać nie mogę powstrzymać emocji. Kocham ją, ale kiedy dowiaduje się jakie było jej dzieciństwo to chcę tylko płakać o być przy niej. Nagle ktoś zapukał do drzwi, przez łzy powiedziałem ciche "Proszę". Do mojego pokoju weszła Angelika więc szybko się ogarnąłem wytarłem łzy. Nie chce żeby było jej smutno.

Angelika: Hej.

Ja: Cześć, jak tam?

Angelika: Dobrze, a u ciebie?

Ja: Bywało lepiej. *pokazuje na krzesło* usiądź.

Angelika: Przyszłam bo słyszałam, że płakałeś.

Ja: Wcale, że nie.

Angelika: *trochę smutna* Ohhh no dobrze, to może ja pójdę?

Ja: Czekaj *łapię ją za rękę* Tak płakałem, ale wszystko jest już dobrze.

Spojrzałem jej prosto w oczy, była smutna. Nie chciałem by była za dużo nacierpiała się.

Ja: Nie bądź smutna księżniczko.

Angelika: *rumieni się* Skąd wiesz?

Ja: Twoje oczy mówią wszystko.

Angelika: Heh ja teraz muszę już iść, ale *całuje mnie w policzek* dziękuję za pocieszenie.

Zarumieniłem się, pierwszy raz to zrobiła zawsze się bała. Może mi bardziej ufa? Ważne jest aby ją chronić. Położyłem się na łóżku lekko zadowolony, ale to nie trwało wiecznie bo po 10 min ze strony lasu usłyszałem wybuch. Pobiegłem do pokoju Angeliki, ale jej tam nie było. Zeszłem na dół i tam też nie.

Ja: Gdzie Angelika?!

Monika: Poszła się przejść.

Ja: Gdzie?!

Lloyd: Do lasu.

Ja: Co!?!

Szybko pobiegłem po smoka i poleciałem do lasu, chłopaki i jej ciocia też.

.......................................................................................................................................................................................................................................

15 min wcześniej

Angelika wyszła do lasu zobaczyć czy wszystko jest dobrze z Szastą. Znalazła go był cały i zdrowy.

Angelika: Hej Szasta.

Szasta: Witaj. Cieszę się, że cię widzę.

Ktoś: Oj ja też się cieszę, że was widzę.

Angelika: *wystraszona* kim ty jesteś?


Dam dam dam no ciekawe kto? Wiem znów urywam, ale wiem że może być warto jeśli zaczekacie grzecznie bo zacznie się coś między Cole i Angeliką.Dziś rozdział taki smutny bo i mi jest smutno dzisiaj, mam nadzieje, że wybaczycie. Więc do następnego. Kocham Was!!



Historia Ninja (Według mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz