Rozdział 10

328 42 7
                                    

Na początku chce przeprosić za nie obecność i jeśli ktoś mnie ma na fb czy wattpad'zie i dostawał jakieś głupie wiadomości czy coś gorszego np. prośbę jakąś głupią. To nie byłam ja miałam włam. No ale teraz wszystko naprawione i mam pełną kontrolę nad tym.


Monika

Jak Tom może tu przebywać? Wiem, że jest zły, ale to jest straszne miejsce nawet jak na niego i jest strasznie zimno. Muszę się skupić na zadaniu, przecież chodzi o Angelike. Weszłam do jaskini głębiej i zobaczyłam go, siedział na skale.

Tom: Czego tu szukasz siostro?

Ja: Przyszedłam prosić cię o pomoc....

Tom: Ooo nie nie pomagam ninja. * odwraca się i próbuje odejść*

Ja: Chodzi o Angelikę.

Tom: *zatrzymuje się* Jak to? Co jej ninja zrobili?

Ja: Nic, ale wężonowie ją porwali.

Tom: A to gnidy.

Ja: Pomożesz?

Tom: Chodzi tu o moje dziecko, oczywiście, że tak.

Ja: Ale pamiętaj, że będziesz współpracował z ninja.

Tom: Muszę to przeżyć dla niej.

Pobiegliśmy do klasztoru. Widziałam po jego minie, że nie pasuje mu praca z ninja. Gdy weszliśmy do klasztoru ninja cały czas się na niego patrzyli, a on patrzył na nich wzrokiem morderczym, ale i smutnym. Wole coś powiedzieć, aby ta cisza i spojrzenia, nie zamieniły się w coś gorszego.

Monika: I jak plan?

Cole: Mamy plan i mamy nadzieje, że Tom nam pomoże.

Tom: Tu chodzi o moją córkę więc oczywiście idioci, że wam pomogę.

Kris: Tato przestań.

Tom: Właściwie po co nam ich pomoc. Sam dam radę.

Kris: Ale my chcemy wszyscy pomóc.

Tom: Synu ty i Angelika jesteście najwyżej wyszkoleni, a oni to takie pisklaki jeszcze się uczą.

Kai: Wszyscy osiągneliśmy pełnie swoich możliwości.

Tom: Oooo to widzę, że pisklaczki coś więcej umieją.

Anna: Przestań!

Tom: *patrzy na nią i się uspokaja* Ehhh to idziemy czy nie?

Cole: Tak i to zaraz. Oby nic jej nie zrobili.

U węży

Angelika

Boje się, oni chcą odebrać mi moc. Mogłam nie uciekać. Boje się jak nie wiem.

Phytor: I jak po dobroci pomożesz czy odbieramy ci moc?

Ja: Nie pomogę wam w niczym. Nie uwolnicie Pożeracza.

Phytor: Hmm dobrze. Przygotować kryształy i...

Dubu (wymyśliłam xD) : Ale panie brakuje nam jednego z kryształów.

Phytor: Jak to!?!

Dubu: No tak. Kiedy ją porywaliśmy jeden z kryształów z berła no nam wypadł.

Phytor: Wy idioci. Macie już wyruszać po niego, albo rozprawie się z wami.

Dubu: Tak panie.

Phytor: Masz szczęście. Jak na żywiołowego ninja to bardzo się boisz.

Ja: Bo jestem dziewczyną i wyglądasz strasznie.

Phytor: Dobrze, że tatuś ci nie pomoże. Olał cię i zostawił.

Ja: *płaczę* Idź już sobie!

Phytor: Pff żegnam.

Dobrze, że poszedł. Cieszę się, że zgubili kryszta. Mam nadzieje, że ninja mnie szukają, albo chociaż Cole.

Cole

Szliśmy lasem cały czas myślę o Angelice. Oby nie było za późno. Nie wiedziałem, że jej ojciec tu przyjdzie. Myślałem, że jest tak zły, że nawet rodzinie nie pomoże, ale widzę, że mu zależy i ma trochę dobroci w sobie. Idąc przez las zauważyłem coś w oddali co się zaczeło świecić. Pobiegłem do tego to był kryształ z berła węży. Uff Angelika żyje nie zrobią rytuału.

Lloyd: Co to jest?

Ja: Kryształ z berła węży. Nie zrobią jej krzywdy.

Tom: To chociaż tyle dobrego.

Nagle coś w krzakach zaczeło się poruszać.....



Ciekawe co to lub kto to? Mam nadzieje, że się podoba i jeszcze raz przepraszam was kochani. Do następnego kochani. Kocham Was!!



Historia Ninja (Według mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz