Cold Is Comming

218 9 4
                                    

Postanowiłam opublikować rozdział 9, na który crossover nie ma rzadnego wpływu. Jest mi głupio, że odwiesiłam książkę, a mimo to nic się tu nie dzieje. Z drugiej strony przykro mi, że nikt nie odpowiedział na moje (liczne) prośby. Rozumiem, że nie wszyscy z was mogą czytać książkę z nominacjami, więc postanowiłam jeszcze raz to powtórzyć na końcu tego rozdziału. Mam nadzieje, że ktoś przeczyta te informacje.

Poza tym postanowiłam trochę zmienić formę pisania, żeby było mi łatwiej. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Narrator

Miesiąc wcześniej

Z wyłomu wybiegła niebieska smuga. Kilka kilometrów dalej, w opuszczonym magazynie Zoom zostawił ciało półprzytomnego chłopaka. Podeszła do niego blond włosa dziewczyna. Mężczyzna z trudem podniósł wzrok i zobaczył ją.

- C... co... - zdołał wykrztusić. Blondynka się uśmiechnęła.

- Witaj, czas cierpieć - podeszła do niego ze swoim lodowatym uśmiechem, który sprawiał, że przeszły go dreszcze. Jej spojrzenie mówiło, że gdy tylko "zabierze się" za niego będzie żałował, że żyje.

Barry
Teraz

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Zwlokłem się z łużka i zszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Na schodach zaczepiła mnie Irys.

- Co się stało Barry? Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc - zauważyła.

- Mniej więcej - usiadłem przy stole. - Położyłem się jakieś dwie godziny temu. Prawie całą noc biegałem. Nie ma na to zbyt wiele czasu, gdy ciotka co dziesięć minut wydzwania do mnie z pytaniem o Wallyego.

- I co? Mam jakiś dobry temat? Czy standardowo kilku zwykłych włamywaczy? - uśmiechnęła się.

- Gdzie właściwie jest mały? - zastanowił się Joe.

- Chyba jeszcze śpi - w tym momencie zadzwonił mi telefon. - Hej, Cisco.

- Przychodź tu. Szybko! - rozłączył się. Wstałem od stołu i pobiegłem do S.T.A.R. Labs.

- O co chodzi?

- Chyba znalazłem Colda - wyjaśnił Cisco.

- Napad na bank. Obstawa policyjna już tam jest, ale... - przerwałem Ceit.

- Umowa była taka, że nie wtrącam się w jego sprawy - przypomniałem.

- Puki nie zabija. A kilku policjantów zmienił w lodowe rzeźby.

- To czemu nie dzwoniliście wcześniej?!

- Próbowaliśmy. Nie odbierałeś - westchnąłem. Zamiast kogoś obwiniać ubrałem kostium i pobiegłem na miejsce zbrodni.

Dotarłem na miejsce. Zamrożony bank otaczał mur z oblodzonych radiowozów. Zza nich widać było policjantów z pistoletami skierowanymi w wejście. Kilku z nich zostało w tej pozycji zamrożonych. Przechodnie trzymali się daleko od tej sceny.

Wbiegłem do środka. Nie wyglądało to o wiele lepiej. Wszystko zamarzło, kamery, podłoga, szyby były pokryte lodem. Nawet pracownicy i kilku cywilów robiło za lodowe rzeźby.

Z sejfu wyszedł sprawca: blondynka w niebieskiej sukience mini i masce. Nie wyglądała jak Leonarda Snarta.

- Flash.

- Znamy się? A może Zoom cię przysłał żebyś mnie zabiła? - dziewczyna spróbowała mnie zamrozić. Ledwo uciekłem. - Czyli Zoom.

Blondynka jednak nie zareagowała. Ponowiła atak. Zamiast mnie zamarzły drzwi. Teraz dosłownie cały bank był pokryty lodem. Spróbowałem do niej podbiec, ale ona stworzyła lodową ścianę pomiędzy sobą a mną. "Bawiliśmy się" w takiego berka przez kolejne kilkanaście minut. W banku zrobiło się przeraźliwie zimno. Niska temperatura mi przeszkadzała. Jestem pewien, że dało się to zauważyć. Z kolei moja przeciwniczka była bardzo zmęczona. Konstrukcja banku wydawała się niestabilna. Dziewczyna zamrażała różne jej części, a ja kilkakrotnie je rozmrażałem, poruszając się z super - szybkością. Oczywiście podłoga była w najgorszym stanie.

The Flash 2015Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz