Jakiego trzeba mieć pecha, żeby poślizgnąć się i wywalić, kiedy chce się jak najszybciej skądś odejść? Chyba po prostu trzeba być mną, nikt inny takiego pecha nie ma. Tyłek i prawy łokieć mnie bolały, przez bliskie spotkanie z chodnikiem, do tego zrobiło mi się jeszcze zimniej. Cholera, to musiało wyglądać idiotycznie.
- Nic Ci nie jest? - usłyszałam za sobą. Poczułam jak łapie mnie pod pachami i podnosi. Odwróciłam się i cofnęłam do tyłu o krok, otrzepując ubrania ze śniegu. Podniosłam na niego wzrok i nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa, kiedy tak na mnie patrzył. Niedowierzanie, zaskoczenie, troska i ból, malowały się w jego błękitnych tęczówkach. Przełknęłam ślinę.
- W porządku - odpowiedziałam cicho, po chwili dość krępującej ciszy. Wpatrywałam się w niego, tak jak i on we mnie. Sięgnął dłonią do mojego policzka, który lekko potarł kciukiem, po czym założył kosmyk włosów za ucho.
- Naprawdę tu jesteś - cień uśmiechu pojawił się na jego ustach. Nie do końca rozumiałam o co mu chodzi. Tu - w Nowym Jorku, tu - w pubie, tu - stojąc przed nim..?
- Nie wiedziałam, że tu dzisiaj gracie - powiedziałam odsuwając się jeszcze trochę i odwróciłam wzrok. Był zdecydowanie za blisko, a ja musiałam walczyć sama ze sobą, aby od tak nie odpuścić i po prostu się w niego nie wtulić. To byłby błąd. - Gdybym wiedziała, ja... - zawahałam się.
- Nie przyszłabyś.
- Nie przyszłabym - powtórzyłam znów spoglądając na niego. Dopiero teraz zauważyłam, że nie miał na sobie kurtki. - Wracaj do środka Luke, przeziębisz się.
- Mam to gdzieś. Czekałem pieprzone półtorej roku, aby móc z tobą znów porozmawiać, aby móc znów Cię zobaczyć.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Nie mów tak tiny princess.
- Nie nazywaj mnie tak! - uniosłam się. Nagle wszystkie uczucia związane z tamtymi wydarzeniami powróciły. Znów byłam na niego zła, znów czułam się zraniona, znów czułam się bezradna. Do moich oczu zaczęły zbierać się łzy. - Wracaj do środka - powtórzyłam i odwróciłam się, chcąc odejść. Zrobiłam ledwie krok, a poczułam jak łapie mnie za ramię i lekkim szarpnięciem odwraca w swoją stronę. Chwilę później jego usta przywarły do moich. Znów czułam ten znajomy posmak tytoniu i alkoholu. Chciałam się od niego odsunąć, ale mi na to nie pozwolił. Poczułam łzy pod powiekami, których już nie mogłam powstrzymywać. Czułam się rozdarta na pół. Nie wiedziałam co myśleć, co czuć, co zrobić...
Odsunął się ode mnie, patrząc na mnie zaskoczonym, albo raczej zszokowanym wzrokiem. Chciał otrzeć moje łzy, ale ja odsunęłam się od niego szybko, kręcąc głową na boki.
- Przepraszam - szepnęłam załamującym się tonem, odwracając się i odbiegłam od niego.
Opadłam na łóżko, nie powstrzymując więcej łez. Wtuliłam się w poduszkę, a cichy szloch wydobył się z moich ust. Nie mogłam przestać myśleć o Luke'u. Kochałam go, wciąż go kocham. Byłam zaskoczona jego widokiem, zaskoczona tym, że mnie dostrzegł pośród tylu ludzi, że pobiegł za mną, że mnie... pocałował. To bolało, tak bardzo bolało. Byłam w stanie zapomnieć o wszystkim by oddać choć jeden pocałunek, ale nie mogłam.
Coraz więcej łez wydostawało się spod moich powiek, a ja nie dałam rady ich powstrzymać. Słyszałam ciągłe wibracje mojego telefonu, który wciąż znajdował się w torebce, ale nie chciałam teraz z nikim rozmawiać.
Czułam się koszmarnie, bo jeśli Luke naprawdę coś do mnie czuł, to w tej chwili zraniłam nie tylko siebie, ale również jego, ale po prostu się bałam. Bałam się ponownie zostać zranioną przez niego. Bałam się ponownie mu zaufać.
CZYTASZ
The First Time List: Second Chance • L.H
Random•The First Time List: Second Chance• druga część The First Time List, akcja rozgrywa się półtorej roku później, kiedy Lea i Luke ponownie stają na swojej drodze. Druga szansa Druga lista