Przekroczyłam próg jednej z galerii handlowych. Święta już za niecałe dwa tygodnie, a tutaj nie mieliśmy żadnych ozdób choinkowych i przy okazji chciałam też rozejrzeć się za prezentami. Tak więc w niedzielę, jeszcze przed południem znalazłam się tutaj. Kompletnie nie wiedziałam od czego zacząć, to centrum handlowe było ogromne.
Mój telefon zaczął dzwonić, więc wyjęłam go z kieszeni płaszcza wchodząc do pierwszego sklepu. Uśmiechnęłam się na widok nazwy kontaktu, starając się dziwnie nie szczerzyć. Luke. Od wczoraj często przyłapuję się na tym, że myślę o tym, co powiedział, nie mogąc powstrzymać wielkiego uśmiechu. Wciąż w to niedowierzam, ale naprawdę to powiedział. Przyznał, że mnie kocha.
- Tak?
- Hej, tiny princess. Jesteś w domu? – zapytał.
- Hej, nie. Coś się stało? – zaśmiał się.
- Dlaczego coś musiałoby się stać, abym chciał gdzieś Cię zabrać? Gdzie jesteś?
- W centrum handlowym, muszę zrobić świąteczne zakupy. Wiesz ozdoby i tym podobne. Nic tutaj nie mamy.
- W tym najbliżej Ciebie?
- Tak?
- Będę za jakieś piętnaście minut. Zadzwonię do Ciebie jak będę na parkingu, to zejdziesz i zostawisz kurtkę w samochodzie, okay?
- Tak, jasne.
- Więc, do zobaczenia za chwilę – rozłączył się. Od razu wyszłam ze sklepu kierując się do jednej z kawiarni, aby kupić nam dwie kawy na wynos.
Uśmiechnęłam się do sprzedawczyni w podzięce i zabrałam dwa papierowe kubki. Upiłam łyka ze swojego. Opuściłam pomieszczenie, a mój telefon znów dał o sobie znać. Przytrzymując lewym przedramieniem kubki przy ciele, wyciągnęłam urządzenie i odebrałam.
- Już idę – powiedziałam od razu.
- Dokąd? – odsunęłam telefon od ucha i zerknęłam na ekran. Theo. Oh.
- Nie ważne. O co chodzi, T? – zapytałam kierując się w stronę ruchomych schodów prowadzących do podziemnego parkingu.
- Chce pogadać, Lee. Zachowałem się jak głupek. Nie powinienem był się wtedy unosić, no i powinienem zawsze trzymać stronę swojej siostry – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Może i miałeś trochę racji T, ale i mi się oberwało i mu – zachichotałam.
- Mu? Luke'owi? Że niby co on robił u Caleba?
- U niego niiiiic... To długa historia – stanęłam na schodach jadących w dół. – Właśnie mam się z nim zobaczyć.
- Calebem czy Luke'iem? Zaczynam się gubić.
- Luke'iem.
- Nie byłaś z nim pokłócona?
- Byłam, ale już nie jestem – nie mogłam powstrzymać uśmiechu. – Zdecydowanie nie jestem.
- Nie no... człowiek pokłóci się raz ze swoją siostrą i zaraz nie jest na bieżąco – mruknął niezadowolony. - A minęło półtorej dnia! - weszłam na parking rozglądając się. W zasadzie nawet nie wiem czy już tu jest, a to miejsce jest ogromne. – Muszę kończyć Theo, obiecuję, że później opowiem Ci wszystko – rozłączyłam się, a zaraz potem Luke do mnie dzwonił.
Rozglądałam się z zafascynowaniem po całym dziale świątecznym w jednym ze sklepów z rzeczami do domu. Moja ekscytacja najwyraźniej bawiła blondyna, bo tylko słyszałam jak tłumi śmiech, widząc jak wszystkiemu się przyglądam.
CZYTASZ
The First Time List: Second Chance • L.H
Random•The First Time List: Second Chance• druga część The First Time List, akcja rozgrywa się półtorej roku później, kiedy Lea i Luke ponownie stają na swojej drodze. Druga szansa Druga lista