Znajdowałam się w swoim mieszkaniu. Był weekend, a ja w końcu postanowiłam spakować rzeczy ojca. Kilka dni temu miałam spotkanie z prawnikiem, któremu mój ojciec powierzył testament. Nawet nie wiedziałam, że go napisał, był na to zbyt młody i zdrowy.
Zostawił wszystko mi, czego szczerze się nie spodziewałam. Wraz z osiągnięciem pełnoletności, czyli za nieco ponad rok miałam mieć pełen dostęp do dwóch kont, skrytki bankowej oraz ponad połowy udziałów w jego klinice. Apartament również był przepisany na mnie. Teraz do tego wszystkiego miałam ograniczony dostęp do koniecznych wydatków na swoje utrzymanie. Do tego dochodziło ubezpieczenie, a to była spora kwota.
Oczywiście przy tym, było wiele spraw papierkowych do wykonania, ale prawnik ojca pomaga mi ze wszystkim, łącznie ze sprawą kliniki i tego, kto ma nią teraz zarządzać, bo oczywistym jest, że tą osobą na pewno nie będę ja. O chirurgii nie miałam bladego pojęcia.
Westchnęłam, zajmując miejsce na sofie w salonie. Nie byłam nawet w połowie pakowania jego rzeczy z sypialni, a co dopiero mówiąc o dokumentach z jego gabinetu. Luke wyszedł jakąś godzinę temu mówiąc, że ma coś do załatwienia, więc zostałam z Michaelem, który wyszedł kilkanaście minut temu ze względu na pracę. Tak więc zostałam sama.
O dziwo nie było aż tak źle, będąc tu samej. Wielkość tego miejsca jak i wspomnienia związane z ojcem, już mnie tak bardzo nie przytłaczały. Nadal było dziwnie, ale na pewno lepiej niż za nim przeniosłam się, chwilowo, do Luke'a.
- Lea?
- Jestem w salonie, Theo! –odpowiedziałam głośniej, a po chwili chłopak siedział obok mnie.
- Jesteś sama?
- Jak widać – przysunęłam się bliżej niego i oparłam głowę o jego bark. – Myślałam, że będzie ciężej tutaj przybywać. Nie jest łatwo, ale też nie jest najgorzej.
- I co zamierzasz zrobić z tym wszystkim?
- Nie mam pojęcia.
- Dużo tego jak na jeden raz, co? – przytaknęłam. Między nami zapanowała cisza, ale oczywiście nie na długo. – Więc... spotkałaś się z nią? – wyprostowałam się i spojrzała na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. – Z twoją matką.
- Ah tak, widziałam ją kilka dni temu – odpowiedziałam. – Nie była to długa rozmowa.
- Nie dzisiaj?
- Dzisiaj? – powtórzyłam. – Dlaczego miałabym się z nią spotkać dzisiaj?
- Była u nas przedwczoraj i mówiła coś o spotkaniu z tobą w sobotę... Tak, podsłuchiwałem – przewrócił oczami. – Ponoć powiedziała dla Luke'a, żeby Ci to przekazał i... - uniosłam rękę, aby go uciszyć.
- Rozmawiała z Luke'iem?
- Chwilę po tym waszym krótkim spotkaniu? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Nic mi nie powiedział.
- Ooo. Chyba właśnie powiedziałem coś czego nie powinienem... Pewnie zrobił to dl... - usłyszała jak drzwi się zatrzaskują. Od razu wstałam, kierując się na korytarz. – To ja już pójdę... mam jeszcze coś do załatwienia. Sorki Luke – zaśmiał się nerwowo i opuścił mieszkanie. Blondyn spojrzał za nim dziwnie.
- Za co mnie przepraszał? – zaśmiał się podchodząc do mnie. Chciał się schylić i pocałować, ale odsunęłam się. – Co jest, tiny princess?
- Gdzie byłeś?
- Przecież Ci mówiłem, że muszę coś załatwić. Coś się stało?
- Co musiałeś załatwić? – zmrużyłam oczy, na co westchnął.
CZYTASZ
The First Time List: Second Chance • L.H
Random•The First Time List: Second Chance• druga część The First Time List, akcja rozgrywa się półtorej roku później, kiedy Lea i Luke ponownie stają na swojej drodze. Druga szansa Druga lista