Cztery Wymiary Rymotechniki

248 9 5
                                    

Dżanglasty  
Wchodzimy dzisiaj na scenę, całą czwórką
Mikrofon w ręce mam, zacznę krótko
Bo wolnym stylem lecieć, to sztuka bardzo ciężka
Teraz mikrofon ma Kapitan, mój koleżka  
Surprise
 Dzięki, Dżanglasty, więc na majka wbijam;
Technika - cudo, rymy moja siła;
Entuzjazm publiki - aspekt, rzecz to miła;
Skromność? Niepotrzebna! Liryka nie skryła;
Sup na mikrofonie, liryką siebie bronię;
Rymami mymi jak królami, w firmowym sklepie trwonię;
Nie kraczę tak jak wszyscy, ukręcę łeb tej wronie;
Cztery Wymiary - siła, po jasnej stoją stronie;
Chyba się już zmęczyłem, tak mi się chyba zdaje;
Markiza już nawinie, to jej głos mój oddaję  
Markiza
  Oto ja! Markiza na zamku,
rządy wszędobylskie na każdym ganku,
 od Ludlow, Hampton do Nonsuch i Hever,
 przez wszystkie te przeciwności,
 przez Tamizę płynę prosto do celu,
 do raju magnatów, do miejsca cudownego,
 do miejsca uwolnienia Watów,
 w purpurze odziana, z broszką na sercu,
 spod koronetu brąz loki tak błyszczą na słońcu wśród rymów błogich,
 ledwo stoję na obie nogi,
 lecz teraz zostawiam dopowiedzenie mej towarzyszce!  
Nikita

  Wchodzę na scenę, Nikita jestem;
Kto nie próbuje z nami rymować ten jest leszczem;
Zaznaczam pod koniec, my tu Bogami, Wymiarami rządzimy;
Swoje wiemy, to już koniec, twoją duszę rymem drażnimy,  
Dżanglasty
  Teraz ja wracam na scenę, wypowiadam dogmat
Miałem chwilę, aby pomyśleć, a więc dobra
Tworzę rymy, wypowiadam prawdę ostateczną
Która niczym nasza przyjaźń, jest prawdą wieczną
I pierdolić tych, którzy po słabych zwrotkach na laurach skończyli
Wiem jedno o stylu wolnym;
On nie jest dla debili  
Surprise
  Dobra, zmachany, lecz wracam na fale;
Nadajesz na zmiennej? Ja daję na stałej;
Rymotechniczny cud - przekaz na wszystkie kraje;
Słowo - kaliber, przerasta mą skalę;
Cztery Wymiary na kaseciak stary;
Liryka, technika - techniczne to czary;
Ja myślę wzniosłością - to nie do wiary;
Gdy wjeżdżamy w Ciebie, przechodzą Cię ciary;
Sup Surprise czaruje, dobrze się w tym czuję;
Pragnienie? Lenistwo? Wszystko egzekwuję!
Me słowa jak miecze, dla wszystkich je kuję;
Evive l'arte! Sztuce wiwatuję! Poszła ma transmisja, więc już nie nadaję;
Kto inny na fotel, rozgłośnię oddaję!  
Markiza
  Halo, halo, znów nadaje Markiza
Znów ta sama radiostacja,Lecz już inny przypał,
inny przekaz,Inna kartoteka,Tu nie ma końca,
 Tu początek tylko się rozgałęzia
A w tym końcu i mój początekI nadzieja,
Że nigdy nie urwie się najważniejszy wątek
ŻyciaWątek najważniejszej sceny,
Co jak co, ale znam dobrze swe weny
Wewnętrzne głosy mają swe ceny
Wszystkim im się odwdzięczę,gdy zabiję wszystkie tremy,
Ale teraz zrobię sobie przerwę,
Wypiję kawę i oddam się rezerwie JOŁ!  
Nikita
  Znowu ja, Nikita - powracam na scenę;
Gdzieś w kąt odrzucam tą cholerną tremę,
Bywa, teraz lecę na fali wraz z Wymiarami,
Tu masz szansę być tylko z najlepszymi towarami,
Nie myśl, pisz i odetchnij z nami,
Daj se tu spokój z krwią i wojnami;
Takie nasze przeznaczenie - rymów składanie,
Tu nie czas na bezsensowne karanie 

Liryk wykonany z członkami grupy "Cztery Wymiary Rymotechniki"
Wszystkich chętnych poetów zapraszamy!
Wszystkie style mile widziane!
https://www.facebook.com/groups/1697142700523076/?fref=ts


MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz