~Acalia~
Poszłyśmy korytarzem w prawo i weszłyśmy w ostatnie drzwi. Pokój Lily był ładnie urządzony. Do jasno fioletowych ścian ładnie komponowały sie białe i beżowe meble. Na środku pokoju na podłodze leżał duży włochaty dywan. Na ścianie nad łóżkiem widniały różne zawijasy, kwiaty i śnieżynki w kolorze ciemnego fioletu. Pokój był piękny.
A: Lily, masz śliczny pokój. - powiedziałam uśmiechając sie.
L: Dziękuje. Pomagałam tacie go urządzać.- również sie uśmiechnęła.- Rozgość sie, a ja ide sie umyć,bo nie długo przyjdzie tu moja mama.
A: Okey -odpowiedziałam.
Lily wzięła z łóżka piżame i wyszła z pokoju. Zostałam sama.
Rozglądałam sie po pokoju. Na dzwiach szafy było lustro. Podeszłam do niego i ujrzałam swoje odbicie. Rozpuściłam włosy, bo były związane w koński ogon. Gumkę założyłam sobie na nadgarstek.
Mam brązowe fale sięgające za ramiona. Przedziałek od czubka głowy idący po skosie w strone prawego ucha, tworząc grzywkę opadającą mi ma lewe oko. Błyszczące błękitno-szare oczy. Ubrana jestem w szarą bluze z kapturem i szaro-czarne dresowe spodnie ze ściągaczami na kostkach. Na nogach mam czarne addidasy do kostek. Teraz przynajmniej wiem jak wyglądam. Choć mój "styl" jest dosyć smutny, no i szary, ciekawe czemu.
Jeszcze chwile rozglądałam sie po pokoju, gdy przyszła Lily w piżamie. Usiadła na łóżku, a ja obok niej.
A: Lily? Mogła bym u ciebie zostać? Bo wiesz, nie mam gdzie pójść...- zapytałam
L: Oczywiście. Tylko nie wiem gdzie będziesz spać. Moje łóżko jest małe....- zaczęła rozmyślać.
A: Spokojnie Lily. Wystarczy mi twój dywan i co najwyżej jakiś koc- uśmiechnęłam sie lekko.
L: No dobra- zgodziła sie nie chętnie i wyjęła z szafy gruby, niebieski koc
Po chwili do pokoju weszła mama Lily z talerzem tostów i kubkiem parującego kakao. Podeszła do córki kładąc posiłek na szawke nocną. Spojrzała na koc.
ML: Po ci koc? Zimno ci?- zapytała zmartwiona.
L: Troche...-skłamała- Ale spokojnie, nic mi nie jest.
Dziewczynka uśmiechnęła sie ciepło, co wyraźnie uspokoiło kobiete. Pocałowała córke w czoło.
ML: Jutro przyjde po naczynia. Smacznego i dobranoc.- powiedziała ciepło i skierowała sie do drzwi.
L: Dobranoc mamo - powiedziała Lily a jej mama wyszła z pokoju.
A: Twoja mama jest ciepłą i opiekuńczą kobietą.- stwierdziłam, a w mojej głowie wciąż tkiwiły co raz to nowsze pytania. Jaka była moja mama? Też była taka ciepła? A może ja nie żyłam nigdy wcześniej? Nie mam rodziny, domu, nikogo.....
L: Acalia. Przypomnisz sobie, na pewno. Nie myśl teraz o tym. Jesteś głodna?- Lily dobrze wiedziała o czym teraz myślałam, a zna mnie nie długo.
A: Chyba nie...-powiedziałam, gdy usłyszałam dziwne dźwięki. Spojrzałam zdziwiona na mój brzuch, bo to z niego wydobywał sie dźwięk. Naprawde nie wiele pamiętam o życiu człowieka. A teraz jestem człowiekiem? Czy czymś innym? Lily zachichotała radośnie co odepchnęło ode mnie ciemne myśli.
L: Twój żołądek jest widać ma inne zdanie. Jedz, sama i tak bym tego nie zjadła.- wzięła jednego tosta i zaczęła jeść. Ja poszłam w jek ślady. Te tosty były naprawde dobre i..... czułam w nich tak jakby znajomy smak. W oka mgnieniu zjadłyśmy wszystkie tosty i byłyśmy najedzone. Lily wzięła w dłonie ciepły kubek z brązowym płynem. Kakao, tak to sie nazywa. Powąchała napój i upiła łyk. Spojrzała sie na mnie.
L: Chcesz troche? - zapytała. Zawachałam sie, ale pokiwałam głową na tak i wzięłam od dziewczynki kubek. Powąchałam go. Miał przyjemny zapach, zachęcał do wypicia go. Upiłam łyk z kubka. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzałam na Lily, a ta śmiała sie z mojej miny.
L: I co? Dobre? - zapytała dalej sie podśmiewając.
A: Dobre? To jest pyszne! - wykrzyczałam. Przecież i tak nikt mnie nie słyszy. Uśmiechnęłam sie upiłam ostatni łyk i pddałam kubek Lily. Byłyśmy w wyśmienitych nastrojach. Lily zaczęła ziewać.
A: Pora już spać nie sądzisz?- zapytałam uśmiechając sie ciepło.
L: Tak. Masz- podała mi koc i poduszke- naprawe chcesz spać na dywanie? Przecież bym coś wymyśliła...
A: Tak chce spać na dywanie.- wtrąciłam sie biorąc od niej pościel. Rozłożyłam szybko koc i położyłam poduszke.
A: To dobranoc, kolorowych snów- usiadłam na ziemi.
L: Nawzajem - uśmiechnęła sie, położyła i zgasiła lampkę nocną. Po nie długiej chwili usnęła. Ja jednak nie mogłam zasnąć. Podeszłam do okna i patrzyłam na księżyc. Mam dziwne wrażenie, że jeszcze nie moge zasnąć. Księżyc chciał bym dziś jeszcze coś zabaczyła. Tylko co?
~~~~~~~~~
Oto kolejny rozdział. A z okazji tego, że dziś sylwester życze wszystkim dzisiaj szalonej zabawy i dużo zdrowia szczęścia w nowym 2016 roku :D