~Acalia~
Znikąd wyskoczył Jack i zaatakował Mroka. Ten z łatwością odparł atak. Stali na przeciwko siebie gotowy do walki. Boże jak ja namieszałam!
A: Przestańcie! - krzyknęłam. Mrok posłuchał, ale Jack korzystając z jego nie uwagi zaatakował go. Nie przemyślenie... otoczyłam jednego i drugiego kręgiem ognia. Promień lodu nie przebił sie przez osłonę ognia. Myślałam, że teraz będzie spokój, ale....... obaj zwijali się w bólu. Pojawiła sie reszta Strażników, w tym naburmuszony Zając.Z: Przestań! Pozabijasz ich! - krzyknął. Ja... ja nie chce nikomu zrobić krzywdy, to oni chcieli sie pozabijać! Znów obleciał mnie strach... on ma racje. Moge ich zabić, jestem... niebezpieczna. Płomień znów zmienił kolor na ten blady błękit. Pitch i Jack podnieśli sie z ziemi, już nie robie im krzywdy. Obydwaj spojrzeli na mnie z troską...A Zając obserwował mnie jakbym była nie wiadomo kim, jakbym umyślnie chciała im coś zrobić
A: Ja...ja...- zaczęłam sie jąkać.
M: Acalia, nie bój sie... - odezwałam sie spokojnie. Strażnicy na twarzach mieli wymalowany szok, to już nie było zdziwienie tylko SZOK. Słowa Mroka troche mnie uspokoiły.
A: Ja nie chciałam... - powiedziałam cicho.
J: Spokojnie...- powiedział Jack. Spojrzałam na niego, moja twarz wyrażała zdumienie. Po tym co zrobiłam on mnie uspokaja? Zrobiłam lekki zamach ręką, a płomienie rozpłynęły sie.
M: Acalia, chodź ze mną. Naucze cie panować nad swoim strachem... - nie dokończył bo wciął mu sie Jack.
J: Nie słuchaj go! On jest zły. On cie wykorzysta by zniszczyć radość i nadzieje.
M: Akuś...-spojrzałam na niego...tylko jemu jednemu wolno było tak na mnie mówić. Wkońcu do mnie coś dotarło.
A: Radość? Nadzieje? Bo jesteście od tego, by je chronić, prawda? A gdzie byliście przez całe moje życie, co? Gdzie była wasza nadzieja?- spojrzałam na Zająca z wyrzutem- Czy nie tym jest Wielkanoc? Wierzyłam w was od najmłodszych lat, a ogarniał mnie mrok.
W: Co? -zaczęła Zębowa Wróżka.
A: Nie zauwarzyliście jednego dziecka. Które gasło z każdym dniem...
Wszystkim opadły szczęki po tym co powiedziałam. Odwróciłam sie i poszłam w strone mroka.
J: A co będzie z Lily? Mrok krzywdzi dzieci, sprawia że sie boją tego co je otacza.
A: Ty dalej nie rozumiesz?! Mrok nie budzi strachu. Tylko daje ukojenie, pomaga przetrwać tym którzy nadzieji już nie mają!
Księżyc powołał Mroka, by widział to czego wy w tłumie dzieci nie zauwarzycie. By dał wam znak żebyście odbudowali nadzieje takim dzieciom jakim ja byłam. Lily też taka była.... była bo jej pomogłam. I będe dalej pomagać... razem z Pitchem.Zapadła cisza nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Jednak ja chciałam powiedzieć ostatnie zdanie.
A: Nie jestem jakąś rozpuszczoną nastolatką. Przeżyłam więcej niż ci sie wydaje Zając -powiedziałam cicho. Odwróciłam sie od strażników i poszłam do mojego starego przyjaciela. Z uśmiechem na twarzy podał mi ręke. A ja odwzajemniłam ten gest przymując dłoń. Otoczył mnie cień, ciemność i po chwili wylądowałam w jakimś ciemnym, szarym miejscu...
~Jack~
Dziewczyna zniknęła razem z Pitchem. Może miała racje? Może Mrok jednak nie jest taki zły jak nam sie wydaje? Nie, to niemożliwe on mydli i nam i jej oczy. Odwróciłem sie i spojrzałem na moich towarzyszy.
J: I co teraz? - zapytałem licząc na odpowiedź.
N: Nie wiem... - jedyny odezwał sie North.
Z: Co ty się tak przyjmujesz Frost? - zapytał Zając. Był, no nie powiem, wściekły za to co powiedziała dziewczyna.
J: Wiem jak się czuję. Przecież dobrze wiem co to znaczy samotność. Mieliśmy chronić dzieci a jej nie pomogliśmy gdy jeszcze nim była. - rzuciłem chłodno. Zając chciał pewnie zaprzeczyć, ale odezwał się Mikołaj
N: Jack ma rację. Zawiedliśmy... dziewczyna mogła mieć rację....
Z: Czyli co? Mamy tak poprostu zaufać Mrokowi bo jakaś dziewczyna sie wyżaliła? Może i miała racje, zawiedliśmy i nie czuje sie z tym dobrze. Ale co do Pitcha sie myli. On nie jest dobry...
W: Zając potraktowałeś tę dziewczyne za ostro... pochopnie ją oceniłeś i teraz nowa Strażniczka trzyma z Mrokiem.
Z: Co sie mnie czepiacie? Nie potrzebujemy jej.
N: Nie czepiamy sie, ale skoro księżyc ją wybrał to musiał mieć cel. A raczej nie jest nim pomaganie mrokowi, chyba że dziewczyna naprawde ma racje...
Z: Co?! Serio wierzycie tej humorzastej małolacie? Ona pewnie jest równie fałszywa i zła co mrok - krzyknął już bardzo wkurzony Zając.
J: Ej! Przeginasz... nie znamy jej dobrze więc nie możemy jej pochopnie oceniać...
W: I tu znów Jack ma racje...
N: Starczy tego. Musimy wrócić do naszych zajęć. Zobaczymy jak sytuacja sie rozwinie...
Wszyscy sie zgodzili z Mikołajem i rozeszliśmy sie każdy w swoją strone. Czas pokaże kto miał racje i jak potoczą sie nasze losy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! W szkole mam sprawdzianowy zawrót głowy! Wczoraj dwa sprawdziany jutro dwa sprawdziany.... Jeszcze plakat konkurs... masakra -,-
Ale jest rozdział i postaram sie jeszcze w tym tygodniu dodać next 😀
Do zobaczenia w następnym ;)