14 Rozdział

912 75 1
                                    

~Acalia~
Rozglądałam sie po "bazie" Mroka. A przynajmniej on to tak nazywał. Było tu .... ciemno, szaro no i ciemno. Wiem, że samo słowo MROK kojarzy sie większości z czymś złym i czarnym. Ale według mnie tak nie jest. To miejsce powinno gustować w ciemnych barwach ale nie samej czerni. Fioletowy albo granatowy sprawił by że to miejsce było by azylem, a nie.... jakby to ująć... więzieniem.
A: A po co ci te klatki? - zapytałam. Intrygowało mnie to tak samo jak to dlaczego ci Strażnicy tak go nienawidzą?
M: Em... po nic. Są dla wystroju...- powiedział szybko. Jakby coś ukrywał...
A: A ci Strażnicy? Dlaczego cie nie lubią?- byłam w pełni szczera. To mój przyjaciel, więc czemu nie miałabym zapytać?
M: Kiedyś... bardzo dawno temu zrobiłem coś złego i oni ciągle mi to wypominają... ale ludzie sie zmieniają- uśmiechnął się lekko. Ja też się uśmiechnęłam.
Mrok zaproponował mi, że nauczy mnie panować nad strachem. Żebym mogła używać kiedy chce normalnego ognia i tego niebieskiego. Byłam bardzo pojętną uczennicą, ale i tak sporo czasu zajęło mi opanowanie tego. Podróżowaliśmy w różne miejsca i oglądaliśmy jak dzieci sie bawią szukając tych, które jak Lily nie mają odwagi przyłączyć sie do zabaw i cieszyć sie nimi. Ogólnie to Mrok znajdował, a ja pomagałam. Pitch trzymał sie na uboczu. To było nieco dziwne. No i również próbowałam podpytać go o to jak zginęłam i jaki ma to związek z moim zostaniem Strażniczką. Ale zawsze powtarzał, że nie może mi powiedzieć, że lepiej będzie jak nie będe tego pamiętać. Strasznie sie denerwował, gdy o to pytałam, więc z czasem przestałam. Wieczorami oglądałam jak Piaskowy Ludek, (bo Mrok mi powiedział jak sie nazywa) wykonywał swoją prace czyli tworzy sny. Pięknie to wygląda nocą. Tak minęły mi dwa tygodnie w nowym życiu jak ja to mówie.
Któregoś wieczoru naszła mnie ochota na samotny spacer.
A: Pitch wychodze nie wiem kiedy wróce! -krzyknęłam. Na pewno to usłyszał. Skierowałam sie do wyjścia
M: A gdzie idziesz? - znikąd pojawił sie przede mną. Miał taki dziwny ton. Jakby lekka troska pomieszana ze złością.
A: Nie wiem. Poprostu chce sie przejść - powiedziałam i poprostu wyszłam. Za sobą słyszałam to samo zdanie. "Uważaj na strażników. Nie ryzykuj" Jest to strasznie irytujące. Ta jego troska przechodzi w paranoje! Ja nie jestem rzeczą na jego własność. Mam swój charakter marzenia i chce żyć a nie siedzieć w ciemnej bazie albo chodzić jak cień mroka. Odbiłam sie od ziemi i szybowałam sobie z wiatrem. Było to takie przyjemne. Jak leżenie na chmurach. Jednak mój spokój przerwało to, że ktoś na mnie wpadł! Straciłam równowage i skupienie, więc spadłam na ziemie. Sprawca całego zamieszania skończył podobnie.
A: Auu... - przeciągnęłam sie.
J: Wybacz...- usłyszałam znajomy głos. To Jack, ten przyjaźniejszy Strażnik. A co Mrok mówił o strażnikach? Ah tak...
A: Nic sie nie stało.... nie widziałeś mnie tu - powiedziałam szybko i odleciałam. Uciekłam między drzewami. Nie mam co z nim gadać dłużej niż trzeba. A Pitch by sie wściekł jakby sie dowiedział. Nie chce wracać jeszcze do tej jego ciemnej nory, no bo spójrzmy prawdzie w oczy tak to wygląda.
Gdy uznałam, że jestem dość daleko od Jack'a zaczęłam poprostu iść sobie lasem i myśleć. Ciągle zatapiam sie w myślach, myślach o mojej przeszłości, o Lily i o tym dlaczego księżyc mnie wybrał. Czy kiedyś sie tego dowiem? Nie wiem...
~Jack~
O kurde wpadłem na nią. Troche sie zmieniła od naszego ostatniego spotkania. Jest bledsza, pozbawiona koloru i humoru. Jak troche lepsza, dziewczęca wersja Mroka. Co on z nią zrobił? A mogła być naprawde dobrym strażnikiem, choć dalej może być ale nie pod opieką Mroka. Wiem nie powinieniem, ale śledziłem ją. Musze z nią pogadać. Przekonać, że Mrok jest zły, naprawde zły.
Szedłem za nią w bezpiecznej odległości, tak by mnie nie zobaczyła. Spokojnie szła lasem i nagle zniknęła mi z pola widzenia. Gdzie ją wcięło?! Zacząłem sie rozglądać w koło. Rozpłynęła sie w powietrzu czy co?
Nagle coś runęło mi na plecy i przygniotło do ziemi.
A: Nie ładnie jest śledzić nie uważasz? - usłyszałem głos tej dziewczyny. No nie była zadowolona, ale nie była też wściekła.
J: No nie ładnie, ale napadanie na spokojnego przechodnia też nie jest zbyt miłe, prawda? -odpowiedziałem. Dziewczyna zaśmiała sie, dobry znak.... chyba.
~Acalia~
No nie wierze, ja siedze mu na plecach i moge w każdej chwili zrobić mu krzywde swoją mocą (choć nie chce), a ten jeszcze sobie żartuje. Zaśmiałam sie z jego głupoty.
A: Po co mnie sledziłeś? Chcesz znaleźć kryjówke Mroka prawda? - powiedziałam nieco złowrogim tonem.
J: Kryjówke? Po co skoro nie szkodzi dzieciom...-po chwili przerwy dodał podkreślając- NARAZIE
A: Czego wy od niego chcecie on nie jest zły już raz ci to tłumaczyłam -warknęłam.
J: Ty nie wiesz co on zrobił i zrobi to po raz kolejny. On nie jest dobry Aca...- że jak on mnie nazwał?
Wstałam z pleców chłopaka i podniosłam go z ziemi za kaptur
A: Kto ci pozwolił mówić do mnie Aca?! - powiedziałam zła. Ten chłopak działa mi już na nerwy. Nie wmówi mi że mój przyjaciel jest zły!
J: Daj spokój to tylko zdrobnienie twojego imienia. - powiedział na swoją obrone. Popchnęłam go zdala od siebie.
A: Spadaj! Odejdź i nie zbliżaj sie do mnie, bo źle to sie dla ciebie skończy - powiedziałam co raz bardziej zła. Chłopak otrzepał bluze i odleciał. Wreszcie mam święty spokój. A jednak nie... zza krzaków wychylił sie koszmar. Czyli Mrok każe mi wracać. Koszmary zdąrzyły mnie polubić i moge na nich jeździć. Tak więc wsiadłam na czarnego konia i pojechałam do kryjówki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Wiem, zasługuje na hłoste. Znowu niestety zapomniałam o wstawianiu rozdziałów! 😭😭😭
Wszystko przez sprawy prywatne. Moje życie obraca sie o 360*
Przyrzekam wam że w tym tygodniu wstawie jeszcze jeden rozdział.
O ile jeszcze ktoś czyta moje opo......
Do zo w następnym ;)

Moja historia Strażniczki MarzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz