Mój sen przerywa głośny, przeszywajacy krzyk dobiegający z dołu. Christian. Szybko nakładam na siebie szlafrok i zbiegam po schodach.
- Nie miewam koszmarów kiedy jesteś przy mnie.
Jak echo słyszę w głowie jego słowa.
Czemu, kurwa się uparłam i śpię na górze? !- Christian! Christian... Christian jestem tu. - mowie do niego klękając przy łóżku.
- Ana... Ana odeszłaś. Ana... Ana musisz przy mnie być. Ana... - mówi głaszcze mnie po policzku. - Chodź do mnie. Proszę. - dodaje i posuwa się w prawą stronę tym samym robiąc mi miejsce, które wykorzystuję kładąc się koło niego. - Ana. Ana proszę nie odchodź ode mnie... - mówi cicho całując mnie w szyję - Nie dam sobie rady bez ciebie.
- Och Christianie! Powtarzam ci to po raz setny że nie zamierzam od ciebie odchodzić. Co mam zrobić żebyś mi uwierzył?
- Jest taka jedna rzecz. - mówi szeptem w moje włosy. Mimo że jest ciemno wiem ze po wypowiedzeniu tych słów zawstydza się. O co mu chodzi?!
- Jaka?
- Wyjdź za mnie. - mówi ledwo slyszalnym szeptem głaszcze moje ramię.
Ochh
- Christian... Mówisz to bo mi nie ufasz i sadzisz ze odejdę?
- Nie. Mówię to bo chce z tobą być. - kolejny pocałunek.Ten krótszy ponieważ chciałam zawrzeć w nim tylko oświadczyny. Co o tym myślicie?
CZYTASZ
Państwo Grey
RomanceHistoria ciągnie się od rozdziału z "ciemniejsza strona Greya " w której Christian klęska przed Ani gdy ta chce odejść