Rozdział 5. Po, kurwa, miesiącu?!

4.2K 141 8
                                    

- Ana! Dzień  dobry Taylor. Och Ana jak dawno cie nie widzialam. Co tam u ciebie? - świergocze Kate wybiegając  w moje czekające  na nią ramiona. Całuje mnie w oba policzki, po czym już obie ubrane wchodzimy  do windy.

- Co tam u ciebie kochana? Opowiadaj!
- No wiesz Kate. To nie wylegiwałam  się na Karaibskich plażach przez 12 dni. - mówię   zakrywajac  pierścionek drugą  dłonią. Och, Ana. Czemu komplikujesz sobie życie?
Wyjmuje telefon i odbieram połączenie, wcześniej spoglądając kto dzwoni.
Uśmiech rośnie na mojej twarzy.
- Hej kochanie. -  mówię do telefonu, uciszajac tym samym Kate.
- Hej. Ana, przepraszam że  rozmawiałem z tobą przy tych innych ludziach. Wiem ze powinienem  wyjść,  przepraszam. - Jezu  czy Christian mnie przeprasza?! Tak z własnej woli, o tak nic wielkiego?! - Och i dziś po południu jedziemy do twojego taty a jutro do mamy na weekend. Do moich pojedziemy w poniedziałek.  Może być?
- Tak skarbie. - patrzę  na Kate a ona wściekła  pokazuje wskazującym, długim paznokcie moją  lewą  rękę  i pierścionek. Osz kurwa. - Muszę  kończyć,  zadzwonię potem.
- Pa. Kocham cię.
- Też  kocham. -  dodaje po czym się rozłączam. - Kate...
- Co Kate?! Co Kate?! Co to ma, kurwa, być? - pyta nadal wskazując na mój palec.
- Pierścionek. - patrzy na mnie wyczekujaco - od Christiana - nadal czeka na pełną odpowiedz - Zaręczynowy.  - dodaje szybko
- Jesteś w ciąży.  - stwierdza cichym głosem
- Co?! Nie! Kate nie jestem w ciąży.
- To po co ci to dał?
- Bo się kochamy. Kate...
- I wiecie to po miesiącu bycia razem?! Po, kurwa, miesiącu?!
- Tak. Po miesiącu.  A po kolejnym miesiącu weźmiemy  ślub.  Wiec proszę cię,  żebyś  mnie wspierała i mi pomagała jako moja przyjaciółka.  Wiem ze go nie lubisz, ale ja tak.
- Przacież i tak pewnie podpiszecie intercyze, więc jak odejdziesz zostaniesz z niczym. No okay pierścionek i inne takie, ale co ci to da?! - czy moja przyjaciółka sądzi ze jestem z Christianem dla pieniędzy? Cholera.
-  Kate, w dupie mam jego pieniądze. Powinnaś to wiedzieć bo mnie dobrze znasz. To zagranie było chamskie. Proszę pana, mogę wysiąść tutaj? Dziękuję.  - wychodzę z taxówki  zostawiając na przednim siedzeniu dwudziestodolarowego  banknot.
Kurwa. Czemu Kate tak pomyślała? ! Z oczu lecą mi łzy, kurde nawet nie wiem gdzie jestem. Czemu jechaliśmy  taką obskurną  okolicą?
- Christian. - mowie dzwoniąc do ukochanego. Boję  się.  Kurde nawet nie wiem gdzie jestem.
Na chodniku dostrzegam tabliczkę z adresem. Ufff. Nie mogę powstrzymać łez.  Moja Kate.
- Jezu Ana?! Co się stało? ! Ana! - Christian  jest zdenerwowany ale ja nie umiem wydobyć z siebie nic oprócz płaczu.  Jak ona mogła? 
- Christian... Christian  zabierz mnie stąd.  Kochanie proszę...
- Jezu, Ana gdzie ty jesteś? - w odpowiedzi wyszeptuje  adres ulicy i czekam. Czekam na Christiana i Taylora. Chodzę w ta i spowrotem,  dziękując  Bogu że nikt mnie nie zaczepia. Jestem kłębkiem nerwów.
Po 5 minutach istnej męczarni widzę audi Christiana. A po chwili ciemność i ból. 

Hej. Co myślicie o moim opowiadaniu? 
Komentujcie, gwiazdkujcie, dajcie follow  a ja na pewno się odwdzieczę.
Jak myślicie,  CO STAŁO  SIĘ ANIE?
Już niedługo odpowiedź.  Czekam na wasze propozycje

Państwo GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz