"Los Angeles. 25 listopada 2015 roku. Godzina 19:16."
Spotkanie Ambasadorów PW (Państw Wszelakich).
Emma, Katarzyna, Gabriel i **** spotkali się w celu wyjaśnienia, co dzieje się w państwie Kasztalodii?
- Nic już nie rozumiem... Żołędzie ciągle mówią o nadchodzącej wojnie! - Relacjonowała Kasia.
- Kasztany szykują ataki zbrojne. - Oznajmiłaś.
- Widocznie doszło do konfliktu... - Podsumował Gabryś.
- Czemu?! Żołędzie i Kasztany zawsze żyły w zgodzie! - Zdziwiła się Smerfetka.
- A może to nie wojna pomiędzy nimi... - Powiedziała, jakby sama do siebie, Emma.
- Szyszki uczą dosiadać się koni. Chcą naśladować Husarię, bo Kasztany poprosiły je o wsparcie. - Zadeklarował Klakier.
- NIC MI O TYM NIE WIADOMO!! Dziwne... - Zaczęłaś się zastanawiać, co zrobić.
- DZIWNE?!! DZIWNE?!! DZIWNE JEST, TO ŻE JAZDY KONNEJ NIE UCZĄ SIĘ ŚWIERKOWE SZYSZKI!! NIE!!! JAZDY KONNEJ UCZĄ SIĘ SZYSZKI JODŁY!!! A ONE MAJĄ GŁOWĘ NA DUPIE!!! - Załamał się Gabriel.
- Uuuu... To gorsze niż radar wewnątrz tyłka. - Stwierdziła Emma.
- Ykhm, Jimin. - "Zaśmiała" się Kasia.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i stanął w nich Mino.
-CO WY ODPIERDALACIE! OD PÓŁGODZINY SZUKAM WAS, A WY SE W MOIM POKOJU SIEDZICIE!! - Zaczął się wydzierać.
- Spokojnie przyjacielu... omawiamy sprawy państwowe. - Uspokoiłaś Mino.
- Co się dzieje? - Zdziwił się.
- Nie wiadomo. Prawdopodobnie wojna. Nie wiadomo jednak, kto atakuje. - Odpowiedział Gabryś.
- Bzy nic nie wiedzą.... - Powiedział NP (Nowo Przybyły).
- Czyli Jarzębiny! - Stwierdziłaś.
- A Akacja? - Zapytała Kasia.
- Akacja jest po stronie Kasztanów - Oznajmiła Emma.
- Jarzębiny zaatakowała Kasztany i Żołędzie, więc Szyszki chcą im pomóc. Bzy nic nie wiedzą, dlatego się nie wtrącają. - Podsumował Klakier.
- Panie i Panowie. Kasztany i Żołędzie. Szyszki i Bzy. Akacjo i... pozostałe rośliny. Wybuchła wojna! Musimy pomóc naszym przyjaciołom! To nasz obowiązek! - Przemówiłaś do pozostałych Ambasadorów.
- Oni są na innej planecie... - podpowiedział Mino.
- No dokładnie! Koniec posiedzenia! - Wstałaś i wyszłaś z pokoju.Na korytarzu zaczęło ci się kręcić w głowie, więc oparłaś się o ścianę.
- E yo! - Podbiegła do ciebie Kasia, a za nią wlokła się reszta. - Tak myślałam sobie... Czy zaprosimy Block B do nas??? Plooosieee - Zrobiła aegyo. I tu je problem twój... Kasia nazbyt dobrze robi aegyo... Aż się rzygać tęczą chce... taka z niej jednorożcowa kupa.
- Okey... Czemu. By. Nie... - Złapałaś się za głowę, ale jedną ręką, bo jak drugą ręką puścisz ścianę to, prawdopodobnie, będziesz słuchać, co w panelach piszczy.
- ****? Wszystko w porządku? - Zmartwił się Gabryś.
- Jasne.... Jest. Okey. - Ale ci ta głowa nawala.
- Lepiej niech ja to ocenię. - Powiedziała Emma podchodząc do ciebie. Dotknęła twojego czoła i zrobiła wielkie oczy. - MASZ GORĄCZKĘ!!
- Ćsiii... Nie. Krzycz. Tak. - Spróbowałaś ją uspokoić, bo przez jej darcie papy jeszcze gorzej się poczułaś.
- I po, co ci było kąpać się w basenie kiedy prawie już jest zima? - Zapytał Mino.
- Ale.... W basenie. Były kasztany.... Nie mogłam. Ich porzucić.... - Na serio coś cię wzięło, bo teraz zrobiło ci się strasznie gorąco.
- Idź się położyć! - Rozkazała ci Kasia.
- Jak? - Zdziwiłaś się.
- Ja cię zaniosę do pokoju. - Powiedział Klakier i wziął cię na ręce.*Tydzień później* (V)
Jakimś cudem zdobyliśmy adres dziewczyn i Gabrysia. No dobra.... Pewnego dnia (wczoraj) zobaczyłem jak Gabryś wychodzi z apteki. Poszedłem za nim. Ale go nie śledziłem! Po prostu udałem się w tym samym kierunku, co on. Olać, że nie wiedziałem, w którym. Aczkolwiek... teraz już wiem. Kiedy tak szliśmy we dwójkę, idąc osobno, Gabryś wyjął telefon i zadzwonił. Gadał, że ma już leki dla ****.PLUS: **** Musi siedzieć w domu, czyli w 100% ją zastanę.
MINUS: MOJE KOCHANIE JEST CHORE!!! :'(
- Aha... Chcesz dziś odwiedzić ****, bo jest chora, więc na 100% będzie w domu? - Podsumował moją 45 minutową wypowiedź Jin.
- Owszem... Co wy na to? - Zgodziłem się z jego oschłym, bez emocji, bez empatii stwierdzeniem.
- CZY TOBIE JUŻ KOMPLETNIE NA TEN MÓZG PADŁO?!! JEST CHORA, A TY CHCESZ JESZCZE JEJ CIŚNIENIE PODNIEŚĆ?!! - Zaczął wydzierać się Suga.
- Czemu mam jej ciśnienie podnieść? - Zapytałem.
- Nie wściekaj się Cukier... - Zaczął go uspokajać Rap Monster. - Mogę się założyć, że wystarczy tylko, żeby spojrzała na jego mordę, a zawał ma zapewniony.
- Błagam... Nie dobijajcie mnie bardziej... dajcie mi choć nadzieję, że ona mi wybaczy! - Schyliłem głowę, bo czułem jak zbierają mi się w oczach łzy, które próbowałem powstrzymać.
- Popieram V Hyung'a. Chcemy naprawić nasz błąd. - Dopowiedział Jungkook.
- Raczej błędy. - Poprawił go Suga.
- Błędy.. - Powtórzyłem. - Które zagłębiły się w jej sercu jak pociski. Każdy mój błąd pozostawił po sobie ślad w postaci blizny, która nigdy się nie zagoi. Nieważne jak drobny... błąd pozostawi po sobie pamiątkę. - Przestałem powstrzymywać łzy. Pozwoliłem, aby utworzyły drobny wodospad na mojej twarzy. Aby spadły i pozostawiły po sobie chwilowy ślad.
CZYTASZ
Znienawidzeni Przyjaciele
FanfictionTy i twoja przyjaciółka Kasia kochacie K-pop. Pewnego dnia wasi tatowie postanowili przeprowadzić się do Korei, a wy z nimi (mamy w Polsce zostały). Pierwszego dnia szkoły przypadkowo wpada w was dwóch chłopaków...