Prolog

5.6K 275 15
                                    

Siedziałam w samolocie, oczekując na start. Nie chce tam lecieć, jednak wydarzenia z poprzedniego tygodnia zmusiły mnie do tego. Mamo, dlaczego musiałaś mi to zrobić i opuścić ten świat? Wróć, bez ciebie nie dam sobie rady. Minęły 4 dni od pogrzebu mamy, a ja nadal nie umiem poradzić sobie z tym, że nie ma jej już ze mną. Samolot startuje a ja próbuje oczyścić umysł i nie dać łzom zalać mojej twarzy.
***
Samolot wylądował, a ja czekałam na mojego tatę i jego nową żonę Samanthe. Kiedy poznałam ją rok temu na wakacjach, wydawała się miła i kochana, jednak po kilku dniach pokazała swoje prawdziwe oblicze. Okazała się wredna i chamska, oraz nie darowała sobie uwag na temat mojego wyglądu i stylu bycia. Nienawidziłam jej z całego serca.

Nagle zauważyłam ojca wchodzącego na lotnisko. Pociągnęłam swój bagaż w jego stronę.

-Cześć- przywitałam się.

-Witaj Riley. Naprawdę bardzo mi przykro z powodu śmierci mamy- powiedział, a we mnie coś pękło.
-Przykro ci? A było ci przykro jak nas zostawiałeś?! Jakbyśmy cię chodź odrobinę obchodziły, nie opuściłbyś nas z dnia na dzień bez grosza przy duszy! - Wykrzyczałam wszystko co miałam ochotę wygarnąć mu już od kilku lat. Zamurowało go. Nigdy nie był wzorowym ojcem, myślał, że uda mu się odkupić swoje winy kupując najnowsze zabawki i fundując wyjazdy.
-Wsiadaj do auta- tylko tyle był w stanie powiedzieć. Posłusznie wykonałam polecenie i ruszyliśmy w stronę mojego nowego domu.
***
Gdy dojechaliśmy do mieszkania, tata pokazał mi mój pokój, który miałam dzielić z moją rówieśniczką Ericką, córką Samanthy. Rozpakowałam swoje rzeczy i otworzyłam laptopa. Na różnych portalach społecznościowych byłam obsypywana wiadomościami z kondolencjami z powodu śmierci mamy. Westchnęłam. Chciałam chodź na chwilę o tym zapomnieć, ale jak widać nie było mi to dane.

Po godzinie spędzonej na słuchaniu muzyki, postanowiłam sprawdzić szkołę, do której będę teraz chodzić. Z opinii wynikało, że jest to naprawdę porządna szkoła, z wysokim poziomem nauczania. Miałam nadzieję, że jak najszybciej się w niej zaaklimatyzuję i poznam nowych przyjaciół.

***
Obudziłam się o godzinie 6. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Ubrałam czarne leginsy, a do tego niebieską koszulką z logo mojego ulubionego zespołu.
Śniadanie zjadłam w towarzystwie mojego przybranego rodzeństwa, po czym całą trójką udaliśmy się na przystanek autobusowy. W drodze, przez przypadek się potknęłam upadając na Erickę.
-Co ty go cholery wyprawiasz?! Patrz pod nogi!- Krzyknęła wściekła blondynka.
- Przepraszam - powiedziałam cicho i wstałam z ziemi. Od początku nie lubiłam dziewczyny. Była zapatrzoną w siebie, wredną jędzą z kilem tapety na twarzy. Jednak wiedziałam, że będę musiała ją znosić przez parę następnych lat.
***

Wysiadłam z autobusu i skierowałam się do placówki. Z pomocą kilku osób odnalazłam sekretariat, gdzie odebrałam plan lekcji i inne niezbędne rzeczy. Pierwszą lekcję miałam w sali 109 i była to geografia.

Kiedy odnalazłam klasę, zobaczyłam grupkę dziewczyn pochłoniętych rozmową. Postanowiłam podejść i się przywitać.

-Cześć jestem Riley i jestem tu nowa- powiedziałam z uśmiechem na ustach. Wszystkie popatrzyły się na mnie wzrokiem, jakby zaraz miały mnie zabić. Po chwili jedna z nich wstała.
-Jeśli szukasz przyjaciół to tu ich nie znajdziesz. Trzymaj się od nas z daleka, albo pożałujesz. - Powiedziała i wróciła do plotek. Byłam zdziwiona takim zachowaniem. Ledwo co zaczęła się pierwsza lekcja, a ja już zyskałam wrogów z nie wiadomo jakich powodów.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszliśmy do pomieszczenia. Nauczycielka poprosiła mnie, abym opowiedziała o sobie parę słów.

-Cześć! Nazywam się Riley La Torre i pochodzę z Włoch. Przeniosłam się tu z powodu śmierci mojej mamy, która zginęła w wypadku samochodowym i teraz mieszkam z moim ojcem. - Na tym zakończyłam, bo uznałam, że nie ma sensu mówić więcej, skoro i tak nikt nie wsłuchiwał się w moje słowa.
-A więc Riley, zajmij miejsce i przygotuj się do lekcji- pokiwałam głową i znalazłam wolne miejsce na końcu klasy, obok bruneta o czekoladowych oczach.
-Cześć- przywitałam się z chłopakiem.
-Hej... - Odpowiedział nieśmiało brunet.
-Jak się nazywasz? - Zapytałam.
-Leondre, ale możesz mi mówić Leo..-

Hej dzisiaj przychodzę do was z takim pierwszym krótkim rozdziałem. Następny rozdział jutro. Mam nadzieje, że się spodobało, chociaż prolog zawsze najgorszy do napisania.
Jeśli się spodobało zostaw ślad po sobie.
XoXo obreinismybitch

i need you... |bam| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz