Rozdział 6

9.7K 520 41
                                    

- Pożałujesz tego dziwko! - Krzyknęłam, bo myślałam, że to Ashley, ale się pomyliłam. 

Gdy się odwróciłam ujrzałam Taylora. Szczerze to byłam zdziwiona.

- Co ty kurwa odpierdalasz? - Grzecznie zapytałam.

- Żadna suka nie będzie mnie tak traktować. - Syknął.

No zajebiście już druga osoba dzisiaj nazywa mnie suką.

- Pierdol się chuju.

Taylor walnął mnie w policzek. Bolało, ale próbowałam udawać twardą. Oddałam mu, a wtedy on złapał mnie za włosy i tak mocno pociągnął, że upadłam. Następnie usiadł na mnie okrakiem i zaczął całować po szyj. Próbowałam go z siebie zrzucić, ale był zbyt silny.

- Pomocy on chce mnie zgwałcić. - Miałam nadzieje, że ktoś na imprezie mnie usłyszy, ale byliśmy za daleko.

- Oj skarbie to był błąd. - Walnął mnie znów w policzek. Łza spłynęła mi po policzku. Pierwszy raz jestem w sytuacji w której nie mogę nic zrobić. 

Chciałam znowu krzyknąć, ale on wbił się w moje usta. Następnie włożył jedną rękę pod moją bluzkę, a drugą w majtki. Zaczęłam płakać. Próbowałam coś zrobić, ale on był silniejszy. Zamknęłam oczy.

Nagle nie czułam nic. Otworzyłam nie pewnie jedno oko i ujrzałam jak jakiś chłopak napierdala Taylora.

Luck:

Siedziałem przy barze i piłem drinka. James miał mnie zawieść do domu, ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Wrócę na piechotę. Wracając plażą zajmie mi to jakieś pół godziny.

Idąc po ciepłym piasku myślę o dzisiejszym dniu. Włożyłem rękę do kieszeni i znalazłem karteczkę z numerem telefonu Ashley. Od razu ją wyrzuciłem.

Idąc dalej zauważyłem, że jakiś chłopak rucha się z dziewczyną. - Pewnie jakaś para nie mogła wytrzymać i zaczęli to robić na plaży. - Pomyślałem.

Zaraz, zaraz czy ona płacze?

Podbiegłem do nich szybko i zauważyłem, że ten debil Taylor gwałci jakąś dziewczynę. Ściągnąłem go z niej i wyjebałam mu prawym sierpowym prosto w jego głupi ryj. Ten frajer od razu upadł na ziemię. Chciałem już go zostawić, ale zobaczyłem, że dziewczyna, którą próbował zgwałcić to Sam.

Wpadłem w furie. Usiadłem na nim i zaczęłam go okładać pięściami.

- Zostaw go Luck. - Usłyszałem jej cichy głosik. Z szedłem z niego i podbiegłem do Sam.

- Nic ci nie jest? - Zapytałem.

- Nie, ale jest mi trochę zimno. - Ściągnąłem z siebie bluzę i założyłem na nią. Z kieszeni wyciągnąłem jej telefon i napisałem:

Do Mama:

"Mamo śpię dzisiaj u Bell."

Od Mama:

"Dobrze kochanie."

- Co robisz? -  Zapytała Sam.

- Będziesz dzisiaj spać u mnie.

- Ale...

- Żadne ale. Chodź idziemy stąd. - Wziąłem ją na ręce i po pięciu minutach byliśmy u mnie.

- Co powiedzą na to twoi rodzice?

- Są w Nowym Jorku. Za tydzień dopiero przyjadą, bo jeszcze załatwiają jakieś sprawy.

Posadziłem ją na blacie w kuchni.

- Jesteś głodna? - Zapytałem.

- Nie, ale jestem zmęczona i marzę o prysznicu.

- Dobrze, idź na górę. Łazienka znajduje się za pierwszymi drzwiach na lewo. Ręczniki są w szafce, która stoi na przeciwko wanny.

Sam:

Weszłam do łazienki. Strasznie boli mnie to żebro. Ściągałam bluzę Lucka i zobaczyłam, że mam wielkiego siniaka w miejscu, które mnie boli.

Wykąpałam się i uświadomiłam sobie, że nie mam w co się przebrać.

- Luck! - Krzyknęłam. - Nie mam się w co przebrać! - Kontynuowałam.

- Już idę!

Chłopak podał mi białą bluzkę z Nike i bokserki. Ubrałam się w jego rzeczy i wyszłam z łazienki. Zeszłam do salonu. Luck siedział na kanapie. Usiadłam obok niego i się w niego wtuliłam. - Tak teraz tego mi było trzeba. - Pomyślałam. Chłopak pocałował mnie w głowę.

- Dziękuję. - Powiedziałam.

- Nie ma za co.

- Właśnie, że jest gdyby nie ty to ten dupek... - Łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

- Oj... Nie płacz aniołku. Jestem tu. Przy mnie nic ci się nie stanie. - Oznajmił i przytulił mnie jeszcze mocniej.

Czułam się przy nim bezpiecznie. Pierwszy raz od kilku lat płakałam. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale wiem, że teraz chcę by on był przy mnie.

- Choidziemy spać. - Powiedział i ponownie wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do swojego pokoju i położył na łóżku.

- Dobranoc. - Pocałował mnie w czoło i wyszedł.

- Dobranoc. - Odpowiedziałam.

Nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o tym co się stało. Nie rozumiem tego, że tak się zachowałam. Czyli, że pozwoliłam dla Taylora na to aby robił ze mną takie rzeczy i na te jebane łzy. Ja się tak nie zachowuję. Ja pierdole nie chce być jakąś miękką cipą, która nie potrafi o siebie zadbać. Jestem wdzięczna Luckowi, że mnie stamtąd zabrał. Muszę wziąć się w garść.

Po kilku minutach udało mi się zasnąć.

Luck:

Siedziałem na kanapie i wtedy Sam do mnie przyszła i się przytuliła. Zdziwiło mnie to trochę, ale tak naprawdę wiem, że jest czułą i miłą dziewczyną. Taką jak kiedyś. Pocałowałem ją w jej mądrą główkę.

- Dziękuję. - Powiedziała.

- Nie ma za co.

- Właśnie, że jest gdyby nie ty to ten dupek... - Zobaczyłem, że płacze, znowu. - Zajebie tego chuja! - Pomyślałem.

- Oj... Nie płacz aniołku. Jestem tu. Przy mnie nic ci się nie stanie. - Przytuliłem ją jeszcze mocniej.

- Choć idziemy spać. - Oznajmiłem i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem ją do mojego pokoju i położyłem na łóżku.

- Dobranoc skarbie. - Pocałowałem ją w czoło, a gdy wychodziłem usłyszałem w odpowiedzi ciche " Dobranoc".

Poszedłem się wykąpać, a następnie zasnąłem w pokoju gościnnym.

_______________________________________________________________

Kolejny rozdział :D

Co o nim sądzicie?

Tylko nie to!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz