Rozdział 9

8.6K 482 12
                                    

Pierwsza lekcja, którą dzisiaj miałam to Matematyka. Jak ja jej nie znoszę. Chociaż przyznam, że dostaję z matmy czwórki, więc nie jest aż tak źle.

Na przerwie ja i Bell poszłam na stołówkę. Usiadłyśmy przy stoliku tym co zawsze czyli tak gdzie wszystkie dziewczyny z drużyny.

Przywitałam się ze wszystkimi po kolei tak samo jak przyjaciółka.

- Hej dziewczyny! - Usłyszałam za sobą głos tego palanta.

- Hejka Luck! - Odpowiedziały wszystkie razem robiąc przy tym maślane oczka.Każda laska w szkole ślini się na jego widok. Naprawdę nie wiem co one w nim widzą.

Chłopak usiadł na wolnym miejscu, które niestety znajdowało się obok mnie. Objął mnie ramieniem. Ja tylko zrobiłam moją groźną minę, a on wiedział co to oznacza i zabrał rękę. Bella oczywiście podekscytowana tym wszystkim cały czas mnie lekko po pchała w jego stronę.

Po chwili przyszedł mój brat. Pocałował Bell i z racji tego, że nie było już wolnych miejsc wziął swoją  dziewczynę na kolana. Szczerze to słodko razem wyglądają. Cieszę się, że są ze sobą szczęśliwi.

Po czterech kolejnych lekcjach przyszła pora na przerwę na lunch, która trwa godzinę.

Poszłam z Bellą za szkole gdzie znajduje się boisko. Usiadłyśmy na trybunach.

- No opowiadaj wreszcie! - Krzyknęła przyjaciółka.

- A więc.... - Opowiedziałam jej wszystko po kolei, a ona tylko krzyczała "jej" lub "ooo...". Tylko raz się spięła gdy opowiadałam o Taylorze.

- Będziecie świetną parą. Na balu nasza czwórka będzie wyglądać świetnie.

- Zaraz zaraz. Bell. Ja i on nie będziemy parą, a ja nie pójdę z nim na bal. W ogóle nie idę na bal.

- Jak to? Czemu? Nie widzisz, że on coś do ciebie czuje?

- Haha... On? On nic nie czuje. On kieruje się kutasem, który staje na widok obojętnie jakiej dziewczyny. Luck po prostu zalicza i zostawia.

- Skąd wiesz? Przyjechał dopiero tydzień temu.

- Przecież to widać, a do tego jest z tą suką Ashley.

- Moim zdaniem za szybko go oceniłaś, a przecież go nie znasz.

- Nie mam ochoty o tym gadać. Chodźmy coś zjeść. - Powiedziałam gdy wstawała ze swojego miejsca.

W drodze na stołówkę w głowie miałam to zdanie "przecież go nie znasz". Gdyby Bella wiedziała co wydarzyło się pięć lat temu.

Dwie kolejne lekcje były długi i nudne. Wyszłam z Bell na parking. Razem kierowałyśmy się do mojego Lamborghini przy którym stali ci dwaj idioci.

- Zmiana planów. - Oznajmił James.

_________________________________________

Przepraszam, że tak długo czekaliście.

Tak wiem, że krótki, ale za to jutro pojawi się następny ;)

Dziękuję wszystkim za to, że jest tak was dużo i za te wszystkie like. :**

Tylko nie to!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz