Ważna informacja pod rozdziałem!!!
PS. Miłego czytania :)
Sam:
Poniedziałek świetnie! Jak ja go uwielbiam! No kurwa w chuj.
Wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Czyli kanapkę z serem i ketchupem. Po skończonym posiłku poszłam na górę po torbę i wyszłam z domu, bo usłyszałam klakson, który oznaczał, że Bel już jest.
Bella w samochodzie opowiadała mi o niedzielnej randce, na której była z moim bratem.
Dwie lekcje były strasznie nudne. Co się dziwić w końcu to była matma. Na kolejnych lekcjach również nie słuchałam nauczycieli tylko rysowałam w zeszycie. W końcu nadszedł czas na lunch.
Gdy jadłam kanapkę na stołówkę wszedł jakiś chłopak z bukietem róż.
- Patrz Sam. Jakiś chłopak idzie zaprosić kogoś na bal. Jakie to słodkie. - No bardzo. (Mam nadzieję, że czujecie tę ironię).
Przecież to kolejny chłopak, który tak zaprasza dziewczynę na bal. W ciągu ostatnich dwóch tygodni chyba z pięćdziesięciu już tak robiło. Żenada.
- Hej Sam. - Odwróciłam się by zobaczyć kto wypowiedział te zdanie.
- O hej Nathan. - Powiedziałam.
- Mam pytanie. Wiem, że w sposób, który Cię o to zapytam jest banalny i mało oryginalny, ale wiem, że nie lubisz takiej szopki jak przed chwilą... Czy zechciała byś iść ze mną na bal? - Chłopak po wypowiedzeniu tych słów wręczył mi różę.
- Oczywiście, że tak. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Świetnie. Obgadamy wszystko później?
- Jasne.
- Ok. To ja już lecę. Siemka wszystkim. - Nathan po wypowiedzeniu tych słów przytulił mnie, a następnie odszedł.
Wszyscy przy naszym stoliku byli radośni, a dziewczyny mi gratulowały i mówiły, że mam szczęście. Tylko jedna osoba była zdenerwowana i zabijała odchodzącego Nathana wzrokiem...
Luck:
Siedziałem właśnie na stołówce i gadałem z Jamesem. Mam zajebisty plan dzięki, któremu przeproszę Sam i przy okazji zaproszę ją na bal.
Jak się domyślacie dziewczyna nadal jest na mnie zła i mnie ignoruje. To trochę boli, ale dzisiaj wieczorem wszystko się ułoży.
Nagle na stołówkę wszedł jakiś koleś z bukietem róż. - Ja pierdole czy dziewczynom naprawdę się to podoba? - Pomyślałem.
Słyszałem, że dziewczyny zachwycają się tą gównianą szopką.
Do naszego stolika podszedł Nathan. Gra z nami w drużynie. Ogólnie to spoko koleś.
- Hej Sam. - Chłopak wypowiedział to zdanie, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- O hej Nathan. - Odpowiedziała.
- Mam pytanie. Wiem, że w sposób, który Cię o to zapytam jest banalny i mało oryginalny, ale wiem, że nie lubisz takiej szopki jak przed chwilą... Czy zechciała byś iść ze mną na bal? - Chłopak po wypowiedzeniu tych słów wręczył jej różę.
W tym momencie Nathan mnie wkurwił w chuj.
- Oczywiście, że tak. - Oznajmiła. Przez co wkurwiłem się na maksa.
- Świetnie. Obgadamy wszystko później?
- Jasne.
- Ok. To ja już lecę. Siemka wszystkim. - Nathan po wypowiedzeniu tych słów przytulił ją, a później odszedł.
Dzięki stary, że zjebałeś mój plan, ale bez obaw nie poddam się tak łatwo. Od dzisiaj jesteśmy rywalami!
_________________________________________
Przewiduję jeszcze trzy/cztery rozdziały i zastanawiam się czy napisać drugą część tej opowieści czy napisać zupełnie coś nowego lub w ogóle już nie pisać.
Osobiście uważam, że ta książka to gówno i jest mi wstyd, że pisze takie gówniane coś.
Dal tego chcę żebyście to Wy zadecydowali i po prostu dajcie mi znać w kom. Gdy napiszę ostatni rozdział poinformuje Was co zrobię.
Dziękuję wszystkim, że zasypujecie mnie toną komentarzy i polubień.
Kocham Was :* :* :*
CZYTASZ
Tylko nie to!
أدب المراهقينCzy Sam może być z najlepszym przyjacielem jej brata? Czy miłość z dzieciństwa przetrwa w nastoletnim życiu? Dowiecie się gdy przeczytacie :D Miłego czytania :) Opowiadanie zawiera przekleństwa. Czytasz na własną odpowiedzialność. :) #41 miejsce w d...