Rozdział 11

8.9K 475 12
                                    

- Nie wyjdę! - Czemu on nigdy nie odpuszcza?

- Powiedziałam WYJDŹ! Zaraz zadzwonię po James'a i Cie stąd wyrzuci.

Luck opuścił mój dom.

Luck:

Idąc do domu plażą myślę o tym jakim jestem idiotą. Nie wiedziałem , że ją ranię.

Sam:

Został tydzień do tego durnego balu, a ja i Bel jesteśmy chyba w setnym sklepie i szukamy dla niej sukienki. Ona oczywiście uważa, że szukamy stroju dla nas obu i nawet zmusiła mnie do przymierzenia kilku, ale ja nie mam zamiaru iść na to gówno.

- Sami patrz co znalazłam! - Krzyknęła uradowana w dwusetnym sklepie.

- Co jest? - Zapytałam. Przyjaciółka podbiegła do mnie, a w ręku trzymała czarny materiał.

- Przymierzaj!

- Ja? Czemu?

- Nie marudzić! Będziesz w niej świetnie wyglądać. Wszyscy na balu nie będą mogli oderwać od ciebie wzroku. - Powiedziała Bella i wepchnęła mnie do przymierzalni.

Nie miałam zbytnio na to ochoty, ale ubrałam się w rzecz, która otrzymałam. No nie powiem podoba mi się. Sukienka jest cała czarna i sięga do połowy uda.

- Świetnie w niej wyglądasz! - Cieszyła się Bel.

- W sumie to mi też się podoba.

- Ok, więc idziemy ją kupić.

- No ale, po co mi ona?

- No na bal. - Zaśmiała się.

- Ale ja nie mam z kim iść.

- Słyszałam od Lisy, że Nathan chce cię zaprosić.

- Nathan? Jak ja dawno z nim nie rozmawiałam.

Nathan Morgan wysoki szatyn o zielonych oczach. Chodzimy do tej samej klasy, ale nie gadamy ze sobą.W podstawówce byliśmy przyjaciółmi, ale jakoś później kontakt się urwał w sumie sama nie wiem czemu. Może teraz jest okazja by nadrobić zaległości i odnowić starą przyjaźń?

Kupiłyśmy sukienkę i postanowiliśmy, że zrobimy sobie przerwę aby coś zjeść.

Gdy moja przyjaciółka była w toalecie, a ja czekałam na jedzenie zobaczyłam Lucka i Ashley. Od czasu jak go wyrzuciłam z mojego domu nie gadaliśmy ze sobą. Mam go gdzieś, ale trochę zabolało mnie to gdy zobaczyłam ich razem. Sama nie wiem czemu.

W czasie gdy się im przyglądałam Bella zdarzyła wrócić z ubikacji, a tamta dwójka szła w naszą stronę.

- Zobacz kto tam idzie. - Rzekłam.

- Luck i ta zdzira są razem? A tak przy okazji to czemu jesteś na niego zła? - Jak pewnie się domyślacie nie powiedziałam jej o tym co zdarzyło się kilka tygodni temu. Nie chcę się do tego przyznać, że wypowiedziałam takie słowa.

- Nie jestem na niego zła. - Skłamałam.

- Ta jasne. To dlatego jak on coś do ciebie mówi to ty go ignorujesz, a gdy on nie patrzy to zabijasz go wzrokiem. - Nie odpowiedziałam nic, bo kelner przyniósł zamówione przez nas dania.

Po posiłku byłyśmy jeszcze w dwóch sklepach, a Bel w końcu znalazła dla siebie sukienkę.

Jest dwudziesta druga, a ja już wykąpana i w pidżamie leżę w łóżku. Po kilku minutach udało mi się zasnąć.

Niedzielę spędziłam w moim pokoju.

Luck:

Właśnie chodziłem po galerii i szukałem nowych korków gdy podbiegła do mnie jakaś dziewczyna i mnie przytuliła.

- Hejka misiek.

- Kto kurwa? - Pomyślałem. Odwróciłem się i ujrzałem Anny, Emmy...? Chuj wie.

- O część. - Powiedziałem.

- Czemu do mnie nie zadzwoniłeś?

- Yyy... Em.., bo zgubiłem tę kartkę.

- Okej to jeżeli chcesz to podam Ci mój numer jeszcze raz. - Powiedziała uradowana.

- Ok. - Zapisała jedenaście cyfr na kartce i mi ją podała.

- Dzięki. - Powiedziałem.

- Co tu porabiasz? - Zapytała.

- Szukam korków.

- Jak chcesz mogę Ci pomóc szukać. - Jak ona mnie denerwuje.

- Do dobra.

Spędziłem z nią pół godziny i już miałem jej dość. Postanowiłem, że coś wymyślę i wrócę do domu.

- Emmm.., bo wiesz... przypomniało mi się, że muszę już wracać do domu, bo.... przyjeżdża moja kuzynka i muszę odebrać ją z lotniska. - Nawet nieźle mi to wyszło.

- No dobrze. To do zobaczenia kotek. Zadzwoń to może umówimy się na jakieś lody lub coś. Chyba wiesz co mam na myśli.

- Ta jasne. - Podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta.

- Nareszcie udało mi się od niej uwolnić. - Pomyślałem ucieszony.

Oczywiście kawałek papieru wyrzuciłem do kosza.

________________________________________

Przepraszam, że znowu nie było mnie tak długo.

Co myślicie o rozdziale?

Dziękuję wszystkim za to, że to czytacie i motywujecie mnie do dalszej pracy.

Kocham Was :*****

Tylko nie to!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz