♣ Rozdział trzeci

4.6K 549 38
                                    


Krainę spowijał mrok, budząc do życia wiele niebezpiecznych stworzeń. Bramy zamku zamknęły się z głośnym trzaskiem, nie pozwalając, by niebezpieczeństwo zakradło się do środka.

Eilis omal nie wypuściła z dłoni szklanki, gdy pomyślała o tym, że król udał się w podróż o tak późnej porze. Tak bardzo przejął się nowym więźniem, że nie potrafił usiedzieć na miejscu i czym prędzej pognał do Wyroczni. Być może mogłoby to poczekać, gdyby nie fakt, iż Acair i Sima naciskali na niego z każdej strony, pragnąc śmierci ludzkiej istoty. Widziała Zoe na własne oczy i była pewna, że ta sprawa mogła poczekać. Po co narażać się na gniew wygłodniałych wilków, czy też wpaść w sidła ogromnych pająków? W Vol nawet mrówki były wielkości kozy i zagrażały mieszkańcom w nocy, gdy wychodziły na połów. Żywiąc się mięsem, będąc niesamowicie szybkie i zgrane, z niesamowitą łatwością atakowały Volerianów z ukrycia, by pożerać ich żywcem. Dlatego też noc w Vol była bardzo niebezpieczna i mieszkańcy zamykali się w swoich domach, modląc się o to, by przerażające stworzenia nie opuściły lasu i nie dorwały się do ich bydła.

Westchnęła i odłożyła szklankę na marmurowy blat. Szybko schowała resztę ryżowych kulek do drewnianego pojemniczka i poprawiła falbanki na różowej sukience. Chociaż nienawidziła zarówno materiału, jak i koloru sukienki, musiała w niej chodzić. Tak samo, jak pozostałe pracujące u króla kobiety.

Zamierzała nakarmić więźnia. Eilis serce bolało na samo wspomnienie rudowłosej dziewczyny. Jak w tak wychudzonym ciele mogła znajdować się jakakolwiek siła? Gdyby zdjęła z niej te paskudne szmaty, bez wątpienia ujrzałaby wszystkie żebra, wklęsły brzuch i nogi chude jak patyki.

– Udało mi się wrócić przed zamknięciem wrót! – krzyknął w progu uradowany chłopak i rzucił na podłogę martwe ciała królików.

– Ile razy mam powtarzać, żebyś nie rzucał zwierzyny na podłogę? – spytała gniewnie kobieta, na co chłopak podniósł swoją zdobycz z przepraszającą miną. – Podłoga była już myta, a służba ma wolne. Kto ma to teraz posprzątać?

– Przepraszam.

Eilis wzięła do ręki pojemnik z jedzeniem i podała go strażnikowi, zabierając od niego zwierzynę, którą ostrożnie położyła na stole.

– Edanie – wypowiedziała imię chłopaka miękko, uśmiechając się nieznacznie. – Mogę cię prosić, byś zaniósł to nowemu więźniowi?

Chłopak zmarszczył ciemne brwi i otworzył drewniane pudełeczko, wdychając niesamowity zapach jedzenia.

– Od kiedy więzień dostaje trzy ryżowe kulki z mięsem? – spytał oszołomiony, a Eilis zakryła mu pospiesznie usta. Nie chciała, by ktoś się o tym dowiedział, ponieważ mogłaby mieć poważne kłopoty.

– To nie jest zwykły więzień – zaczęła, nachylając się nad strażnikiem. – To człowiek. Dziewczyna z rudymi włosami i mnóstwem piegów na twarzy.

– Jakim cudem jeszcze żyje?!

– Król chce, by żyła. Przynajmniej na razie.

– Absurd!

– Pojechał z Simą i Acairem do Wyroczni, by czegoś się o niej dowiedzieć. Do tego czasu dziewczyna musi pozostać żywa – specjalnie zaakcentowała ostatnie słowo, dając Edanowi do zrozumienia, że nie miał prawa jej skrzywdzić. Doskonale wiedziała, że chłopak był jak w gorącej wodzie kąpany i zawsze najpierw działał, a dopiero potem zastanawiał się nad konsekwencjami swoich czynów. Dlatego też nie raz wpakował się w kłopoty i czekał, aż ktoś go z nich wyciągnie.

– Dobrze. – Zgodził się niezadowolony. – Ale dalej nie rozumiem, dlaczego więzień dostaje tyle jedzenia. Nawet świnia zasługuje na więcej.

Strażnicy Vol ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz