Rozdział 1

63 2 0
                                    

"Kochać to niszczyć, a być kochanym to zostać zniszczonym"

Usłyszałam dźwięk gwizdka roznoszący się po korytarzu, co oznaczało, że czas wstawać. Wstałam i podeszłam do drzwi, które w tym samym czasie się otworzyły. Wyszłam i skierowałam się w stronę stołówki na śniadanie. Przy wejściu pod ścianą jak co dzień ustawiali się strażnicy, by w nagłej sytuacji zainterweniować. Poszłam z tacką po "śniadanie", a raczej wodnista papkę, która miała służyć jako jajecznica. Usiadłam jak zwykle sama. Nikt nawet na mnie nie spojrzał, z niewiadomych przyczyn wszyscy się mnie boją. Przecież WCALE nie dałam im do tego powodu. Czujecie ten sarkazm?

-Fuu, dzisiaj znowu jajecznica..-nagle pojawił się Natt-Czemu nie mogą tu podawać czegoś jadalnego?

- Natt, ty tego nie musisz jeść, więc siedź cicho, jasne?-prychnęłam.

-Nie mów mi, że zamierzasz to jeść..?-zaśmiał się

-Bardzo śmieszne. Fuj, nie.-uśmiechnęłam się do Niego.

Po śniadaniu miałam iść na terapie z psychiatrą. Strażnik zaprowadził mnie pod gabinet pani Margaret Williams. Po sesji miałam czas wolny, strażnik wiec zaprowadził mnie na świetlicę, gdzie usiadłam na swoje stałe miejsce. Wszyscy bali się na mnie spojrzeć, a co dopiero obok mnie usiąść, dlatego siedziałam w kącie na "mojej" kanapie (mojej, ponieważ nikt inny tam nie siadał). Siedziałam i bawiłam się palcami, nagle drzwi do świetlicy się otworzyły i do środka wszedł ON - chłopak o brązowych włosach i niebieskich oczach. Rozglądał się po pomieszczeniu, aż spojrzał na mnie, uśmiechnął się po nosem i ruszył w moja stronę. Usiadł obok mnie, wszyscy zamarli, było widać przerażenie na ich twarzach. Zaskoczona i lekko zdenerwowana odwróciłam się w kierunku chłopaka;

-Cześć!-odezwał się do mnie.

Jeszcze bardziej zaskoczona usiadłam przodem do niego. Kontynuował;

-Jestem Louis, a ty?-wyciągnął w moim kierunku dłoń

-Czy ty właśnie się do mnie odezwałeś?-zapytałam.

Popatrzyłam na Jego dłoń. On chyba jednak zrozumiał, że nie zamierzam się mu przedstawić, więc lekko zmieszany cofnął rękę. Nagle obok pojawił się Natt.

-Kto to?-zapytał.

'Zamknij się nie będę z Tobą rozmawiała przy NIM!' -odpowiedziałam Mu w myślach, wiem że mnie usłyszy, ponieważ nie raz tak ze sobą rozmawialiśmy.

Odkryłam, że mogę usłyszeć czyjeś myśli, a nawet przemówić do kogoś w myślach jakieś 3 lata temu. Głównie komunikuję się tak z Natt'em, ale czasami, jak mi się nudzi, to robię tak przypadkowemu pacjentowi . Ale wracając, wpatrywałam się w Louis'a czekając na odpowiedź.

-Ymm.. No tak, czy to źle?-lekko zmieszamy popatrzył na mnie

-Jak myślisz, dlaczego wszyscy patrzą na nas z przerażeniem? Hmm.. Wszyscy się mnie tu boją i maja swoje powody. Jestem niebezpieczna, więc lepiej trzymaj się z daleka. Wiem, że jesteś tutaj nowy, wiec tylko Cię ostrzegam, okej?-powiedziałam dość łagodnie jak na mnie.

Ten wpatrywał się we mnie z zaskoczeniem.

-Nie wierze, żeby taka dziewczyna jak Ty, była niebezpieczna-odpowiedział

-Hmm.. to się mylisz.-wstałam i odeszłam, jednak zatrzymał mnie jego głos

-Za co siedzisz?-zapytał

-Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, nie powinno Cię to obchodzić. - zdenerwowałam się.

Jednak nie powiem zaintrygował mnie ten cały Louis. Jest przystojny, ale też strasznie upierdliwy.

If I Could FlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz