7. Longoleksja

2.4K 251 97
                                    

OPIS CHOROBY

Działy, które obejmuje choroba: fabuła

Powaga choroby w skali n-itowskiej: 5 na 10 (choroba średnio poważna)

Częstotliwość występowania choroby: rzadka

Objawy choroby: rozciągłe i długie opisy nieistotnych aspektów fabuły, nic nie wnoszące do opowieści

Powikłania: opowiadanie staje się ciężkie i nudne, często można się zgubić

Zapobieganie: ograniczanie nadmiernego rozwodzenia się nad szczegółami

Leczenie: skracanie nader długich opisów

Skutki uboczne leczenia: poprawa jakości tekstów

SPECYFIKA CHOROBY

Słowem wstępu powiem, że pomysł na chorobę podsunęła mi IsabellDoll.

I tym razem nie będzie cytatów, bo byłabym zmuszona przepisywać całe, długie akapity, ale jak pokazuje poprzednia choroba - doskonale radzimy sobie bez konkretnych przykładów, bo każdy miał okazję spotkać się z nosicielem choroby. Co, nawiasem mówiąc, tylko wskazuje na rozpowszechnienie chorób wśród pisarzy i pisarek WattPada.

Moi drodzy. Otóż, jakiś czas temu na języku polskim (i teraz uwaga, uwaga, czytelnicy o sporej zdolności łącznia faktów będą w stanie odgadnąć, ile mam lat xP) omawialiśmy z klasą fragment tekstu Homera, a mianowicie - fragment Odyseji. Jest to stosunkowo długi jak dla mnie epos, za którym zresztą nie przepadam. Po co o tym wspominam? Otóż Odyseja rozpoczyna się czymś, co w polonistyce nazywa się inwokacją - rozwiniętą apostrofą będącą bezpośrednim zwróceniem się do bóstwa lub duchowego patrona z prośbą o natchnienie, inspirację. Odyseja zawiera w sobie również porównania homeryckie, czyli niezwykle długie, rozbudowane (i nudne) porównania, w których jeden z członów - porównujący - staje się samodzielnym obrazem poetyckim.*

Ogółem, opinie ludzi na temat inwokacji i porównań homeryckich (zwłaszcza ludzi młodych, którzy czytają dla przyjemności) są negatywne. Ludzie za nimi z reguły nie przepadają, bo ciągną się w nieskończoność, a są zwyczajnie nudne i nic istotnego do opowieści nie wnoszą.

Podobnie jest z akapitami opisującymi jakieś uczucia, obrazy, wydarzenia w opowieściach nosicieli Longoleksji. Jak sama nazwa wskazuje (z angielskiego long = długi, dla niezorientowanych) coś u chorych jest długie. A długie są właśnie wyżej wymienione opisy. Wprawdzie nie są to ani inwokacje, ani porównania homeryckie (choć czasem się zdarzają jakieś tragicznie napisane...) to można trochę to ze sobą łączyć.

Myślę, że każdy choć raz spotkał się z akapitem na kilometr, opisującym jakiś drobiazg. Osobiście, oprócz WattPada, spotkałam się z czymś takim choćby w sadze Zmierzch czy trylogii Dotyk Julii. Mimo że pierwsze nawet lubiłam, a drugie wręcz kochałam - w obu przypadkach takie rozciągłe akapity o niczym kompletnie mi nie pasowały. Wręcz je omijałam wzrokiem. Niestety, autorka (bo zazwyczaj dziewczyna), mająca wielkie ambicje do zostania sławną pisarką i niekiedy trochę przerośnięte ego, próbuje napisać coś ładnego, ładny opis, z jakimś ciekawym porównaniem. Używa ładnych słów i w ogóle się stara, a jej akapit rośnie, rośnie, rośnie, rośnie, niczym brzuch nieodpowiedzialnej szesnastolatki po imprezie. Przynajmniej ja często widzę zamysł autorki i wręcz potrafię wyczytać, jak bardzo starała się i jak bardzo jej się wydawało, że całość brzmi dobrze. I taka nasza zadowolona z siebie autorka zakańcza pisanie akapitu o oczach ukochanego swojej bohaterki dopiero po 200, 300, niekiedy 400 słowach, myśląc, że wyszło jej coś pięknego. A okazuje się, że to klapa.

Ludzie, uwierzcie mi! To, że napiszecie książkę na 700 stron, w której każdy akapit zajmuje dwie, nie znaczy, że jesteście super pisarzami. Mając do czynienia z profesjonalnymi drukarniami i poradniami językowymi nauczyłam się jednego: nie pisze się akapitów bóg wie jak długich, bo to po prostu bez sensu i jest nudniejsze od flaków z olejem. Minimalizm jest tutaj piękny i wręcz wskazany. A na dobrą książkę zdecydowanie wystarczy około 50.000 słów (około 200 stron), nie trzeba na siłę wklejać tam kolejnych. Również wiem po sobie.

Cóż mogę więcej powiedzieć... Nie ma co rozwodzić się nad pięknem oczu, które były jak coś tam kiedyś tam w jakichś tam warunkach i miały obwódkę taką, milimetr od obwódki było to, a taka plamka znajdowała się na tęczówce w takiej odległości od źrenicy. Nie ma co rozwodzić się nad ubraniami kolejnych osób na imprezie. Nie ma co rozwodzić się nad historią, charakterem i wizerunkiem poszczególnych chłopaków z Waszego ukochanego boysbandu. Napiszcie ogólnikowo, że jeden był wysokim szatynem, inny nieco niższym blondynem, a brunet o loczkach miał szerokie ramiona oraz że wszyscy byli przystojni. Napisz, że ludzie na imprezie ubrali się w najróżniejsze możliwie stroje, ale wśród tłumu przeważały spódniczki i czarne koszulki, jeśli to takie ważne. Napisz, że jego oczy były błękitne z ciemną obwódką i kilkoma ciemnymi plamkami oraz że bardzo spodobały się bohaterce, zamiast rozpisywać się na kilometr o luźnych skojarzeniach dziewczyny z patrzałkami kolegi.

Z doświadczenia znam też uczucie, kiedy piszesz, piszesz, piszesz, a i tak masz wrażenie, że czegoś brakuje. Błąd! Często się mylisz, ale o tym nie wiesz, dlatego daj swoje opowiadanie lub konkretny akapit komuś do przeczytania przed publikacją - niech oceni to ktoś z zewnątrz, czytelnik, dla którego piszesz. Bo przecież WattPad niewiele różni się od prawdziwego wydawnictwa. Opowiadanie tu powinno być dziełem, powinno być sztuką. Czymś, co z dumą odkłada się na wirtualną półkę w wirtualnej bibliotece. Niestety, niektórzy tego nie rozumieją i zaśmiecają nasze półki stertą śmieci, jeszcze myśląc, że są niesamowicie dobrymi pisarzami, bo dostaną kilka tysięcy gwiazdek, wyświetleń.

A szkoda.

Podobało Ci się i popierasz moje słowa? Zostaw po sobie gwiazdkę i/lub komentarz, podziel się z nami swoją opinią! Jeśli chcesz dołączyć do projektu, to również napisz! Z pewnością Ci nie odmówimy. (:

Pozdrawiam,

nothing-important

:)

_______________________

* - część tekstu, dla dokładnego opisania, cytowana z książki GWO - Między nami







Anatomia GłupotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz