Rozdział 36 - Peter...

995 93 2
                                    

Szybko biegnę w stronę Thomasa i Jamie'go.
- Thomas przestań! - krzyczę. Niestety chłopak nie odpuszcza.
- James ty też! - proszę niech oni przestaną. Ale żaden nie odpuszcza, dalej się biją.
- Nienawidzę was! - krzyczę i uciekam. Zaczynam biec w stronę swojego pokoju. Szybko wbiegam do środka i zamykam się na klucz w sypialni. Pozwalam sobie na więcej łez. Cisnę poduszkami o drzwi od pokoju. Rzucam się na łóżko i zaczynam szlochać. Nic nie ma senesu. Wyciągam z kieszeni spodenek telefon i wybieram numer do przyjaciółki.

- Kaya? - pytam kiedy słyszę słowo Słucham.

- Tori co się dzieje? - pyta wystraszona.

- Mam już tego dość - rzucam szlochając.

* * * * *

Od rana nie wychodziłam z pokoju. Postanowiłam się przejść. Zrobiłam nowy makijaż i szybko wyszłam z pokoju. Nie chcę wpaść na Thomasa. Powoli ruszam w stronę fontanny. Siadam na jej brzegu i chowam głowę w dłonie. Dlaczego zawsze coś musi zepsuć mi dzień? O nie zapomniałam telefonu. Kaya miała dzwonić. Szybko ruszam w stronę pokoju. Kiedy chcę z niego wybiec wpadam na Thomasa. Zderzam się z nim i upadam na podłogę. Szatyn pomaga mi wstać. Spoglądamy sobie w oczy. Do moich ponownie napływają łzy kiedy zauważam rany na jego twarzy. Złożę się, że jest ich więcej.

- O Boże Thomas - rzucam ze smutkiem.

- Chciałem z tobą porozmawiać - tłumaczy chłopak również ze smutkiem.

- Dobrze - zgadzam się, a on zamyka drzwi od pokoju. Siadamy obok siebie na sofie. Chłopak zaczyna:

- Teraz mam pewność, że to on cię pocałował i od początku ją miałem chciałem tylko by pożałował tego co zrobił. Żeby następnym razem pomyślał zanim pocałuje moją dziewczynę. On nie ma prawa cię całować - rzuca wkurzony.

- Thomas spokojnie - próbuję go uspokoić. Chłopak obejmuje moją dłoń, po czym przyciąga ją do swoich ust. Delikatnie muska jej wierzch.

- Wiem, że nadal masz prawo mnie nienawidzić, ale chcę by wszystko było jak dawniej i obiecuję ci, że zrobię wszystko by tak było. - tłumaczy mi.

- Thomas powiedziałam tak tylko dlatego, że się wkurzyłam - tłumaczę mu.

- Kocham cię - rzuca chłopak, a ja wtulam się w niego.

- Ja ciebie również Tommy - uśmiecham się i mocniej w niego wtulam. Szatyn sadza mnie na swoich kolanach. Jedną dłonią obejmuje jego policzek. Przyglądam się mu bacznie. Powoli zjeżdżam dłonią po jego policzku, szyi, aż docieram do jego klatki piersiowej. Chłopak nie protestuje tylko dalej mi się przygląda. Widać po jego twarzy, że się bił. Mogę się założyć, że na ciele również znajdę chociaż kilka śladów. Powoli rozpinam jego koszulę. Chłopak nie protestuje. Kiedy rozpinam ją do końca zauważam na ciele szatyna kilka siniaków. Delikatnie ich dotykam. Chłopak zaczyna się śmiać po czym mocno mnie przytula.

* * * * *
Od dwóch dni jesteśmy już w Londynie. Za parę dni święta. Nie mogę się ich doczekać. Thomas coś planuje, ale nie chce nic zdradzić. To będą idealne święta. Kaya dalej podróżuje z Time'm, a Natalie się nie odzywała. Bardzo się cieszę, że ja i Tommy nadal jesteśmy razem. Dziś mamy odwiedzić rodziców Thomasa. Tak dawno nie widziałam Tashy, Marka i Avy. Obiecała przyjść więc trzymam ją za słowo. Za parę minut będziemy.

Thomas poszedł do sklepu z Markiem, a ja pomagam Tashy w kuchni. Nagle do środka wpada szatynka.
- Tori! - krzyczy i rzuca mi się na szyję. Obejmuje szatynkę.
- Ava - rzucam ze śmiechem.
- No dziewczyny macie sobie dużo do opowiedzenia - rzuca Tasha.
- Coś się stało? - pytam ciekawa.
- Owszem - zaczyna Ava.
- Co się dzieje kochana? - pytam.
- Peter mi się oświadczył- krzyczy zadowolona i podskakuje w miejscu.
- Och to cudownie!- krzyczę i przytulam przyjaciółkę.
- Mam nadzieję, że Thomas niedługo też się zdecyduje, że resztę życia chce spędzić z taką cudowną osobą jak ty - rzuca Ava i muska mój policzek.
- Nie wiem czy na to zasługuje - rzucam smutno.
- Dlaczego tak mówisz? - rozlega się znajomy głos. Spoglądam na szatyna i uśmiecham się lekko.
- Oczywiście, że zasługujesz księżniczko to ja nie wiem czy zasługuje na ciebie - rzuca i odkłada torby po czym mocno mnie obejmuje. Szybko przytulam się do niego. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi.
- To pewnie on - rzuca zadowolona dziewczyna i szybko biegnie do drzwi. Już po chwili do salonu wchodzi szatynka, a za nią blondyn. O nie. Nie mogę w to uwierzyć. Peter. To właśnie Peter, który jej się oświadczył? Nie wierzę. Chłopak wita się z rodzicami dziewczyny i jej bratem. Kiedy zauważa mnie jest zaskoczony.
- Victoria- rzuca spoglądając mi w oczy.
- Cześć Peter - rzucam i uśmiecham się lekko. Przytulam chłopaka, a on odwzajemnia uścisk. Nagle w pomieszczeniu rozlega się chrząknięcie. Thomas. Spoglądam na niego i zauważam w jego oczach zazdrość i zaskoczenie.
- To wy się znacie? - pyta zaskoczona Ava.
- Tak poznaliśmy się kiedy mieszkałam jeszcze w Dublinie - tłumaczę.
- Byliśmy przez kilka miesięcy parą, ale wszystko zostało skończone - dodaje Petet, a ja zmuszam się do uśmiechu. Bardzo go kochałam. Kiedy wyjechałam zapomniałam o nim. A on sam wrócił z powrotem. Najwidoczniej los tak chciał. Jestem ciekawa jaką historię przygotował na najbliższych kilka dni, a może nawet tygodni. Jestem pewna, że już za parę chwil zacznie się coś nowego...

Hej. Ten rozdział jest trochę krótszy,ale obiecuję, że następny będzie dłuższy i być może pojawi się już jutro. Mam przynajmniej takie plany więc trzymajcie kciuki. Więc do następnego. Piszcie co sądzicie o Peterze i o jego zaręczynach z Avą. Do jutra. BESOS:*

Nieziemsko przystojny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz