Rozdział 38 - Zmiana...

1K 92 2
                                    

- Więc chłopakiem z którym chciałabym żyć do końca życia i nie tylko jest ...
- Ja dłużej tak nie mogę - rzuca Peter i siada na krześle.
- Przykro mi Peter, ale wybieram Thomasa - rzucam, a on uśmiecha się.
- Bardzo się z tego cieszę bo wiem że z nim będziesz szczęśliwa i z nikim innym - rzuca blondyn i muska mój policzek po czym dodaje: - Pamiętaj możesz na mnie zawsze liczyć - szybko wybiega z domu.
Zostaje sama z Thomasem. Chłopak stoi bacznie mi się przyglądając. Podchodzę do niego i spuszczam wzrok. Nie cieszy się?
- Jeżeli nie chcesz żebym... - nie kończę tego zdania ponieważ chłopak przyciąga mnie do siebie i muska moje wargi. Robi to z czułością. Obejmuje jego twarz i wspinam się na palce. Zaczynam oddawać mu każdy pocałunek. Szatyn podnosi mnie, a ja oplatam go nogami w pasie. Podchodzi do blatu po czym mnie na nim sadza. Przyciągam go bliżej. Wplatam palce w jego włosy i pogłębiam pocałunki. Jego ręce delikatnie muskają moje plecy. Na moją twarz wkrada się uśmiech. Chłopak powoli odsuwa się ode mnie.
- Tommy - szepcze i ponownie muskam jego wargi. Chłopak zaczyna się śmiać.
- Ja też tęskniłem - rzuca chłopak pozwalając by jego dłoń opadła na moje kolano. Obejmuje ją, a chłopak uśmiecha się lekko. Podnosi dłoń obejmującą moją i muska ją. Ja również się uśmiecham.
- Nigdy więcej nie chcę się z tobą rozstawać - rzucam szeptem.
- Ja również tego nie chcę - rzuca chłopak i muska czubek mojej głowy.
* * * * *
Jednak tu wróciłam. Irlandia. Dublin. Miasto w którym mieszkałam od narodzin. Za parę minut spotkam się z mamą. Will jest na treningu, a ona jest w naszym starym domu. Dawno go nie widziałam nie wiem jak na to zareaguje. Kurczowo trzymam Thomasa za rękę kiedy powoli przekraczamy krawędź domu. Biorę wdech i wchodzę do środka.
- Mamo?!- zaczynam się rozglądać po korytarzu.
- Och moja Tori! - rzuca kobieta po czym mocno mnie obejmuje.
- Witaj Thomasie - dodaje i również obejmuje chłopaka.
- Dzień dobry proszę pani - uśmiecha się szatyn. Postanawiam nie puszczać dłoni chłopaka. On mnie rozumie. Wchodzimy dalej.

Po obiedzie i długiej paplaninie mojej mamy ciągnę Thomasa do mojego starego pokoju. Zatrzaskuje za nami drzwi i rozglądam się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Tylko nie to. Plakaty dalej tu wiszą. Thomas na ich widok zaczyna się śmiać. Udając obrażoną chcę odejść od chłopaka, ale on mi na to nie pozwala. Obejmuje mój nadgarstek i przyciąga mnie do siebie. Spoglądamy sobie w oczy po czym chłopak muska moje wargi. Powoli oddaje mu pocałunek. Chłopak odsuwa się ode mnie. Spoglądam na niego zaskoczona, a on wybucha śmiechem.
- Co ci? - pytam również nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.
- Trochę głupio się czuję kiedy te plakaty tak się nam przyglądają - rzuca.
- Przecież to ty - tłumaczę mu.
- No właśnie - dodaje chłopak. Zaczynam się śmiać. Szatyn uśmiecha się i delikatnie muska moje wargi po czym ciągnie mnie na dół.

* * * * *
Ava o niczym się nie dowiedziała. I bardzo dobrze. Nie chcę żeby nie potrzebnie cierpiała. Właśnie wracamy do hotelu. Nagle zauważam rudowłosą dziewczynę. Tylko nie to. Proszę tylko nie ona. Thomas mocniej ściska moją dłoń. Dziewczyna zatrzymuje się naprzeciwko nas i bacznie nam się przygląda. Thomas wypuszcza powietrze mocno zirytowany.
- Thomas - rzuca dziewczyna przybierając minę smutnej i szkrzywdzonej przez los.
- Isabella - rzuca chłopak obojętnie.
- Och jak ty wyprzystojniałeś - rzuca dziewczyna przyjeżdżając palcem po jego torsie. Czuję jak zbiera się we mnie złość. Biorę wdech i próbuję zapanować nad sobą.
- Dziękuję ty też wyglądasz bardzo ładnie - komplementuje ją szatyn.
- Victoria - zaczyna. Uwaga zaraz mi dokopie. Co to by było gdyby tego nie zrobiła.
- Może powinnaś zacząć nosić jakieś wyższe buty. Jesteś strasznie niska względem Tommy'ego - dodaje po chwili. Czuję, że zaraz wybuchnę. Normalnie zaraz zacznę ją szarpać za te jej długie rude włosy. W ostatniej chwili się hamuje. Jeszcze ktoś zrobi nam zdjęcie, a afera w mediach to ostatnie czego teraz potrzebuję.
- Tommy zadzwoń do mnie jak znajdziesz chwilkę. Akurat teraz mam wolne w pracy więc może byśmy się spotkali - rzuca patrząc mu prosto w oczy, a następnie przenosi wzrok na mnie po czym rzuca:
- A tobie radzę coś w sobie zmienić bo nie pasujesz do niego. Strasznie się postarzałaś. A jak dobrze wiesz przy Tommy'm trzeba dbać, żeby nie wzięto cię za straszą od niego - zaraz ją strzelę.
- Oczywiście Isabello, wezmę do siebie wszystkie twoje rady - zmuszam się do sztucznego uśmiechu.

A może ona ma rację? Ava proponowała mi wyskoczyć do kosmetyczki. Może skorzystam z propozycji?
Wyciągam telefon i wysyłam do przyjaciółki SmS-a. Po chwili dostaje odpowiedź. Za parę minut wychodzimy.

* * * * *
Byłam u fryzjera i u kosmetyczki. Podcięłam końcówki i je rozjaśniłam. Za parę minut spotkamy się z Thomasem i Peterem. Jesteśmy umówieni na kolację. Kiedy opowiedziałam Avie o tym co powiedziała mi Isabella, wyśmiała mnie. Stwierdziła, że jestem głupia jeżeli się nią przejęłam. Ale jej słowa sprawiły mi przykrość. Powiedziała to jeszcze przy Thomasie. Ośmieszyła mnie przed nim. Kupiłam sukienkę w którą ubrałam się w łazience. Widzę go. Idzie ubrany w śliczną koszulę koloru białego do niej ma czarne spodnie i skórzaną kurtkę. Jest taki idealny, a ja? A ja co? Wyglądam jak skończona dziewczyna na psychicznym wykończeniu. Kiedy mnie zauważa nie może uwierzyć, że to ja.
- To wszystko tylko dlatego, że Isabella ci tak powiedziała - rzuca.
- Między innymi, ale nie do końca - tłumaczę mu.
- Dlaczego pozwoliłeś tej jędzy powiedzieć takie rzeczy o Tori? - pyta Ava.
- Nie wiedziałem co powiedzieć, ale porozmawiam z nią i jej wygranę - rzuca wkurzony chłopak.
- Nie zmieniaj się nigdy więcej dla mnie jesteś idealna inaczej nie zakochałbym się w tobie - tłumaczy mi chłopak.
- Dobrze - rzucam, a on muska moje wargi. Oddaje mu pocałunek. Chłopak obejmuje mnie w talii.
- Hej zaraz przepadnie nam rezerwacja - przerywa nam Ava.
* * * * *
Właśnie wróciliśmy do hotelu. Kiedy weszliśmy już do pokoju Thomas zamyka drzwi na klucz i szybko obejmuje mnie w talii. Zaczyna zachłannie muskać moje wargi. Ja również zaczynam muskać jego wargi. Chłopak opiera dłonie na mojej talii, a wplatam palce w jego włosy. Odrywamy się od siebie na chwilę by nabrać powietrza. Opieramy nasze czoła o siebie i łapiemy zachłannie powietrze.
- Nie za ciasno ci w tej sukience? - pyta chłopak, a na jego twarz wkrada się uśmiech.
- Może trochę - rzucam również się uśmiechając. Po chwili ponownie łączymy nasze usta w pocałunkach, a chłopak rozsuwa mój suwak od sukienki...

Siedzę na łące. Sama. Rozmyślam. Nagle niebo pokrywają chmury. Z nieba zaczyna kropić deszcz. Spoglądam na kopertę którą trzymam w dłoni. Otwieram ją i powoli wyciągam list w niej schowany. Zaczynam czytać jego zawartość. Po moich policzkach spływają łzy. Nie to nie możliwe. Zamykam oczy i próbuję odgonić te myśli. On żyje. Nie zostawił mnie. Nigdy by tego nie zrobił. Thomas nadal żyje. Budzę się. Leżę wtulona w nagi tors szatyna. Otulam się szlafrokiem i rozglądam się po pokoju.
- Kochanie wszystko dobrze? - rozlega się głos chłopaka.
- Tak to tylko zły sen - rzucam i wtulam się w niego ponownie. Zamykam oczy i pozwalam sobie na sen.

Hej. To tyle. Jak mijają wam święta? Bo u mnie dobrze. Mam nadzieję że spodobał się wam rozdział. Piszcie co sadzicie. Do następnego. BESOS:*

Nieziemsko przystojny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz