7. Wanna stay

1.6K 148 29
                                    

Następnego ranka obudził mnie dość dziwny zapach. Jednocześnie smród spalenizny a jednocześnie zachęcający zapach mięsa.

Leżałam na łóżku w tym samym pokoju w którym spędziłam ostatnie kilka dni przypięta do krzesla. Tylko że tym razem nic mnie nie hamowało, leżałam wtulona w miękką kołdrę a przez otwarte okno, do pokoju wpadały promienie słoneczne.

Podniosłam się i spostrzegłam, że jestem sama w pomieszczeniu. Jednak słyszałam czyjeś ciche głosy.

Podniosłam się, zgarnęłam włosy i spięłam je w kok gumką, którą zawsze noszę na nadgarstku.
Miałam na sobie zaplamione jeszcze krwią ubranie. Powinno mnie to brzydzić, ale patrząc w lustro nie specjalnie mnie to przejęło. Mimo to miałam ochotę przebrać się w coś ładnego, zwiewnego, świeżego.

Oparłam ręce na parapecie i wyjrzałam przez okno.
Nie było bardzo wysoko.
Gdybym chciała, zeskoczyłabym z niego i uciekła. Ale patrząc na rozciągający się dookoła las, miałam ochotę tu zostać. Czy to dziwne, że nie miałam ochoty widzieć ponownie mojej rodziny?
Może to dlatego że już zabiłam i wstydziłabym się wrócić do normalnego bytu?

Po chwili uśmiech pojawił sie na mojej twarzy. Ta chwila wydawała mi się piękna. Stałam w oknie a ciepłe powietrze przewiewało moje ciało.

Doszłam do wniosku że głosy które słyszę dochodzą z dołu.

Przed wyjściem z pokoju stanęłam jeszcze na chwilę przed lustrem i podniosłam do góry koszulkę, odsłaniając brzuch.
Wciąż widac było na nim czerwone nacięcia a w niektórych miejscach strupy. Zastanawiałam się czy napewno mogę im ufać. Ale na dobrą sprawę...coś powstrzymało go przed wbiciem we mnie skalpela tak, jak to zrobił z kobietą tamtej nocy.

Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę drzwi.

Wyszłam na krótki korytarz na którego końcu znajdowały sie schody prowadzące na niższe piętro.

Musiałam po drodze ominąć jeszcze trzy pokoje. Chętnie bym do nich zajrzała, ale wolałam bez pozwolenia nie grzebać w domu psychopatów.

Powoli zeszłam po schodach a głosy rozmowy były coraz głośniejsze.
Bosymi stopami naciskałam na zimne, drewniane schodki i po chwili znalazłam się w salonie, służącym jednocześnie za jadalnie. Od razu spojrzałam grupę osób siedzących przy stole i rozmawiających z uśmiechem. Był wśród nich Jack, drugi Jack, Jeff oraz Nicole. Oprócz znanych mi osób ujrzałam też blondyna, z ubioru bardzo przypominającego Piotrusia Pana, z książek dla dzieci, jakąś małą dziewczynkę w różowej sukieneczce i coś, co w stu procentach mnie przeraziło.

To coś...miało zupełnie białą i łysa głowę i twarz. Nie miało ani oczu ani nosa, ani zupełnie nic. Poprostu biel. Było bardzo wysokie i szczupłe, ubrane w czarny garnitur a z pleców wystawaly temu czemuś jakby macki.

Cofnelam się krok do tyłu gdy nagle w mojej głowie usłyszałam przenikliwy głos mówiący "Nie musisz się mnie bać "

- Już się obudziła, śpiąca królewna! - zaśmiał się Jeff, wzbudzając mnie z rozmyślań - Chodz, musisz coś zjeść.
Ja jednak bałam sie podejść do stołu.

Coś jednak mnie hamowało.

Ale gdy czułam zapach jedzenia, burczało mi w brzuchu.

Podeszłam cicho do towarzystwa i usiadłam na krześle pomiędzy Jackami.

Jeff przedstawił mnie wszystkim a wszyscy przedstawili się mi. Wydawało się całkiem przyjemnie.
Ta postać, to dziwne białe coś, nazywało się Slender, blondyn miał na imię Ben, a dziewczynka Sally.
Czułam sie wśród nich całkiem przyjemnie.
Nicole też zdawała się być rozluzniona.

Nie zdziwiła mnie informacja że większość z nich je nietypowe rzeczy, tak jak Jack nerki, ale na szczęście gdzieś w lodówce znalazł się ser i kawałek zamrożonego chleba.
Zjadłam kanapkę ze smakiem i wypilam szklankę wody.

- Dziękuję - powiedziałam po skończeniu posiłku - w zasadzie to jest pewna sprawa...Chciałabym się odświeżyć i przebrać, a nie mam swoich rzeczy.

- W nocy - uśmiechnął się Jeff *o dziwo teraz w świetle dziennym jego twarz mnie nie odrzucała* - gdy wraz z przyjaciółką odsypiałyście kilka ostatnich dni, razem z Jackiem wpadliśmy na chwilę do waszych domów i zabraliśmy kilka najpotrzebniejszych waszych rzeczy z pudeł. Niedługo Wasi rodzice by sie ich pozbyli. Torby stoją w przedpokoju.

Od razu poderwałam się i pobiegłam we wskazanym kierunku. Otworzyłam swój plecak szkolny i znalazłam w nim dwie pary spodni oraz jedne czarne leginsy, na oko z 10 koszulek i 3 z długim rękawem, czarną bluzę, trampki i oczywiście bieliznę.
A poza ubraniami były tam też schowane rzeczy jak piórnik, mp3 wraz ze słuchawkami, notes z moimi rysunkami...Poczułam jak robię się czerwona. Przecież narysowałam któregoś razu Jacka, musiał to zobaczyć...
W plecaku znalazło sie też kilka innych drobiazgów jak kosmetyki, ale nie było tego wiele.

W każdym razie na kolejne kilka dni mi starczyło, a nawet więcej, jeśli w ich domu istniało coś takiego jak pralka.

Chwycilam torbę i podeszłam ponownie do stołu.

- Pójdę na górę się ogarnąć. - powiedziałam z niepewnym uśmiechem - Mogę wiedzieć gdzie jest łazienka?

- Na przeciwko pokoju w którym sie obudziłaś, rozgość się - uśmiechnął się Jack.

Udałam się wiec po schodach na górę i do łazienki.
Niestety drzwi nie dało się zakluczyć, ale miałam wielką nadzieję że nikt nie wparuje mi podczas kąpieli.

Odświeżyłam się w wannie po czym okryłam wyciągniętym z szafki ręcznikiem. Stanęłam nad umywalką, rozczesałam włosy i umalowałam.
Gdy miałam zdejmować z siebie ręcznik i zaczynać się ubierać, usłyszałam słowa.

- Pięknie wyglądasz.

Podskoczylam ze straszu i odwróciłam się w stronę drzwi. Ujrzałam Laughing Jacka.

- Jak długo już tu siedzisz?! - zapytałam zdenerwowana.

- Dopiero wszedłem. Ale nie przeszkadzaj sobie - uśmiechnął się.

- Wiesz, że Jack znów sie zdenerwuje, a i tak nie ma już potrzeby żebyś mnie stąd uwalniał.

- Jesteś pewna? A co powiesz gdy normalne jedzenie się skończy? Jeśli chcesz tu zostać, będziesz zmuszona do jedzenia potraw w naszym stylu.
Zakręciło mi się w głowie na myśl, że mogłabym pić na śniadanie krew, jak pozostali.

- To ktoś pójdzie szybko do sklepu i coś...

- To nie takie proste. Uwierz że nie będzie Ci tu łatwo.

- Może i dobrze - zdenerwowałam się trochę - może powinnam zmierzyć się z samą sobą. Nie ważne, co będę musiała zrobić. Chce zostać.

Na te słowa clown westchnął i opuścił pomieszczenie, a ja w spokoju ubralam się i wyszłam z wilgotnej, zaparowanej łazienki.

Now Close Your Eyes || Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz