Czas, jaki spędzałyśmy wśród nich wciąż się wydłużał, a w lodówce zaczynało braknąć jedzenia dla mnie i mojej przyjaciółki. Wreszcie pewnego ranka nie było w niej już nic prócz nerek i zamarzniętej krwi.
Jako, że Jeffa ani Jacka nie było w domu, do pokoju wszedł Laughing Jack i zaproponował, czy nie chcemy wraz z nim zdobyć jakiegoś pożywienia dla nas.
W ostatnim czasie nasze kontakty z nim bardzo się poprawiły i zdobył on u nas nieco większe zaufanie, zgodziłyśmy się.
Przebrane i gotowe do wyjścia zeszłyśmy na dół. Nie wiedziałam, czy jestem gotowa znowu spojrzeć na twarze osób, z którymi niegdyś codziennie się witałam. Nie wiedziałam czy jestem gotowa przejść obok swojego domu nie okazując tęsknoty i starając się nie zwracać na siebie uwagi. Obie z Nicole ubrałyśmy na siebie za duże bluzy chłopaków i zakryłyśmy twarze kapturami.
Gdy nareszcie wyszłyśmy z gęstego lasu, co zajęło nam conajmniej pół godziny spaceru, znalazłyśmy się na ulicy kilka przecznic od mojego domu. Jednak sklep był nieco dalej. Stanęłyśmy przy przystanku autobusowym i czekałyśmy zaledwie kilka minut na pojazd.
Cały czas byłyśmy obserwowane i w razie czego chronione przez clowna, ale jako, że mu nie wystarczyła za duża bluza, by nie wyróżniać się z tłumu, zakradał się za budynkami i krzakami. Był, można powiedzieć, postacią paranormalną, ponieważ osobiście nie sądzę, żeby zniszczona psychika i chęć mordu wpływały na jego zwinność, wzrost oraz sylwetkę.
Po kilkunastu minutach wysiadłyśmy z autobusu na przystanku jeszcze bliżej mojego domu. Zaczęłyśmy bez słowa iść kolejnym chodnikiem aż w końcu się do niego zbliżyłyśmy. Musiałam przejść obok niego. A na moją niekorzyść mama siedziała właśnie na ławeczce przed wejściem i czytała książkę.
Wzięłam głęboki wdech i przyspieszyłam krok, a widząc jak rodzicielka odwraca głowę w naszą stronę, poczułam jak brew mi drgnęła i przygryzłam wargę na tyle mocno by poczuć smak krwi zmieszanej z łzami.
Jednak gdy tylko ominęłam budynek, otarłam szybko twarz rękawem.
- Trzymaj się tam - usłyszałam przenikliwy szept i czyjąś chudą dłoń w kieszeni bluzy, która już po chwili została z niej wyjęta, pozostawiając za sobą powiew wiatru.
Przetarłam jeszcze raz poliki po czym włożyłam rękę do kieszeni, w której znajdowały się teraz pieniądze.
Weszłyśmy do sklepu i jak najszybciej spakowałyśmy do torby sporo jedzenia i picia, po czym podeszłyśmy do kasy.
- Cholera - szepnęłam po czym nachyliłam się nad ramieniem Nicole - za kasą siedzi moja sąsiadka, rozpozna mój głos, idź pierwsza - poleciłam, po czym podałam dziewczynie pieniądze.
Nie wykryte jak najszybciej wyszłyśmy ze sklepu po czym udałyśmy się w stronę przystanku autobusowego. Tym razem nawet nie spojrzałam w stronę domu.
Po upływie niecałej godziny siedziałyśmy z Nicole i Jackiem przy stole w domu, oddychając spokojnie.
- Smacznego - uśmiechną się do nas ukazując część swoich ostrych zębów.
Chwyciłam pospiesznie bułkę i ugryzłam jej kawałek, rozkoszując się smakiem. Szczerze mówiąc przyglądając się krwi w lodówce, zatęskniłam za smakiem normalnego jedzenia.
Po niedługim czasie dołączyli do nas Jeff oraz Jeck, lecz gdy wgryźli się w świerze, zdobyte właśnie nerki i inne takie, razem z przyjaciółką udałyśmy się na górę.
- Dawno nie rozmawiałyśmy - odezwała się Nicole gdy siadłyśmy obie na łóżku w pokoju Jacka - Chodzi mi bardziej o taką rozmowę...jak się czujesz i...co u Ciebie?
- Myślę, że to samo co u Ciebie - odpowiedziałam gryząc kostkę czekolady.
- Jak z twoją psychiką? - zapytała nagle.
Spojrzałam na nią momentalnie przełykając słodycz.
- Raczej w porządku - odpowiedziałam nie pewnie - Zależy o co pytasz.
- Czujesz się psychopatką? - spojrzała na mnie poważnie, na co przeszły mnie ciarki.
Przełknęłam ślinę.
- Co masz na myśli? - zapytałam niepewnie.
- Nie masz czasem ochoty wyjść razem z nimi wczesnym porankiem i zabawić się trochę?
- Pytasz, czy mordowanie jest dla mnie zabawą? Oczywiście, że nie! Zrobiłam to raz i żałuję. - odpowiedziałam po czym spojrzałam w dół - A ty?
- Zależy na które z pytań miałabym odpowiedzieć. Mordowanie nie sprawia mi przyjemności ale nie wiem czy nie czuć się po części psychopatką. Ale nie martw się, nie mam na myśli tego co ty.
Ufasz im? Im wszystkim, co do jednego? - zadała kolejne pytanie a ja wyjrzałam przez okno i po chwili ciszy odpowiedziałam:- Ufam.
CZYTASZ
Now Close Your Eyes || Eyeless Jack
FanfictionOna - zwykła nastolatka On - niezwykły nastolatek Niezwykły, w negatywnym słowa znaczeniu...