NICOLE
Emi wciąż nie było. Zdziwiło mnie, że po dobrych dwóch godzinach nie wracała wraz z Jackiem do domu. Może i nawet się martwiłam. Ufałam o dziwo chłopakom, ale Emily była moją najlepszą przyjaciółką.
Siedziałam na górze, w pokoju umieszczonym tuż obok tego w którym jeszczze niedawno byłam uwięziona. Był to pokój Jeffa. Psychopaty którego jeszcze wtedy się bałam.
Ale to znikało. Strach się zmniejszał.
Siedziałam w owym pomieszczeniu i patrzyłam na przyrodę znajdującą się za oknem.
Oparłam twarz na dłoni i starałam się przemyśleć wszystko. Czułam się przy chłopaku zarówno bezpiecznie jak i niebezpiecznie. Nigdy wcześniej nie odczuwałam zarówno nienawiści i zauroczenia w stosunku do chłopaka.
Spojrzałam w lustro stojące niedaleko łóżka na którym siedziałam i dotknęłam opuszkami palców swoich policzków. Wyglądałam trochę jak on. Nie do końca mi się to podobało. Wyglądałam jak psychopatka. Jeszcze nią nie byłam.
Sięgnęłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej kosmetyczkę.
Patrząc w lustro nałożyłam na twarz podkład, korektor i puder. Jednak rany na polikach wciąż było widać. Dokończyłam makijaż a wtedy drzwi od pokoju się otworzyły.
Stanął w nich ten sam chłopak o którym cały czas rozmyślałam.
Podszedł do mnie i siadł na łóżku obok. Nie odzywał się. Przeczesał dłonią czarne, bujne włosy i podrapał się po głowie, nie zerkając nawet na mnie. Jednak ja ciągle śledziłam wzrokiem każdy jego ruch.
Po chwili wstał, odwrócił się do mnie tyłem i jednym ruchem zdjął z siebie białą bluzę.
I wtedy mój wzrok zatrzymał się na jego cudownie rozbudowanych plecach.
Usłyszałam brzdęk. Razem z bluzą na ziemię upadł jego nóż. Wstałam i podniosłam narzędzie a gdy ponownie chciałam spojrzeć w górę, zostałam gwałtownie pchnięta w tył.
Upadłam przestraszona na łózko, upuszczając metalowy przedmiot.
Po chwili blisko nade mną znalazł się uśmiechnięty Jeff. Ale jego uśmiech mnie nie przerażał. Był inny...inny niż wcześniej. Przymróżył oczy i uśmiechał się delikatnie. Jego mięśnie napinały się, utrzymując całą jego sylwetkę nade mną.
Po krótkiej chwili Jeff przejechał dłonią po moim policzku po czym schylił się i dość gwałtownie, ale zarazem delikatnie zaczął muskać ustami moją szyję.
Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w sufit. Przez kilka pierwszych sekund byłam bardzo przestraszona i niezdecydowana, ale z każdą chwilą czułam się coraz bardziej w niebo wzięta.
Chłopak szedł coraz wyżej i wreszcie jego zimne usta zetknęły się z moimi.
Trwało to nie długo jednak oboje zamknęliśmy na ten moment oczy.
Później Jeff zdjął ze mnie szybko koszulkę i rzucił ją w kąt pokoju. Serce zabiło mi szybciej. Chłopak delikatnie przejeżdżał dłońmi po moim brzuchu i biodrach, nie odrywając się od mojej szyji i dekoldu.
Następnie znowu zetknął wargi z moimi ustami, tym razem pieszcząc je powoli i sprawiając, że moje powieki same się zamknęły.
W tym czasie Jeff rozpiął mój stanik i bardzo powoli go ze mnie zdjął. Nie przestając mnie całować położył dłonie na moje nagie piersi i zaczął delikatnie je masować. Czułam się naprawdę cudownie.
Jego ręce błądziły po moim ciele wprawiając mnie w idealny stan.
Po chwili jednak gwałtownie się ode mnie oderwał. Przestraszona zakryłam biust dłońmi i leżąc na łóżku patrzyłam co robi.
W jednej sekundzie wstał, wyjął gwałtownie świerzą białą bluzę, trzaskając drzwiami od szafy, nałożył ją po czym zrobił coś naprawdę dziwnego. Uderzył dłońmi w ścianę zaciskając ze złości zęby.
- Morderca! - wyszeptał przez zęby po czym poprawiając grzywkę wyszedł z pokoju zamykając głośno drzwi.
Siedziałam na łóżku zakrywając biust i patrząc z szeroko otwartymi oczami na drzwi. Byłam bardzo przestraszona. Po chwili po moim poliku spłynęła łza. Nic nie rozumiałam.
Czy to co robiłam było w porządku? Czy napewno powinnam mu ufać?
EMILY
Szliśmy przez las w stronę domu, rozmawiając i śmiejąc się bez przerwy.
Patrzyłam na jego powiewającą na wietrze czuprynę i roześmianą twarz.
Cieszyłam się gdy on się cieszył. To cudowne móc stwierdzić, że oczy chłopaka, który ich nie posiada, są wesołe.
- To co - powiedział w pewnym momencie i przysunął się do mnie, obejmując i kładąc dłoń na mojej talii - Jeszcze kilka lekcji i uciekniemy razem? - zaśmiał się.
- Oczywiście, to gdzie uciekamy? - odpowiedziałam pytaniem rozbawiona.
- Gdziekolwiek - spojrzał na mnie z uśmiechem nie zatrzymując się - Byle razem i jak najdalej.
Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech.
Czułam coś do niego. To uczucie było pewne.
Czy to co robiłam było w porządku? Czy nie powinnam bardziej mu zaufać?
-----------
Wiem, że na zdjęciu, które dodałam znajdują się postacie z anime pt Death Note, ale na tym obrazku tak bardzo przypominają mi Jeffa i Jacka, że musiałam :P
CZYTASZ
Now Close Your Eyes || Eyeless Jack
FanficOna - zwykła nastolatka On - niezwykły nastolatek Niezwykły, w negatywnym słowa znaczeniu...