Rozdział 3

431 17 0
                                    

Alice

Dziś spotkanie z Sofie i co najgorsze z Jeff'em. Boje się co się stanie. Nie wiem czy wracać do domu bo i tak zapewne mnie znajdzie. Chyba że to był sen. Taki mocno realistyczny sen. No cóż jedyne co mogę teraz zrobić to iść do szkoły.

- Hej! Alice!

- Cześć. Sofie.

- Co dziś będziemy robić?

- Nie wiem. Ty coś wymyśl.

- To może zakupy?

Tego się po niej spodziewałam. Po prostu czułam ze będzie chciała robić akurat to.

- Może być. Tylko będę musiała iść do domu po pieniądze. Odpowiedziałam

- Okej. To może pójdę z tobą.

- Dobra. Niech ci będzie. Powiedziałam z niepewnością.

Nagle zadzwonił dzwonek lekcyjny i poszłyśmy do klasy. Dziś mieliśmy projekt z techniki w parach. Oczywiście ja z Sofie. Po za tym to było normalnie, czyli nudno jak zawsze. Po lekcjach poszłyśmy do mnie po pieniądze. Sofie nie zwracała uwagi na mój dom. Dzięki niej nie czułam się tak, jak normalnie się czułam przed przeprowadzką. Później poszłyśmy na zakupy tak jak się umówiłyśmy. Po godzinie ona kupiła sobie: dwie koszulki, spodnie i sukienkę. A ja, nic.

- No choć coś ci znajdziemy. Powiedziała z zachwytem jakby jej to sprawiało przyjemność.

Poszłyśmy do jednego sklepu, drugiego. Aż mi coś znalazła. Czarna sukienka mini z odkrytymi plecami i wszytym paskiem, na górze obcisła z krótkim rękawem, na dole rozkloszowana.

- Łał. Powiedziałam.

- I co? Podoba się? Zapytała.

- I to jak.

- To musisz ją koniecznie kupić.

- Nie musisz mnie zmuszać.

- To dawaj.

Poszłyśmy do kasy zapłacić. Po jakiejś godzinie skończyliśmy zakupy.

- To co? W piątek na imprezę w nowej sukience? Powiedziała Sofie.

- Na jaką imprezę? Zapytałam.

- Na dyskotekę. A co?

- Za młode jesteśmy!

- Oj mam znajomości. Na pewno nas wpuszczą.

- Nie wiem, zobaczę. Na razie idę do domu jutro pogadamy. Okej?

- Dobra to do jutra.

Szłam do domu. Kiedy spojrzałam na czas była już 21:13. Rodzice pojechali do nowych znajomych. Ja nie pojechałam bo oni mają dziecko w Kevina wieku to ja tam się nie dopasuje. Mieszkają 20 minut z tąd, jak się jedzie autem. Zostawili mnie samą. Dziwne że akurat dzisiaj pojechali.

Była już 22:20. Ani śladu Jeff'a. Czy to był tylko sen? Myśląc o tym poczułam czyjąś obecność w pokoju. A jednak. Pomyślałam.

- Witaj Alice. Gotowa? Zapytał mnie z uśmiechem na twarzy.

- Zależy na co. Odpowiedziałam próbując nie pokazywać strachu.

- Na twoją śmierć! Mówiąc to zbliżył nóż do mojej szyi.

Kiedy to zrobił kopnęłam go w brzuch. Już się wyrwałam i próbowałam uciec, ale on mnie złapał i walną w kark po tym straciłam przytomność. Wstałam rano z bólem szyi. To nie był sen, teraz wiem to na pewno. Tylko czemu mnie nie zabił?

The Dark Side Of Alice/Jeff The Killer Is AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz