Alice
Jest sobota. Jeff u mnie był, dziś też przyjdzie. Chcę mnie zobaczyć. Jestem taka szczęśliwa. Nagle telefon zaczął wibrować. Patrzę na telefon. Alex napisał. Całkiem zapomniałam! Spojrzałam co tam nabazgrał.
Hej Alice! Masz w końcu dzisiaj czas by się umówić?
Tak, ale o dwudziestej muszę być w domu. Możemy się umówić na piętnastą w parku.
Dobra, to czekam.
Szukałam jakiś fajnych ciuchów na wyjście z Alex'em. Czerwona koszulka w kratkę i czarne spodnie. Umyłam się i uczesałam. Byłam gotowa na spacer. Zanim się obejrzałam była już 14:48. Pomyślałam że już pójdę w stronę parku. Kiedy doszłam na miejsce zauważyłam Alex'a z kwiatami i bombonierką. Uśmiechnął się do mnie i podarował mi te dwie żeczy.
- Dla najfajniejszej i najładniejszej dziewczyny jaką znam. Kwiaty bo jesteś tak piękna jak one i czekoladki bo jesteś taka słodka. Powiedział. Pewnie z internetu wziął ten tekst.
- Dzięki. Odpowiedziałam. To było romantyczne, ale dziwne. Nie jestem przyzwyczajona do takiej gadki. Pomyślałam.
- Choć. Zabiorę cię gdzieś. Powiedział i pociągnął mnie za rękę
- Na pewno mnie zaskoczysz. Powiedziałam ironicznie.
Weszliśmy do lasu potem szliśmy w stronę jakiegoś opuszczonego domu bez okien i drzwi, brakowało niektórych cegieł. Czemu tu? Zapytałam samej siebie. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Zapadła cisza. Spojrzałam na Alex'a ze zdziwieniem.
- Co my tu robimy? Zapytałam go.
- Tu mieszkali moi rodzice. Odpowiedział.
- Co się stało z tym domem?
- Nikt go nie chciał. Jest na odludziu jak widzisz.
- A twoi rodzice?
Spojrzał na ziemię. Po jego policzku spłynęła łza. Już wiem o co chodzi.
- Przepraszam że zapytałam. Nie powinna byłam.
- To nie twoja wina. Tylko tego mordercy. Miałem trzynaście lat. On też wyglądał na ten wiek. Schowałem się w szafie, rodzice kazali. Nagle ten morderca wparował do pokoju w którym byliśmy. Widziałem ich śmierć i tego mordercę który ich zabił. Sprawiało mu to przyjemność. Śmiał się i miał na policzkach krwawy uśmiech. Jego cera była biała i te jego czarne oczy. Nie zapomnę tego widoku.
Czy to był Jeff? Pomyślałam. Nie możliwe i ja coś do niego czuje. Do tego mordercy. W sumie to mogłam się tego spodziewać.
- Chciałem się zemścić. Nigdy go więcej nie widziałem więc to było trudne. Dodał.
- Rozumiem cię... Nie dał mi dokończyć.
- Chcesz mi pomóc go znaleźć.
Spojrzałam na niego i moje oczy się powiększyły. Musiałam coś wymyślić.
- Ale zemsta nic nie da. Wtedy ty staniesz się mordercą. Będziesz miał to na sumieniu przez całe życie. Ja cię lubię takiego jakim jesteś. Nie rób tego. Nawet nie wiesz jak teraz wygląda i gdzie on jest.
- Wiem gdzie mieszkał przed przemianą. Zabił mojego kuzyna u sąsiadów na imprezie. W sumie to mój głupi kuzyn zaczą walkę. Miał swoją grupkę z którą łaził i zabierał dzieciakom pieniądze. Ten chłopak mu się stawił ale Randy nie dał za wygraną.
- Dlatego zabił twoją rodzinę?
- Możliwe że przez Randy'ego, ale możliwe jest też to że po prostu zabija co mu w oko wpadnie. Tu nie miał kto nam pomóc. Nie mieliśmy sąsiadów.
- Naprawdę przykro mi. Opowiadając to widzisz sytuacje od nowa. To przeze mnie.
- Nie, to nie przez ciebie. Specjalnie zabrałem cię tu byś lepiej poznała moją historię. No i przy okazji mnie. Spojrzał na dom
- Masz jeszcze jakieś fajne miejsca?
- Choć się gdzieś przejdziemy. Uśmiechnął się i poszliśmy w stronę parku.
CZYTASZ
The Dark Side Of Alice/Jeff The Killer Is Alive
FanfictionJestem 17 letnią dziewczyną co pogrążyła się w ciemności. Jeff The Killer mnie zmienił. Moje życie było by normalne gdyby nie on. Chcę zemsty. Od teraz pożądam krwi.